Kwitnie współpraca Polski z reżimem Łukaszenki. Tym razem udostępniamy białoruskim służbom nasze serwery

J. Michalski
J. Michalski

"Gazeta Polska Codziennie" informuje o kolejnej bulwersującej historii związanej z Naukową Akademicką Siecią Komputerową. Po tym, jak NASK wydzierżawił Agorze najważniejsze polskie domeny - poland.pl i polska.pl - teraz okazuje się, że podległy Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego instytut udostępnia swoje serwery odpowiedzialnym za dławienie opozycji białoruskim służbom specjalnym, m.in białoruskiemu KGB. Serwer NASK (arwena.nask.waw.pl) jest jednym z kilku używanych przez białoruskie Centrum Operacyjno-Analityczne (COA) - ustaliła "Codzienna".

COA to powołana w zeszłym roku przez reżim prezydenta Aleksandra Łukaszenki służba specjalna, której zadaniem jest m.in. „walka z ekstremizmem w sieci”. Ma np. pełen wgląd w internetowe bazy klientów operatorów telekomunikacyjnych, w tym sieci komórkowych. Może też kontrolować maile i strony na które trafiają. COA podobnie jak NASK jest też jedynym administratorem narodowej domeny Białorusi (.by). Serwer obsługuje prywatne domeny, ale także np. strony mińskich organów administracji i białoruskie KGB.

Jako pierwszy sprawę ujawnił dr Andrzej Bartosiewicz, były kierownik Działu Domen w NASK i wieloletni szef skupiającej narodowe rejestry domen organizacji CENTR.

To jest kwestia etyczno-moralna. Białorusini kontrolują internet. Nikt prócz NASK nie udostępnia im swoich serwerów

- mówi Bartosiewicz.

Zwraca on też uwagę, że choć raczej nie ma zagrożenia przechwycenia polskich treści, to białoruskie służby kontrolują swoich internautów również przy pomocy polskiego serwera.

Obecny dyrektor NASK, płk Michał Chrzanowski, były Dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego ABW, w przesłanym do nas oświadczeniu napisał:

Działanie polskiego serwera w NASK (...) dla białoruskiej domeny .by oznacza, że nawet jeśli inne serwery przestałyby działać, np. w wyniku odcięcia przez reżim Łukaszenki - użytkownicy Internetu na Białorusi mogliby przez jakiś czas korzystać z Internetu. Autorytarny reżim bez Internetu sobie poradzi. Zabranie społeczeństwu białoruskiemu chociażby 5 minut dostępu do prawdy jest ciosem w plecy zadanym tym, którzy walczą o prawo do niezależnej informacji i wolność słowa na Białorusi.


Jednocześnie rzecznik NASK, Radosław Musiał pomimo kilku próśb nie odpowiedział na nasze pytania, czy i w jakim zakresie instytut współpracuje ze specsłużbami reżimu.

Stanowisko NASK jest niezrozumiałe

– uważa dr Bartosiewicz.

Domeny „.by” są kontrolowane przez reżim Łukaszenki, więc nie ma powodów, aby reżim odcinał kogokolwiek od domeny. Innymi słowy, utrzymanie polskiego serwera nie ma uzasadnienia w zakresie zapewnienia „ciągłości” działania Internetu na Białorusi

- dodaje

To kolejny już w ostatnim czasie przykład dziwnej "współpracy" polskich władz z reżimem Aleksandra Łukaszenki. Parę miesięcy temu polska prokuratura przekazała Białorusi dane o kontach Bialackiego w Polsce - w ub. miesiącu reżim skazał go m.in. na podstawie tych informacji na 4,5 roku łagru. Tydzień temu z kolei Straż Graniczna zatrzymała na lotnisku Okęcie innego białoruskiego opozycjonistę, Alesia Michalewicza.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych