Telewizja Biełsat informuje o skandalicznym wywiadzie w państwowej telewizji białoruskiej z rosyjskim dziennikarzem, dla którego „Polska to jedynie cieśnina między Moskwą a Berlinem. W programie państwowej telewizji RTR Białoruś „Karta Mira”(Mapa świata) wystąpił Siergiej Dorienko, znany dotychczas z akcji czarnego PR wobec politycznych konkurentów Kremla.
Starał się przekazać rosyjską geopolityczną wizję stosunków z sąsiadami. Według niego Białoruś dla Rosjan to jedynie "dodatkowe 650-700 km do granicy z NATO".
Z drugiej strony Białorusini muszą zrozumieć, że z naszego punktu widzenia Rosja graniczy bezpośrednio z Niemcami. Te dwa ogromne „heartlands” rosyjski i niemiecki graniczą przez „cieśniny lądowe – bo Polska, Czechy, Słowacja i Białoruś odnoszą się do kategorii takich cieśnin
– powiedział.
Jego zdaniem Rosja w regionie może prowadzić dialog wyłącznie z Niemcami – a Białoruś nie jest żadnym pełnoprawnym partnerem. Dziennikarz powiedział również, że pomarańczowa rewolucja w na Ukrainie była w rzeczywistości rozgrywką między Rosją i USA.
Dorienko, nazywający się „człowiekiem imperium w pozytywnym tego słowa znaczeniu”, zwrócił również uwagę, że rosyjska ideologia imperialna zmieniła się od czasów ZSRR. Obecna rosyjska elita w jego opinii jest „merkantylna i pragmatyczna a zarazem agresywna”, a Białoruś będąca „Atlantydą ZSRR” nie może tego zrozumieć. Rosyjski dziennikarz ostrzegł, że w wypadku, w którym Rosja nie będzie nr 1 na terenie b. ZSRR, możemy spodziewać się wojny.
Dalej popłynęły zapewnienia o miłości, jaką Rosjanie darzą swojego wschodniego sąsiada.
Rosja może uznać Białoruś za oddzielny podmiot, tylko jeżeli ten podmiot będzie nas potrzebował. I jeśli będzie nas potrzebował, to my jesteśmy gotowi oddać ostatnią koszulę, zacisnąć pasa, przerzucić się na suchą kaszę, żeby tylko pomóc. Ale tylko wtedy jak poprosicie i podziękujecie - tacy są Rosjanie
– dodał.
Na pytanie czy Białoruś powinna się zwracać o pomoc do silnych graczy np. do Niemiec czy Chin, Dorienko odpowiedział, że nie ma na to szans, bo dla Niemiec Białoruś jest „zadupiem” Europy, a Chińczycy, zamiast pomagać Białorusi, wolą wykupywać Europę. Jedynym narodem „szczerze kochającym Białoruś i Białorusinów” są Rosjanie.
Dorienko podkreślił, że Białoruś dla niego ma charakter „magiczny”, a jej mieszkańcy to samo dobro: „Tu dziewczęta biegną z wiadrem do lasu żeby nazbierać ci żurawin”. Białorusini nie mają jak Rosjanie „zwierzęcej determinacji” – są jak hobbici - indywidualistami, którzy pod łóżkiem trzymają na wszelki wypadek słoiki z zapasami.
Dziennikarz wypowiadając się na temat białoruskiego prezydenta, podkreślił, że Łukaszenka gwarantuje zachowanie „wsiowego porządku” i choć nie wszystkim się podoba, nie prześladuje Białorusinów, jak to mieli w zwyczaju robić demokratyczni liderzy początku lat 90. Dorienko zauważył również, że Białoruś w odróżnieniu od Rosji ma większą szansę szanse na demokrację w europejskim znaczeniu, bo jest właśnie „zadupiem Europy”, podczas gdy Moskwa to „wspaniała stolicą Azji”
Prowadzący program Jurij Koziatkao, pełniący również stanowisko generalnego dyrektora państwowej telewizji STV, nie reagował na kontrowersyjne wypowiedzi swojego gościa, ograniczając się jedynie do spostrzeżenia, że Białoruś nie jest zadupiem ale geograficznym centrum Europy.
Siergiej Doreinko, zdobył przydomek "telekillera" po tym gdy, działając w interesach Borysa Jelcyna i Władimira Putina brutalnie zwalczał ich konkurentów politycznych, ujawniając kompromitujące materiały. Na jego celowniku znaleźli się m.in. ówczesny mer Moskwy Jurij Łużkow oraz b. premier Jewgienij Primakow.
znp, Belsat.eu
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/122764-rosyjski-dziennikarz-w-bialoruskiej-telewizji-rosja-graniczy-z-niemcami