Pisarz Marek Nowakowski: "Widzę brodatego faceta o nazwisku Hołdys. I on mówi jakieś bzdury, absurdy, wulgarne zdania"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W "Tygodniku Solidarność" ważna i ciekawa rozmowa red. Krzysztofa Świątka z pisarzem Markiem Nowakowskim. Tytuł: "Planeta małp".


Pisarz ocenia jakość życia politycznego w Polsce. Mówi, że rzadko ogląda telewizję. A jak zerknie, najczęściej przypadkiem, to "zbierają się w nim małe wybuchy". Opowiada o jednej z takich sytuacji:

Na ekranie dominowała planeta małp. Obserwowałem np. fragment debaty z udziałem „ważnych osobistości życia publicznego”. Czyli mających autorytet albo takich, którym go nadano. Widzę brodatego faceta o nazwisku Hołdys. I on mówi jakieś absurdalne rzeczy, bzdury. Wygłasza wulgarne zdania i przyznaje mu się takie prawo, bo to artysta. Ale jeśli on jest artystą muzycznym, to nie oznacza, że ogarnia całe uniwersum.

Ostatnio przeprowadził wywiad z generałem Jaruzelskim.

I generał go w konia robił, bo Hołdys wykazał się niewielką wiedzą. A Jaruzelski uprawia swoistą mitologię na starość...

 

Nowakowski opowiada też o programach Marcina Mellera w TVN:

Kiedyś znałem go jako młodego, ciekawego życia i literatury studenta, związanego z NZS. Teraz zobaczyłem zupełnie innego człowieka. Sytego, rzucającego nie do końca strawne żarty, a potem przeczytałem, że to osobowość medialna. I gdyby Hołdys z Mellerem tylko sobie pletli – pół biedy. Ale ich opinie są uogólniane, przekazywane jako komunikat dla społeczeństwa. A ponieważ często powtarzają ich programy, to zdanie Hołdysa i Mellera dla mężczyzn w podkoszulkach i kobiet w halkach czy młodych stukających esemesy, a przy okazji gapiących się w szklane ekrany, stają się drogowskazem. To wbija się w łeb.

 

Pisarz tak ocenia wulgarnego celebrytę, znanego z lżenia flagi narodowej, Kubę Wojewódzkiego:

Dla mnie to małpiszon, choć inni uważają, że niesłychanie inteligentny, błyskotliwy. Widziałem może 1,5 jego programu. Nie miałem żadnych wrażeń, raczej obrzydzenie, ale może jestem anachroniczny, może to kwestia ostrego, zdecydowanego gustu. On kreuje się na chłopca, a przecież to stary dziad pod pięćdziesiątkę. Pierrot naszych czasów.

 

W ocenie Nowakowskiego inny pieszczoch mediów Jerzy Owsiak należy do grupy wielkich „misjonarzy”, która poucza społeczeństwo:

Nie neguję jego zasług w zbieraniu funduszy na sprzęt medyczny. Ale on organizuje wielkie spędy młodych, jak one się nazywają?

Przystanek Woodstock.

Uderzyło mnie, że zaprasza na te wielotysięczne imprezy Andrzeja Wajdę czy Marka Belkę, a nigdy nie zaprosi np. Jadwigi Staniszkis, która też świetnie wchodzi w dialog z ludźmi, albo prof. Krasnodębskiego. Dla symetrii, by pokazać różnych ludzi niezależnych w myśleniu. Gdzie druga strona? Zamiast tego jest gładka papka.

 

Pisarza denerwuje, że wspomniani i inni celebryci udają wolnych, niezależnych, rewolucyjnych, burzących zastane schematy, złe konwencje, wpuszczających nowoczesność, a "gdy trzeba haracz złożyć władzy, wtedy wszyscy są murem za rządzącymi":

Tak jak w PRL-u. Wychodzi fałszywa rola tych ludzi. Jako obserwator sądzę, że oni walczą w ten sposób o koryto, o profity, o to, by istnieć, mieć programy i zarabiać. Wielu z nich obraźliwie mówiło o śp. prezydencie, bo tego od nich oczekiwano. Można było nie lubić Lecha Kaczyńskiego, być jego przeciwnikiem, ale oni, w swojej niby-wolności, posuwali się do wulgaryzmów, obelg, szydzenia z cech fizycznych. Coś ohydnego, najniższy szczebel. A pretendują do roli intelektualistów, bo przecież znają języki, bywają w świecie, są oczytani. Uniwersum. A tu jest gówno nie uniwersum. Ohydny zaścianek, chór na pasku władzy, która im daje szmal. Najmimordy – krótkie, uliczne określenie najlepiej to wyjaśnia. Utrzymuje się, że to artyści i robią wszystko na własny rachunek. Jakby tylko błaznowali – ich rola. Ale oni wchodzą we wszystkie dziedziny życia publicznego i są używani do roztrząsania spraw politycznych i historycznych. Oceniają jednak zawsze tak, jak oczekuje władza. Stają się w ten sposób propagandystami aktualnej władzy, rodem z PRL-u.

W ocenie Marka Nowakowskiego celebryci medialni gdyby zeszła w Polsce lawina i wymiotła obecny układ, a stworzyła nowy, to pewnie jeden po drugim przesuwaliby się w kierunku władzy. Najpierw ostrożnie po zdaniu, potem większe tyrady, spicze, aż do wielkich programów i improwizacji dla rządzących. Pragnąc znów być u stołu. I na ekranach telewizorów.

 

wu-ka, źródło: Tygodnik Solidarność

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.