Przypomnijmy - wczoraj Marek Król, były redaktor naczelny "Wprost", kandydat na senatora z komitetu "Obywatele do Senatu", ujawnił portalowi wPolityce.pl:
Zebrałem podpisy, we wtorek, w wymaganym terminie, wspólnie z żoną Pauliną, która jest moim pełnomocnikiem zawieźliśmy je do komisji wyborczej w Warszawie na Placu Bankowym. Tam uzyskaliśmy formalne potwierdzenie odbioru 2500 podpisów. Spokojnie czekaliśmy na rejestrację, na sprawdzenie ich poprawności. Ale w piątek, co nas zszokowało, otrzymaliśmy sygnał, że w ogóle nie istnieję jako kandydat. Nie ma mnie.
Jak mówi Król, bezskutecznie próbował ustalić co się stało:
Żona, mój oficjalnie ustanowiony pełnomocnik wyborczy, pojechała natychmiast do komisji. Tam dziwne miny, zachowują się jakby nie słyszeli o takim kandydacie. W ogóle. Poczuliśmy się jakbym był niewidzialny.
Tymczasem są bardzo mocne, niepodważalne dowody, że to Marek Król mówi prawdę. Pierwszy - to prezentowany przez nas dokument - potwierdzenie otrzymane w komisji. Oficjalne, na druku, z pieczątkami. Ale nie tylko:
Poza potwierdzeniem z komisji o odbiorze podpisów są inne dowody. Dziennikarze rejestrowali kamerami składanie przeze mnie wniosku i podpisów, nagrywali też potem moją wypowiedź. Jest kilkudziesięciu świadków.
Dziś ciąg dalszych dziwnych wypadków wobec kandydatury Marka Króla do Senatu. Paulina Król mówi portalowi wPolityce.pl:
Wczoraj wieczorem nie było zgłoszenia kandydata, a dziś czekała uchwała komisji po weryfikacji podpisów z dnia wczorajszego. Mąż nie został zarejestrowany, ponieważ zabrakło 39 (sic!) ważnych podpisów.
Złożyłam 2550 podpisów po wstępnej weryfikacji, czyli odrzucono co czwarty podpis. Widziałam karty i trzeba przyznać, że komisja wykazała się nadludzką starannością. Oczywiście mąż będzie się odwoływał. Ma na to trzy dni. Ale czujemy się jak w „Procesie” Kafki.
Wczoraj mętne i sprzeczne informacje. Dziś otrzymujemy decyzję, chociaż to była nasza inicjatywa żeby tam pojechać. Podobno komisja powinna była dostarczyć nam decyzję do wczoraj, do g.24.
Pełnomocnik Komitetu Wyborczego został poinformowany, że karty Króla, Kality i Rybińskiego będą sprawdzane szczególnie dokładnie.
Ale to nie koniec zadziwiaających, w najwyższym stopniu niepokojących zdarzeń. Paulina Król:
W sobotę o g. 16.30 odebrałam telefon z Okręgowej Komisji Wyborczej z zaproszeniem do odbioru uchwały w sprawie rejestracji kandydata Marka Króla, którego jestem pełnomocnikiem. Sadziłam, że to pomyłka, ale nie. Chodziło o odbiór innej uchwały w tej sprawie. Przez telefon nie dowiedziałam się czego dotyczy. Na miejscu okazalo się, że komisja w swojej nowej uchwale stwierdziła, a więc przyznała się do błędu, że poprzednia uchwala jest dotknięta wadą formalną - brakiem podpisu jednego z pięciu sędziów. Nowy dokument powstał na posiedzeniu które zwołano na godzinę 15. Mamy więc uchwałę potwierdzającą postanowienia poprzedniej tyle że z kompletem podpisow. Sprawdzamy, czy to nie po terminie.
Sprawę będziemy monitorować.
wu-ka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/117961-czy-mozemy-nadal-ufac-procedurom-wyborczym-paulina-krol-o-kolejnym-szokujacym-zdarzeniu-znowu-pomylka