Ponad 80 policjantów zostało rannych od 16 lutego w zamieszkach w Katalonii, jakie wybuchły po osadzeniu w więzieniu rapera Pablo Hasela, skazanego za obrażanie organów państwa hiszpańskiego i pochwalanie terroryzmu - poinformowały władze.

Niektórzy policjanci z poważnymi obrażeniami

Część rannych funkcjonariuszy przebywa w szpitalach z powodu poważnych obrażeń odniesionych w konfrontacji z agresywnymi manifestantami, którzy podczas protestów rzucali w policjantów m.in. kamieniami oraz metalowymi elementami ławek i sygnalizacji świetlnej.

Najwięcej policjantów odniosło rany podczas rozruchów w Barcelonie, Tarragonie i Gironie. W miastach tych manifestanci nie tylko atakowali funkcjonariuszy, ale również niszczyli elewacje banków i sklepów. Niektóre obiekty handlowe zostały splądrowane.

Protesty przeciwko osadzeniu w więzieniu Pablo Hasela organizowane są każdego dnia także w kilku innych hiszpańskich miastach, m.in. w Madrycie, Maladze i Pampelunie. Mają one jednak spokojniejszy przebieg niż katalońskie demonstracje.

Wprawdzie w nocy z niedzieli na poniedziałek zamieszki osłabły, ale w centrum Barcelony część sympatyków Hasela przypuściła atak na funkcjonariuszy policji oraz sklepowe witryny. Zatrzymano sześć osób.

1/3 zatrzymanych to nieletni

Według raportów katalońskiej policji spośród 108 osób, które zostały zatrzymane w zamieszkach w tym regionie Hiszpanii, ponad 30 proc. stanowią nieletni, a pozostali to głównie młodzi ludzie. Policja twierdzi, że większość z nich to anarchiści i separatyści.

Tymczasem w poniedziałek przedstawiciele kilku policyjnych związków zawodowych wyrazili dezaprobatę dla postawy większości ugrupowań politycznych, zarzucając im bierność i brak poparcia dla stróżów prawa “broniących ładu publicznego”.

Pablo Hasel został skazany w 2018 roku za obrażanie podczas koncertów oraz w internecie króla Hiszpanii, wymiaru sprawiedliwości tego kraju, a także gloryfikowanie baskijskiej organizacji terrorystycznej ETA. 16 lutego raper został siłą doprowadzony do więzienia w Leridzie. Dzień wcześniej na miejscowym uniwersytecie zabarykadował się wraz z grupą swoich sympatyków.

mm/PAP