Nasze pytania do "Wyborczej". Co znaczą słowa Żakowskiego o drugim dnie tekstów o tak zwanej seksaferze w Samoobronie?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Pierwszy tekst "Gazety Wyborczej" na temat seksafery w Samoobronie. Fot. wPolityce.pl
Pierwszy tekst "Gazety Wyborczej" na temat seksafery w Samoobronie. Fot. wPolityce.pl

Kiedy wybuchła tak zwana seksafera, większość z członków obecnej redakcji portalu wPolityce.pl twardo domagała się całkowitego wyjaśnienia sprawy, ujawnienia brudnego procederu "praca za seks". Afera opisana przez "Gazetę Wyborczą" poruszała bowiem moralnym upadkiem części środowiska Samoobrony.

Jednak w ostatnich dniach publikujący na łamach "Gazety Wyborczej" Jacek Żakowski kilkakrotnie sugerował, także na łamach gazety Adama Michnika, że teksty o seksaferze miały drugie dno.

Stwierdził to między innym w komentarzu "Szlachetność i przyzwolenie" w poniedziałkowej "Wyborczej":

 

Gwiazda Leppera gasła, od kiedy wszedł w koalicję z PiS i LPR, ale zdmuchnięcie jej było skutkiem wymyślonych w gabinetach władzy fikcyjnych oskarżeń znanych jako "afera gruntowa" i częściowo fałszywych (m.in. ojcostwo dziecka Anety K.), a częściowo niewyjaśnionych oskarżeń o przestępstwa seksualne.

Te słowa nie były jednak lekko napisanym przejęzyczeniem. Oto bowiem w "Fakcie" Żakowski rozwija ten wątek:

 

Gdyby nie afera gruntowa i częściowo nieprawdziwa seksafera, Lepper byłby w innej sytuacji.

 

Nasuwają się poważne pytania:

- Co to znaczy, że tak zwana seksafera została wymyślona w gabinetach władzy?

- Co znaczą słowa o częściowo fałszywych/nieprawdziwych oskarżeniach o nadużycia seksualne?

 

Pytania te kierujemy do redakcji "Gazety Wyborczej", która dopuszczając te słowa Żakowskiego na swoje łamy, zdaje się potwierdzać ich prawdziwość. Tym bardziej, że co jak co, ale kulisy funkcjonowania "Wyborczej" Jacek Żakowski zna zapewne doskonale.

Na czym więc polega drugie dno tekstów o seksaferze? W jakich gabinetach wymyślono tę aferę? Wyjaśnienia te należą się Czytelnikom jak i kolegom dziennikarzom, którzy redakcję  "GW" w tym czasie wspierali. 

 

wu-ka

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych