Niedawno przez Polskę przetoczyła się burza, w której wielu zarzucało tolerowanie, czy też wspieranie przez władze grup skrajnych nacjonalistów, a wręcz neonazistów. Jak wielka jest to bzdura, udowodnia poniekąd ciekawy materiał, jaki ukazał się w „Der Spiegel”. Pokazuje on, kto tak naprawdę ma problem z neonazizmem. Są to Niemcy, w których skrajna prawica opiewająca Adolfa Hitlera organizuje legalne koncerty!

Hej @tvn24 @Bertold_K Chcecie zobaczyć tysiące nazistów, którzy nie muszą się kryć po krzakach. Wręcz przeciwnie. Są ochraniani przez policję. Obejrzyjcie ten materiał

— napisał na Twitterze Cezary Gmyz. Korespondent TVP w Berlinie zwrócił uwagę na materiał w „Spieglu”, w którym przedstawiono obraz neonazistowskiego świata w Themar – mieście leżącym w Turyngii.

Turyngia jest ostoją neonazistowskich koncertów. W centrum: miasto Themar. Tysiące prawicowych fanów świętowało tu zeszłego lata, planując tu więcej koncertów - i dzieląc to miejsce

— czytamy we wstępie materiału.

Jak opisują dziennikarze, w lecie 2017 roku zorganizowano koncert „Rock przeciwko obcej dominacji”. Do uroczego miasteczka nad Werrą przybyło na niego ok. 7 tys. neonazistów, którzy „dziesiątki razy” pozdrawiali Hitlera. I jak podkreślono, było to największe tego typu spotkanie w Europie w zeszłym roku.

Od tego czasu wizerunku miasta pojawiły głębokie rysy - i to nie zmieni się tak szybko

— stwierdzają autorzy.

Lecz takie wydarzenia mają miejsce nie tylko w Therm, ale również innych miastach Turyngii, która uznawana jest za „fortecę” neonazistowskich wydarzeń muzycznych. Takiej sytuacji nie ma w  żadnym innym kraju związkowym. Koncerty neonazistowskie odbywają się tam w każdy weekend!

Dziennikarze podkreślają w materiale, że obecność neonazistów w mieście podzieliła lokalną społeczność. Wielu mieszkańców Therm nie chce nawet oceniać tej sprawy.

ak/Twitter/spiegel.de