Protest rodziców pod Kancelarią Premiera przeciwko wysyłaniu 6-latków do szkół. Premier Tusk zapowiada odroczenie decyzji w tej sprawie

Karolina i Tomasz Elbanowscy, którzy są pomysłodawcami obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty
Karolina i Tomasz Elbanowscy, którzy są pomysłodawcami obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty

Grupa kilkudziesięciu rodziców z małymi dziećmi pikietowała w sobotę przed Kancelarią Premiera. Zgromadzeni byli przeciwni wprowadzeniu od przyszłego roku obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Ich zdaniem szkoły nie są przygotowane na przyjęcie młodszych dzieci.

Dzieci potrzebują godnych warunków, aby się uczyć. One mogą się uczyć, potrzebują się uczyć, ale tylko w warunkach dostosowanych do ich potrzeb i możliwości.

- powiedziała dziennikarzom organizatorka pikiety Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. W jej ocenie reforma edukacji ignoruje potrzeby młodszych dzieci. Rodzice są też przeciwni podwyżkom opłat za przedszkola i żłobki.

Rodzice wraz z dziećmi rozłożyli na chodniku przed Kancelarią Premiera długi rulon papieru, na którym wspólnie rysują list do premiera - swoje przedszkola.Dzieci puszczają też bańki, bawią się. Rodzice mają ze sobą transparenty, na których można przeczytać m.in. "Sześciolatek to przedszkolak" czy "Oszczędności kosztem dzieci?! Stop polityce antyrodzinnej". Po drugiej stronie ulicy, między drzewami rozwiesili transparent z napisem:

Żądamy odwołania reformy minister Hall.

Na zakończenie, trwającej około godziny pikiety, protestujący złożyli "list do premiera" i zapakowali go do specjalnie zrobionej wielkiej koperty. Włożyli tam też list od rodziców, pod którym zbierali podpisy.

"Jestem rodzicem w Polsce. Codziennie płacę VAT, jeden z najwyższych w Europie, także za produkty dla dzieci, i za podręczniki. Żyję w kraju, w którym rodzi się coraz mniej dzieci, i w którym według oficjalnych statystyk, co trzecie dziecko żyje w biedzie. Codziennie martwię się, czy dam radę spłacać kredyt mieszkaniowy przez następne 30 lat, bo przecież muszę gdzieś mieszkać. Nie mogę liczyć na pomoc ze strony Państwa, na powszechne dodatki na dzieci, na bezpłatną opiekę w czasie ciąży, na prorodzinny system podatkowy. Wszystko to mogę mieć emigrując na Zachód. Ale ja nie chcę wyjeżdżać. Nie żalę się, nie poddaję i staram się myśleć pozytywnie. Mogę znieść wiele. Ale nie mogę się zgodzić na krzywdę mojego dziecka"

- tak się zaczyna list od rodziców. Kopertę protestujący zostawili przed wejściem do kancelarii premiera. Wcześniej zrobili sobie z nią pamiątkowe zdjęcie.

Pikietę zorganizowali rodzice związani z Akcją "Ratuj Maluchy!" i z Stowarzyszeniem Rzecznik Praw Rodziców. Wiosną zebrali oni ponad ponad 340 tys. podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty, której celem jest przywrócenie stanu sprzed reformy edukacji, a co za tym idzie, zniesienia obowiązku szkolnego sześciolatków i obowiązku przedszkolnego pięciolatków. Chcą oni też powrotu do tzw. starej podstawy programowej nauczania i wychowania przedszkolnego. Pierwsze czytanie projektu odbyło się na ostatnim posiedzeniu Sejmu w połowie września.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o systemie oświaty z marca 2009 r., od 1 września 2012 r. obniżony zostanie wiek rozpoczynania obowiązkowej nauki w szkole z siedmiu do sześciu lat. W związku z tym od 1 września 2011 r. wszystkie pięciolatki muszą przejść obowiązkowe wychowanie przedszkolne. Do tego czasu o tym, czy dziecko wcześniej rozpocznie naukę, czy nie, decydują rodzice. Zgodnie z ich wolą do I klas w całym kraju w roku szkolnym 2010/2011 poszło 12,5 proc. dzieci sześcioletnich, a w roku 2009/2010, gdy zaczęto obniżać wiek rozpoczynania nauki, do szkół poszło 4,3 proc. sześciolatków.

Stopniowemu obniżaniu wieku obowiązku szkolnego towarzyszy stopniowe wprowadzanie nowej podstawy programowej nauczania i wychowania przedszkolnego dostosowanej do możliwości nauki dzieci młodszych.

W połowie września tego roku minister edukacji Katarzyna Hall poinformowała, że bierze pod uwagę możliwość zmian w dotychczasowych przepisach dotyczących obowiązku nauki dla sześciolatków, czyli rozłożenie wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków na dwa lata. Wówczas we wrześniu 2012 do szkoły poszłyby obowiązkowo tylko te dzieci, które miałyby wówczas skończone 6 lat.

Hall powołała się na wstępne dane, z których wynika, że w tym roku do pierwszych klas poszło 23,6 proc. uprawnionych dzieci sześcioletnich (czyli takich, które wcześniej minimum przez rok chodziły do przedszkola).

W sobotę na briefingu prasowym w Warszawie premier Donald Tusk odpowiedział na pytanie, czy Platforma Obywatelska nadal opowiada się za wprowadzeniem obowiązku szkolnego dla sześcioletnich dzieci od 1 września 2012 r. Premier oświadczył, że wszystkie sześciolatki pójdą do pierwszych klas szkół podstawowych rok później. Decyzję tę jednak będzie mógł podjąć dopiero kolejny parlament po nowelizacji dotychczasowej ustawy o oświacie.

Na pytanie o komunikat w tej sprawie Tusk powiedział, że chodzi o "przesunięcie tego czasu o rok - czyli nie ma przymusu sześciolatków". Podkreślił, że "wszędzie tam, gdzie szkoły są dobrze przygotowane" to za zgodą rodziców sześcioletnie dzieci mogą rozpocząć naukę w pierwszych klasach. Dodał też, że dzięki przesunięciu wprowadzenia obowiązku o rok czasu będzie więcej czasu na lepsze przygotowanie szkół.

Przez wiele miesięcy jeszcze będziemy w związku z tym mieli czas, aby lepiej przygotować infrastrukturę szkolną do przyjęcia sześciolatków.

- wyjaśniał premier.

Karolina Elbanowska pytana o wypowiedź premiera powiedziała dziennikarzom, że przesunięcie o rok nic nie zmieni.

Mamy kryzys i samorządów nie stać na inwestycje w oświatę dla najmłodszych.

 

PAP/ Bar

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.