Warszawą zarządza 7,5 tys. urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz. Teraz już wiemy, skąd te drastyczne podwyżki

W ciągu blisko pięciu lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz w warszawskim ratuszu przybyło ponad 1,8 tys. urzędników. A drugie tyle w warszawskich szpitalach i ZOZ-ach.

- podaje "Życie Warszawy".

Gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz w 2006 r. po raz pierwszy obejmowała prezydenturę stolicy, w urzędzie miasta było zatrudnionych 5,7 tys. pracowników: 3,4 tys. w ratuszu i 2,3 tys. w urzędach dzielnic.

Do końca 2009 r. przybyło ponad 1,6 tys. etatów, w tym zdecydowana większość w dzielnicach. Przez kolejne półtora roku ten stan wzrósł o następne 300..

- czytamy dalej. Dzisiaj warszawiakami rządzi 7,5 tys. urzędników, nie licząc zarządów dzielnic i samego prezydenta.

Utrzymanie całego aparatu biurokratycznego będzie kosztować  w tym roku 857 mln zł, czyli niecałe 10 proc. budżetu. W tym ok. 50 mln zł pójdzie na gwarantowane premie dla urzędników.

Maciej Wąsik, szef klubu PiS w Radzie Miasta mowi:

W wielu przypadkach nie ma sensownych uzasadnień, bo to są po prostu synekury. Mamy do czynienia z klasycznym przerostem administracji. I to im dalej od ratusza, tym bardziej, bo tam ta społeczna kontrola jest słabsza. Nierzadko to po prostu „krewni i znajomi królika".

W Zarządzie Transportu Miejskiego w ciągu ostatnich dwóch lat liczba pracowników zwiększyła się o 25 proc. – z 500 do 650 etatów.Aż o 2 tys. wzrósł stan etatów w warszawskiej służbie zdrowia. W 2009 r. w szpitalach i ZOZ-ach podległych samorządowi pracowało 10 tys. osób. Dziś pracuje 12 tys.

Hanna Gronkiewicz-Waltz broni się, tłumacząc wzrost zatrudnienie nowymi przepisami oraz decetralizacją - czyli oddelegowaniem uprawnień na dzielnice. Jak zauważają dziennikarze "Życia Warszawy" rzadko jednak łączyło się to po prostu z przeniesieniem pracownika do dzielnicy. Zazwyczaj ten z ratusza w swoim biurze zostawał (ubywało mu tylko obowiązków), a dzielnica zatrudniała nowego. A to podwaja te same stanowiska i dubluje koszty.

Andrzej Sadowski z Centrum Adama Smithatak komentuje te informacje:

Skala wzrostu etatów w ratuszu jest rzeczywiście nieporównywalna do sektora prywatnego. Oczywiście każde zatrudnienie trzeba by rozpatrywać oddzielnie, czy miało sens merytoryczny, czy polityczny. Ale przykład decentralizacji pokazuje, że nie jest ona racjonalna, skoro mnoży się administracyjne byty, zamiast je redukować. Jeśli ekipa PO chce wygrać kolejne wybory, powinna wykazać, że takie ruchy w administracji są uzasadnione, a to nie będzie łatwe.

Jeśli mieszkańcy Warszawy, stojąc w korkach lub nie mogąc przejechać przez miasto po pierwszych opadach śniegu zastanawiają się jeszcze, na co ida ich podatki, to teraz maja odpowiedź. Na wielotysięczną armię urzędników na ciepłych posadkach, którzy dbają o jakość ich życia. Drastyczne podwyżki, jakie szykuje warszawiakom Hanna Gronkiewicz-Waltz też jawią się teraz w innym świetle.

 

Cały tekst tutaj.

 

Bar, źródło: zyciewarszawy.pl

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych