„Smoleńsk 2010. Pamiętamy“ i „Oddajcie czarne skrzynki. Zabierzcie Donka“ - tych transparentów nie wpuścili do Rosji rosyjscy pogranicznicy

Legia wygrała w Moskwie 3:2, i... awansowała! PAP
Legia wygrała w Moskwie 3:2, i... awansowała! PAP

Jak podaje "Rzeczpospolita", jadący do Moskwy na mecz ze Spartakiem fani Legii Warszawa nie zostali wpuszczeni do Rosji. Dziennik pyta: czy zdecydowały o tym niewygodne dla Rosjan transparenty?

Transparenty o treści: „Smoleńsk 2010. Pamiętamy“ i „Oddajcie czarne skrzynki. Zabierzcie Donka“ miały zostać wywieszone podczas wczorajszego meczu IV rundy kwalifikacji do Ligi Europejskiej Legia – Spartak w Moskwie. Ale nie zostały. 150 kibiców Legii, którzy je wieźli, nie zostało wpuszczonych na terytorium Rosji.

– Rosyjscy pogranicznicy robili wszystko, by przedłużyć naszą odprawę – opowiada „Rz“ Tomasz Woźniak ze Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa, który był w grupie ok. 150 sympatyków drużyny  wybierających się na mecz do Moskwy.

Jechali autokarem, trzema busami i kilkunastoma samochodami osobowymi (w sumie zmagania piłkarzy miało oglądać ok. 300 kibiców z Polski).

Według "Wirtualnej Polski", oficjalnym powodem przetrzymania kibiców na granicy były środki pirotechniczne, które Rosjanie podobno znaleźli w autobusie Legionistów.

Ale Wojciech Wiśniewski, przedstawiciel kibiców stołecznego klubu, który był w Moskwie, ocenia, że przyczyna zatrzymania była zupełnie inna:

- Wszystko zaczęło się od tego, kiedy rosyjskie służby zobaczyły dużych rozmiarów napis "Smoleńsk 2010 - pamiętamy". Od tej pory zaczęła się kontrola naszych samochodów, które trwała 11 godzin - mówi Radiu ZET Wiśniewski.

Tomasz Woźniak ze Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa w rozmowie z "Rzeczpospolitą" powiedział, że rosyjscy pogranicznicy robili wszystko, żeby przedłużyć odprawę kibiców.

- Najpierw musieliśmy czekać kilka godzin na kontrolę, choć przyjeżdżające w tym czasie tiry odprawiane były na bieżąco. Gdy się w końcu przyszła nasza kolej, kontrolę rozpoczęła jedna grupa celników, ale po jakimś czasie okazało się, że w ich miejsce przyszli zmiennicy i zaczęli wszystko od nowa. Potem nie podobały się im lekarstwa, choć były w oryginalnych opakowaniach - powiedział Woźniak.

Jeden z jadących kibiców wyjawił "Rzeczpospolitej", że nie wie, czy rosyjscy pogranicznicy coś rozumieli z transparentów, ale "źle reagowali na słowo 'Smoleńsk'".

Sil

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych