Zwolniona Schymalla ostro o sytuacji w TVP: "najazd politycznego pionu jednego z resortów (wraz z żonami)"

fot. PAP
fot. PAP

Iwona Schymalla kontraatakuje. Zwolniona w piątek dyrektor Programu 1 TVP napisała oświadczenie, w którym zarzuciła jednemu z resortów polityczny najazd na telewizję.

Oświadczenie jako pierwsza opublikowała "Rzeczpospolita".

Schymalla skarży się, że w telewizji od lat obserwowała

praktykę najazdów na TVP grup politruków, powołujących się na wpływy „publicystów" lub „medioznawców", którzy po sparaliżowaniu struktur firmy brakiem kompetencji, nepotyzmem i kumoterstwem powracają do uprawianego wcześniej procederu niewybrednych ataków i spekulacji personalnych deprecjonujących rynkową pozycję instytucji.

Chodzi spora grupę urzędników ministerstwa kultury, które na ważne stanowiska w TVP przyszły prosto z resortu.

Pierwszym z nich jest sam prezes Juliusz Braun (w ministerstwie doradca generalny), poza nim: szef biura koordynacji programowej Jacek Weksler (był podsekretarzem stanu w resorcie), szefowa biura zarządu w TVP Elżbieta Ponikło (w ministerstwie wicedyrektor biura administracyjno-budżetowego) czy dziennikarka TVP1 prowadząca programy „Celownik" i „Kawa czy herbata" Iwona Radziszewska (rzeczniczka prasowa resortu kultury). W telewizji pracuje także jej mąż Piotr Radziszewski.

Schymalla narzeka również na "niedopuszczalną praktykę tego zespołu", którą

jest narzucanie dyrektorom anten - bez ich wiedzy i zgody- zastępców i podwładnych, za których pracę i kompetencje dyrektorzy ponoszą merytoryczną odpowiedzialność.

To nawiązanie do jej konfliktu z Andrzejem Godlewskim, powołanym na wiceszefa Jedynki bez zgody Schymalli.

Oto pełna treść oświadczenia:

W związku z odwołaniem mnie ze stanowiska dyrektora Programu 1 Telewizji Polskiej, z podanym do publicznej wiadomości uzasadnieniem – cytuję: „Zarząd miał większe oczekiwania w stosunku do anteny” (…) i podjęciem przeze mnie decyzji o odejściu z TVP S.A., zgodnie z przysługującym konstytucyjnym prawem do ochrony dóbr osobistych, składam następujące oświadczenie.

Telewizja Polska jest instytucją Państwa, ale jest również firmą, z którą pracujący w niej ludzie wiążą swoje losy zawodowe i osobiste. Po latach pracy, w miarę własnych osiągnięć, to Oni powinni uzyskiwać awanse zawodowe. Przez cały czas obowiązuje Ich zasada lojalności oraz troski o sukcesy, kondycję i dobre imię firmy. Tymczasem, od lat mamy do czynienia z – niszczącą naszą wieloletnią pracę i relacje międzyludzkie – praktyką najazdów na TVP grup politruków, powołujących się na wpływy „publicystów” lub „medioznawców”, którzy po sparaliżowaniu struktur firmy brakiem kompetencji, nepotyzmem i kumoterstwem, powracają do uprawianego wcześniej procederu niewybrednych ataków i spekulacji personalnych deprecjonujących rynkową pozycję instytucji, w której przed chwilą pracowali, wynieśli z niej wiedzę i znaczne korzyści finansowe. Teraz przeżywamy analogiczny najazd politycznego pionu jednego z resortów (wraz z żonami), który statutowo nie zajmuje się praktyką komercyjnej działalności spółki medialnej. Nie może zatem w żaden sposób górować wiedzą i doświadczeniem nad zawodową kadrą producentów, dziennikarzy, twórców telewizyjnych i administracją TVP. Niedopuszczalną praktyką tego „zespołu” jest narzucanie dyrektorom anten – bez ich wiedzy i zgody – zastępców i podwładnych, za których pracę i kompetencje wspomniani dyrektorzy ponoszą merytoryczną odpowiedzialność.

Takiego oświadczenia w historii wewnętrznych wojen w TVP jeszcze nie było. Zwolniona w piątek dyrektor Jedynki pisze o "braku kompetencji, nepotyzmie i kumoterstwie". Przez rok dyrektorowania jakoś się z tym godziła. I powoływała na najważniejsze stanowiska ludzi, którzy topili flagowe programy (jak powołana przez Schymallę do kierowania "Wiadomościami" Małgorzata Wyszyńska, za czasów której serwis Jedynki po raz pierwszy w historii stracił pozycję lidera na rzecz "Faktów" TVN).

Według "Rzeczpospolitej" Schymalla nawiązała do osób, które trafiły do pracy w TVP z Ministerstwa Kultury. Obok samego Brauna (który pracował w ministerstwie jako doradca generalny) są to według "Rz": szef biura koordynacji programowej Jacek Weksler (b. podsekretarz stanu), szefowa biura zarządu w TVP Elżbieta Ponikło (b. wicedyrektor biura administracyjno-budżetowego) i dziennikarka TVP1 Iwona Radziszewska (b. rzeczniczka prasowa resortu). W telewizji pracuje także jej mąż Piotr Radziszewski.

"Ze zdumieniem, ale i z przykrością przeczytałem emocjonalne oświadczenie p. red. Iwony Schymalli, zawierające liczne nieuprawnione sądy i opinie oraz obraźliwe sformułowania" - oświadczył Braun.

Dodał, że w ostatnim czasie w Telewizji Polskiej podjęto "szereg działań, by jej program wypełniał ustawowe obowiązki służące realizacji misji publicznej". Według niego służą temu m.in. przygotowywana obecnie strategia rozwoju TVP oraz wprowadzane już zmiany programowe we wszystkich antenach.

"Przeciwstawianie zespołu TVP jej kierownictwu - co czyni w swoim oświadczeniu p. red. Schymalla - jest działaniem nie tylko wątpliwym moralnie, lecz także szkodliwym z punktu widzenia interesów naszej instytucji" - dodał Braun.

Prezes przypomniał, że Schymalla jest do końca lutego 2012 r. pracownikiem TVP i pobiera w tym czasie wynagrodzenie w wysokości określonej w umowie zawartej w październiku 2010 r., którą ze strony władz TVP podpisali ówcześni członkowie zarządu Włodzimierz Ławniczak i Paweł Paluch. Umowa określała szczegółowo prawa i obowiązki pracownika telewizji publicznej.

"Oświadczenie Iwony Schymalli narusza postanowienia tej umowy" - podkreślił Braun.

"Informuję, że w przypadku dalszego naruszania przepisów obowiązujących wszystkich pracowników, może być konieczne wyciągnięcie przewidzianych prawem konsekwencji" - zapowiedział.

Dodał, że złożył jej propozycję objęcia od 1 marca 2012 r. stanowiska redaktora odpowiedzialnego w programie 1 z gwarantowanym, niezmiennym przez okres roku, wynagrodzeniem w wysokości zbliżonej do wynagrodzenia prezesa Zarządu TVP.

"Żałuję, że p. red. Schymalla nie przyjęła propozycji dalszej pracy w TVP, miałem bowiem nadzieję, że jej doświadczenie pomoże w kształtowaniu nowego wizerunku telewizji publicznej" - ocenił Braun.

"Na koniec oświadczam, że nie rozumiem sformułowanego w oświadczeniu zarzutu o narzucaniu dyrektorom anten - bez ich wiedzy i zgody - zastępców, bowiem obaj zastępcy p. dyr. Schymalli zostali zatrudnieni przeze mnie na Jej pisemny wniosek" - brzmi konkluzja oświadczenia prezesa TVP.

znp, rp.pl, PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych