"Gazeta Polska": Lepper chciał w prokuraturze podać nazwisko osoby, która była źródłem przecieku o planowanej akcji CBA

PAP
PAP

Biegły ma odczytać nagranie rozmowy Tomasza Sakiewicza z Andrzejem Lepperem; wymaga tego jakość nagrania dostarczonego przez redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" - podała prokuratura.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska powiedziała we wtorek PAP, że zadaniem biegłego będzie ustalić całość tej rozmowy.

W sobotę Sakiewicz przekazał prokuraturze nagranie swej rozmowy z Lepperem sprzed kilku miesięcy, w której szef Samoobrony miał ujawnić źródło przecieku w "aferze gruntowej" oraz chęć podzielenia się tą wiedzą z prokuraturą. Zdaniem Sakiewicza Lepper miał zamiar potwierdzić zeznania Jarosława Kaczyńskiego w sprawie "afery gruntowej" i obawiał się o swe życie.

Tymczasem "Gazeta Polska" informuje, że  Andrzej Lepper chciał w prokuraturze podać nazwisko osoby, która była źródłem przecieku o planowanej tajnej akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Wedug "GP" Lepper mówił, że na potwierdzenie swoich słów ma dowody. Szef Samoobrony miał deponować ważne dla siebie dokumenty i nagrania u zaufanych ludzi. Jednym z nich był prawnik Ryszard Kuciński, który zmarł w maju br.

W końcu września ubiegłego roku Andrzej Lepper, poprzez wspólnego znajomego, poprosił Tomasza Sakiewicza o spotkanie.

Lider Samoobrony i redaktor naczelny „Gazety Polskiej” spotkali się 1 października 2010 r. w Łazienkach, przy Pałacyku Myśliwskim. Tomasz Sakiewicz był już w parku, gdy na ul. Myśliwiecką przyjechał Andrzej Lepper.

Poniżej fragmenty stenogramu rozmowy opublikowane przez "Gazetę Polską":

(…)

Tomasz Sakiewicz: (…) mi mówił, że ma pan jakieś ciekawe informacje i dlatego się zainteresowałem.

Andrzej Lepper: (…) mówił mi, że ma pan dojście do Jarosława.

Tomasz Sakiewicz: Wiadomo, że dziennikarze wszystkich znają. Jedni mnie bardziej lubią, drudzy mniej. No, dobrze, ale po co to panu? Przecież pan ich nie lubi.

Andrzej Lepper: (…) widzi pan, co wyprawiają koło mnie.

Tomasz Sakiewicz: Nie rozumiem pana intencji, przecież pan sam dostarcza na siebie materiał.

Andrzej Lepper: Nie na siebie.

Tomasz Sakiewicz: A na kogo?

Andrzej Lepper: Nie na siebie.

Tomasz Sakiewicz: A na kogo?

Andrzej Lepper: (…) To poszło od K…….. (nazwisko wykropkowane przez redakcję).

Tomasz Sakiewicz: Ja to wiedziałem od początku akurat. (…) Widzi pan, to jest niezwykle ciekawe i to jest rzeczywiście wartościowe, a nawet powiedziałbym, że zrobiłby pan coś dobrego dla społeczeństwa, gdyby pan o tym powiedział, tylko dlaczego pan to mówi? No bo oni dzisiaj niczego panu nie załatwią, oni są passé. (…) Czy pan chce im pomóc, czy pan chce, żeby się o tym głośno zrobiło?

Andrzej Lepper: Pomóc.

Tomasz Sakiewicz: Ale czy są na to jakieś dowody? Czy oprócz tego, że byłoby pana świadectwo, jest coś, co pomogłoby jeszcze to wyjaśnić?

Andrzej Lepper: Są.

Tomasz Sakiewicz: Ja nie mówiłem (…) o naszym spotkaniu. Najpierw chciałem się dowiedzieć, o co chodzi, tym bardziej że mnie to interesuje jako dziennikarza. Oczywiście, póki pan będzie chciał, żeby to było w tajemnicy, to etyka nakazuje mi, żeby to było w tajemnicy. Jak kiedyś będzie możliwość opublikowania tego, to bardzo chętnie (…).

(…)

Tomasz Sakiewicz: Czemu K........ (nazwisko wykropkowane przez redakcję) chciał pana uprzedzać? Chodziło o interesy (…) czy byliście kumplami?

Andrzej Lepper: Dziwny był (…).

Tomasz Sakiewicz: Rozumiem. (…) To, że to dziwny człowiek, to myśmy o tym pisali. To, że wyście się znali, to było dla nas zaskoczenie.

(…)

Po zakończonej rozmowie skontaktowałem się z prawnikami Jarosława Kaczyńskiego. Później już nie miałem bezpośredniego kontaktu z Andrzejem Lepperem, podtrzymywałem jedynie kontakt z naszym wspólnym znajomym. To jemu Andrzej Lepper przekazywał wiele szczegółów, które później trafiły do mnie. Dowiedziałem się m.in., że Andrzej Lepper miał spisane informacje na temat afery przeciekowej i innych w dwóch notesach i zeszycie. Przekazał mi, że znajdują się one w siedzibie Samoobrony – mówi Tomasz Sakiewicz.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński potwierdził, że zmarły w piątek lider Samoobrony Andrzej Lepper kilka miesięcy temu chciał się z nim spotkać. Dodał, że jeżeli zostanie wezwany przez prokuraturę, to przekaże, co wie ws. Leppera.

Wiem niewiele, ale wiem - stwierdził.

Kaczyński nie ujawnił nic więcej na ten temat.

Na wtorkowej konferencji prasowej prezes PiS był pytany o zarzuty wobec jego partii ze strony innych ugrupowań, że PiS wykorzystuje śmierć Leppera w kampanii wyborczej.

Kaczyński oświadczył:

"Ci, którzy dziś ustawiają się jako obrońcy Andrzeja Leppera, którzy do niedawna traktowali sojusz z nim jako największą zbrodnię PiS - łagodnie mówiąc są mało konsekwentni i także z moralnością mają kłopoty".

"Nie jestem w stanie odpowiadać na zarzuty, które nie mają żadnego związku z rzeczywistością. Ja tylko powiem: jeżeli zostanę wezwany przez prokuratora, żeby powiedzieć, co wiem w tej sprawie - wiem niewiele, ale wiem, bo rzeczywiście Andrzej Lepper zwracał się poprzez adwokatów do mnie przed kilkoma miesiącami o spotkanie, to to przekażę" - odpowiedział Kaczyński.

Dopytywany o szczegóły, powiedział: "Wiem, że chciał się ze mną spotkać, tyle mogę powiedzieć".

Jak podkreślił, śmierć Leppera "to jest sprawa, która z całą pewnością powinna być bardzo dokładnie prześwietlona, bardzo dokładnie zbadana". "Bo to jest po prostu standard, którego wymaga praworządność, a także w szerszym tego słowa znaczeniu demokracja" - zaznaczył prezes PiS.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.