Marek Król w "Uważam Rze" o tygodniku "Wprost" pod nowymi rządami: "Czuję się, jakbym jedyną córkę oddał do burdelu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W najnowszym tygodniku "Uważam Rze" red. Marek Pyza rozmawia z red. Markiem Królem, byłym redaktorem naczelnym "Wprost", twórcą sukcesu tego tygodnika.

W poruszającej i szczerej rozmowie Król rozlicza się ze swoją przeszłością. Mówi tez jak doszło do tego, że dziś pismo jest w takich a nie innych rękach:

Popełniliśmy błędy i ponieśliśmy klęskę wydawniczą, to prawda. Lecz sytuacja innych tytułów nie jest dziś lepsza.  (...) Byliśmy zmuszeni do sprzedaży. Zaczął narastać deficyt, spadły reklamy. Jak się zaczyna wojnę z rządzącymi, to spadają m.in. reklamy firm, gdzie Skarb Państwa ma kontrolę. (...)W pewnym momencie sprzedawaliśmy więc wszystko, co było można. Koniec końców mamy dziś „Wprost”, jaki mamy.

I jak pan się z tym czuje?

Jakbym jedyną córkę oddał do burdelu.

Do kogo dziś należy „Wprost”?

Point Group to m.in. oligarchowie z Donbasu i silna frakcja ludzi Kwaśniewskiego. Ktoś może mi niestety zarzucić, że sprzedałem tygodnik obcym interesom. Widać to zresztą po linii „Wprost”.

 

Król alarmuje, że źle się dzieje z wolnością słowa w Polsce. Jego zdaniem dziennikarze mainstreamowi najczęściej walczą z wpisami w Internecie, bo to jest ostatnia przestrzeń niekontrolowana.

Każda władza poszerza zakres swoich wpływów tak długo, jak społeczeństwo na to pozwala. (...) Na razie władza formatuje informacje w mediach, próbuje przejmować różne tytuły, ale wreszcie sama się wykończy. PZPR też miała wszystko – media, policję polityczną i się rozsypała.

Na ile jest to poddawanie się pewnej sytuacji ekonomicznej przez dziennikarzy, a na ile działalność agentury wpływu, o której mówił pan pod namiotem Solidarnych?

Wołkow wszystko opisał. Działają dwie agentury wpływu: niemiecka i dominująca postsowiecka. Nie wiem, czy ci ludzie są bezpośrednio sterowani czy bezmyślnie ulegają głównemu nurtowi.

 

Narazi się pan na kolejny proces i poda przykłady?

Tomasz Lis raz się przecież przyznał, że korzystał z pomocy importującej do Polski ropę spółki J&S. Rosjanie podstawiali mu samolot, żeby zdążył na jakiś mecz. O czym to świadczy? Widziałem niedawno jego rozmowę z Miedwiediewem. Nasuwa się pytanie – czy zdaje sobie sprawę z tego, co robi, czy jest tylko lemingiem?

 

 

Zdaniem Króla, lemingi polskie uważają, że polską racją stanu jest dziś nie drażnienie Moskwy. Ale w jego ocenie to samobójcze myślenie. I zachęca by popatrzeć np. pałac prezydencki, gdzie pan prezydent ma wokół siebie takich ludzi jak prof. Kuźniar, który twierdził, że tarcza antyrakietowa jest nam niepotrzebna, bo nic nam ze strony Rosji nie grozi. Zdaniem twórcy "wprost" te opinie przypominały audycje radiowe „Tu mówi Moskwa”.

 

wu-ka, źródło: Uważam Rze

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych