Sąd w Warszawie uznał Tomasza Turowskiego - byłego ambasadora w Moskwie - za kłamcę lustracyjnego

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Tomasza Turowskiego - byłego tytularnego ambasadora w Moskwie - za kłamcę lustracyjnego.

Nie jest znane uzasadnienie werdyktu. Również wygłoszone mowy końcowe były tajne - jak i cały proces.

Już podczas wcześniejszych rozmów ani prokurator  IPN Aneta Rafałko, ani obrońcy b. szefa wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie nie chcieli ujawnić dziennikarzom żadnych szczegółów - nawet tego, o co wnosili w mowach końcowych. Także sam Turowski nie wypowiadał się, powołując się na zasadę:

"Wszystko co powiem, może być wykorzystane przeciw mnie".

Rozprawa odbyła się w specjalnie zabezpieczonej sali w Sądzie Najwyższym.

Proces 63-letniego Turowskiego toczył się niejawnie ze względu na "interes państwa". Jawny będzie tylko sam wyrok, ale zapewne już nie jego uzasadnienie.

Gdy w grudniu 2010 r. pion lustracyjny IPN wystąpił do sądu o lustrację Turowskiego, podał, że wniesie, aby sąd uznał, że zataił on w oświadczeniu lustracyjnym związki z tajnymi służbami PRL. Osoba uznana prawomocnie przez sądy za "kłamcę lustracyjnego" traci pełnioną funkcję publiczną i na czas od 3 do 10 lat nie może sprawować urzędów publicznych i kandydować w wyborach.

Zaraz po ujawnieniu informacji o zarzucie IPN, MSZ ogłosił, że Turowski kończy misję w Moskwie. W początkach br. podał się on do dymisji, którą "w trybie natychmiastowym" przyjął minister Radosław Sikorski.

Według "Rzeczpospolitej" IPN podejrzewa Turowskiego, że w oświadczeniu lustracyjnym zataił, iż był tzw. nielegałem wywiadu PRL, skierowanym w 1975 r. jako oficer wywiadu do zakonu jezuitów w Watykanie. Miał być przez 10 lat dopuszczany do "największych tajemnic Watykanu dotyczących polityki wschodniej". W 1986 r. miał wystąpić z zakonu, a w 1993 r. zaczął pracę w MSZ. Był ambasadorem na Kubie.

W 2007 r. za rządów w MSZ Anny Fotygi otrzymał stopień dyplomatyczny ambasadora tytularnego. Uczestniczył w przygotowaniu wizyty w Katyniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia ub.r. Był na płycie lotniska, gdzie oczekiwano na przylot Tu-154M. Przesłuchano go już jako świadka w polskim śledztwie ws. katastrofy smoleńskiej.

W tym, co o mnie się pisze w mediach, prawdy jest bardzo niewiele.

- mówił PAP Turowski po jednej z rozpraw.

Wniosek IPN jest bezzasadny.

- podkreślał w lutym br. jeden z dwóch jego pełnomocników mec. Piotr Kruszyński.

PAP/ Bar

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.