Od kiedy redaktor naczelną tygodnika "Przekrój" została redaktor Katarzyna Janowska, zawsze przy przeglądaniu tego tytułu bawi nas serdecznie myśl, że jest to jedna z wychowanek "Tygodnika Powszechnego" i bliska współpracowniczka nowego jej naczelnego Piotra Mucharskiego. Tygodnik to pismo katolickie, które jednak, tak się dziwnie składa, kształtuje głównie kadry radykalnej lewicy.
I właśnie pismem radykalnej lewicy można nazywać obecny "Przekrój". Cóż - prawo wydawcy. Jednak nikt nie ma prawa manipulować danymi, także w imię planowanej rewolucji obyczajowej. A tak się dzieje w tekście "Homo? Już wiadomo" w ostatnim numerze tygodnika. Zacznijmy od tezy tekstu:
Para homoseksualna, która wychowuje dziecko? Tego większość Polaków nawet sobie nie wyobraża. Tymczasem to już nie kwestia wyobraźni - mamy w kraju 50 tysięcy dzieci wychowywanych przez gejów lub lesbijki".
Zafrasowały nas te dane? Skąd ta pewność? Skąd ta liczba? Czytamy więc dalej, dzielnie przedzierając się przez łzawe opisy lesbijsko-gejowskiego szczęścia. I nieszczęścia, bo nie było chętnych (strach, strach...) na zdjęcia do kampanii propagandowych. OK, niech i tak będzie. Ale gdzie te dane? Skąd owe 50 tysięcy dzieci?
Wreszcie znajdujemy:
Ponieważ tęczowe rodziny owiane są tajemnicą, trudno nawet dojść, ile jest w nich dzieci. Od 50 do 57 tysięcy - to szacunki przywoływane przez KPK (Kampania Przeciw Homofobii - red. wP.).
- Dokładne liczby nie są znane, nie prowadzi się badań - przyznaje Robert Biedroń, współzałożyciel KPH. - Bazujemy na informacjach od osób, które się do nas zgłaszają, na badaniach społecznych z innych krajów i statystyce dotyczącej liczby osób homoseksualnych.
No nie! Podsumujmy: danych nie ma, jedyne szacunki pochodzą od zainteresowanych, a "Przekrój" w tytule woła, że to twarde dane!
Uwaga, to kłamstwo będzie powielane, przywoływane, używane. Pamiętajmy więc źródło owych 50 tysięcy. W skrócie mówiąc, tak się Biedroniowi wydaje.
I nie tylko to:
Statystycznie gejów i lesbijek może być w Polsce dwa miliony, z czego połowa prawdopodobnie żyje w związkach.
No jasne, ale statystycznie może też być zaledwie kilka tysięcy. Czy to jeszcze dziennikarstwo? Naszym zdaniem już propaganda na rzecz środowisk homoseksualnych.
Ale nie jedyna w tym numerze "Przekroju".
Oto bowiem Jan Hartman (profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego) nawołuje w felietonie zatytułowanym "Gej straszy we mnie":
Dla tych, którzy nie wyleczyli się do końca (ze wstrętu do homoseksualizmu - red. wP), mam wspaniałą propozycję. Przypomnijcie sobie wszystkie przeżycia i emocje homoseksualne z własnego dzieciństwa i młodości i postarajcie się je polubić. Bojąc się gejów i lesbijek, boimy się "geja" czy "lesbijki" w nas samych.
Naprawdę, trzeba być profesorem filozofii, żeby tak to wyjaśnić! I tak straszyć!
wu-ka, źródło: Przekrój
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/110598-uwaga-oto-proba-wprowadzenia-do-debaty-wyssanej-z-palca-liczby-ktora-ma-uzasadnic-lewicowa-rewolucje-spoleczna