Radosław Sikorski twardo milczy o zniewagach pod jego adresem w białoruskiej gazecie. Albo myśli nad ripostą albo pozwem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP
fot. PAP

Od rana obserwujemy stronę internetową MSZ i to, co pisze na Twitterze Radosław Sikorski. I wciąż cisza. A jest o co drzeć szaty!

Po wywiadzie, w którym polski minister spraw zagranicznych wezwał Aleksandra Łukaszenkę do – wzorem Wojciecha Jaruzelskiego – pokojowego oddania władzy, dziennik „SB. Biełaruś Siegodnia” znęca się nad Radkiem Sikorskim. Oto garść cytatów:

Postawił na to, że może kontrolować procesy polityczne w Mińsku i rozniósł o tym na cały świat, ale boleśnie się pomylił. Szanujący się dżentelmen w takiej sytuacji uznałby swoje niepowodzenie, ale pan Sikorski nadal forsuje swoją politykę.

Zapomina, iż nie jest dziennikarzem tabloidu, a ministrem.

Zamiast zajmowania się swoimi obowiązkami, czyli regulowania, a nie komplikowania stosunków z innymi krajami, szef MSZ dużego państwa w Europie kontynuuje jakąś dziecięcą paplaninę, świadczącą o tym, że po prostu nieadekwatnie ocenia sytuację. Niestety, ma to poważne skutki dla stosunków dwustronnych. Niepowstrzymany i prędki język pana Sikorskiego szkodzi i Białorusinom, i Polakom.

Staje się coraz bardziej podobny to do barona Muenhausena, to do Bolka i Lolka jednocześnie.

To postać nieco komiczna, z bardzo bogatą fantazją.

Gazeta zamieszcza ponadto karykaturę przedstawiającą Sikorskiego na drewnianym koniku, w krótkich spodenkach i z dziecięcą szablą w ręku.

Mimo, że jest tu sporo nieprzyjemnych uwag dla każdego twardego mężczyzny (Bolek i Lolek, postać komiczna, a zwłaszcza ten tabloid), minister oczywiście nie powinien reagować na tego typu zaczepki reżimowej prasy białoruskiego dyktatora. Ale Radosław Sikorski jest wyjątkowo czuły na swoim punkcie, więc spodziewamy się albo wpisu na Twitterze albo chociaż listu do prokuratura generalnego Białorusi.

znp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych