Mocne pogłoski o planowanej na ciszę wyborczą prowokacji. Cel: Kaczyński. Metoda: sfałszowana rozmowa z prezydentem z 10/04

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

O tej sprawie mówi się coraz głośniej i coraz konkretniej. Przede wszystkim w środowisku dziennikarzy prorządowych i w sztabie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Rzecz dotyczy słynnej "bomby", prowokacji, którą ludzie związani z obozem władzy mieliby szykować na końcówkę kampanii wyborczej. Co to miałoby być? Z rozmów przeprowadzonych przez reporterów portalu wPolityce.pl wyłania się następujący plan obozu rządowego:

Tuż przed ciszą wyborczą zagraniczne media, zaprzyjaźnione z polskimi ośrodkami bliskimi władzy, wypuszczają coś co nazywają zapisem rozmowy (przez telefon satelitarny) Jarosława Kaczyńskiego z jego bratem, śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim w trakcie tragicznie zakończonego lotu do Smoleńska.

Rozmowa jest tak spreparowana, że stawia prezesa PiS w niekorzystnym świetle. Polskie media - przygotowane do operacji - natychmiast podchwytują temat i dają na czołówki.

Robi tak m.in. jedna z największych gazet, mocno zaangażowana w kampanię PO.

Ale trwa już cisza wyborcza, za chwilę głosowanie: Kaczyński nie może nawet odpowiedzieć, bo przecież kandyduje. Nagłośniona jednostronnie sprawa wpływa na wynik wyborów, zbija rezultat PiS.

 

Dziennikarz jednego z mediów bliskich rządowi mówi nam:

O takiej operacji słyszałem, mówi się, że tego właśnie ma dotyczyć ta bomba.

 

Sztabowiec PiS:

Dochodzą do nas pogłoski na ten temat, ale nic więcej nie wiemy. Wszystko możliwe, wiadomo, że idziemy łeb w łeb. PO boi się przegranej, więc są gotowi na wszystko.

 

Co dokładnie mogłoby pojawić się w takim sfałszowanym zapisie? Zapewne sugestia, że Jarosław Kaczyński naciskał na brata by mimo złej pogody lądował w Smoleńsku. Dziennikarze tygodnika "Uważam Rze" w rozmowie z prezesem PiS, która ukaże się w poniedziałkowym numerze, zapytali o tę sprawę. Odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego w poniższym cytacie:

 

Mówi się o ujawnieniu zapisu pana rozmowy z bratem w trakcie tragicznego lotu do Smoleńska. I ma to podobno nastąpić w sobotę w trakcie ciszy wyborczej.

Nie słyszałem. Jeśli ta rozmowa nie zostanie sfałszowana, to nie przyniesie nic nowego. Wiem co mówiłem. Zresztą odbyła się jeszcze zanim były znane prognozy pogody w Smoleńsku. Dotyczyła stanu zdrowia naszej mamy, trwała 25 sekund. Zapytałem czy jest już w Smoleńsku, bo tak myślałem. Odparł, że nie. Powiedziałem mu jak u mamy, on odparł, że powinienem się przespać. Tak jak zawsze. Przerwana zresztą nie przez nas bo połączenie się zerwało. Tematu lądowania w Smoleńsku w ogóle nie było.

Podać jej treść mają rzekomo zagraniczne media.

Jak było – powiedziałem. Że obecna władza boi się potwornie, to fakt. Więc nie ma chyba metody, która jest poza wyobraźnią. Wiadomo co robiono przez lata.

Cały wywiad - w poniedziałek w "Uważam Rze".

W ciągu kilkunastu miesięcy od tragedii media wielokrotnie cytowały wymyślone słowa różnych osób związanych z tragedią. Podawano, że piloci mieli mówić iż "tak lądują debeściaki" - a wiadomo, że w ogóle nie podchodzili  do lądowania! Podawano, że prezydent "się wścieknie" jak nie wylądują - i tych słów też nie ma w stenogramach. Itp., itd...

wu-ka

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych