Nasz wywiad. Landsbergis (cz. II) o smoleńskim śledztwie: Można było zebrać dowody. Ale zakazywano otwierać trumny...

fot. wPolityce.pl, kam
fot. wPolityce.pl, kam

(CZYTAJ TEŻ cz.I: Nasz wywiad. Vytautas Landsbergis: Lech Kaczyński był przeszkodą dla planów współpracy z Rosją za wszelką cenę...)


wPolityce.pl, Gazeta Polska: W Polsce często słychać głosy, że nie było innego wyjścia – trzeba było oddać badanie katastrofy smoleńskiej w ręce Rosjan. Zgadza się Pan z takim stanowiskiem?

Polski rząd mógł dążyć do dwóch celów: wewnętrznej konsolidacji społeczeństwa polskiego i jak największego wglądu w śledztwo. Najpierw u siebie rozważyć wszystkie opcje, choćby w trybie przyspieszonym, a nie siadać wprost z Putinem, i potem informować o tym Polaków. Należało przebadać różne możliwości prawne, sprawdzić opcje. Nawet jeżeli padła propozycja od Putina i Morozowa, warto było ją przemyśleć. A nie od razu „OK, przyjmujemy". To był błąd. Powstaje pytanie: dlaczego tak postąpiono? By kontynuować ocieplenie i zgodę z Rosją? Czuć w tym pewną ugodowość.

 

Gdzie konkretnie?

Chociażby w rozumowaniu, że gdyby Polska nie przyjęła rosyjskiej metody śledztwa, Putin i Miedwiediew poczuliby się urażeni. Co to ma do rzeczy? To za poważna sprawa, by operować kategorią „urażenia".

 

I chcę podkreślić – to nie mecz, nie chodziło o to, by coś wygrać ale o to, by od razu nie przegrywać. By być na równych prawach.

Jak dokładnie powinno to wyglądać?

 

Możno było powiedzieć po prostu, że propozycję rosyjską rozważymy, a na razie wysyłamy polskich ekspertów, niech pracują jak normalni prokuratorzy, zbierają dowody, materiały, zeznania.

Nawet już po zwróceniu ciał ofiar tragedii można było sporo zrobić, zebrać własne dowody. Ale chyba nie skorzystano z szansy – bo zakazywano otwierać trumny. Zakazali Rosjanie, Polacy się podporządkowali. Co to w ogóle za podejście? Pamiętam jak naszych chłopców, Litwinów, oddawali z Afganistanu albo Dalekiego Wschodu w trumnach metalowych z takim dokładnie poleceniem, żeby nie otwierać. Tłumaczono, że umarł na zawał serca czy jakąś inną chorobę, ewentualnie, że się powiesił. A kiedy ojciec w nocy otworzył trumnę, widział ciało syna okaleczone torturami.

 

Nie wiadomo przez kogo?

Naturalnie przez kolegów z armii sowieckiej. Taki był system: macie trumnę z nazwiskiem, ale nie pytajcie, co w niej jest. Chowajcie i zapomnijcie. Dlaczego Polska zgodziła się na nieotwieranie trumien? Nie rozumiem, nie mogę pojąć.

 

Co jest celem Rosji w naszym regionie?

Przywrócenie kontroli nad regionem to krok pierwszy. Ale nie tylko. Rosja zawsze dąży do władzy nad Europą, nad światem.

 

Kończy się dobry czas dla Europy Środkowo-Wschodniej?

Nadszedł czas na pewno krytyczny. Potrzebujemy stanowczych ludzi, jednolitej polityki, solidarności. Ale Rosja ma sposoby rozbijania tej jedności poprzez interesy z poszczególnymi krajami Unii Europejskiej.

 

(wywiad udzielony portalowi wPolityce.pl, portalowi Niezalezna.pl i tygodnikowi "Gazeta Polska". Całość w najbliższym wydaniu "Gazety Polskiej", w środę).

 

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych