Jak bardzo można oderwać się od rzeczywistości i szerzyć wierutne bzdury o polskiej historii, wielokrotnie dał na to dowód Jan T. Gross – amerykański historyk polskiego pochodzenia, którego osobistą misją jest ciągłe oskarżenia Polski o antysemityzm. Jego artykuł o ostatnim Marszu Niepodległości nie odbiega od tych „standardów”. Na łamach amerykańskiego „New York Timesa” zaserwowano obrzydliwe wręcz kłamstwa!

Jeśli chcesz wiedzieć, dokąd zmierza Polska, nie szukaj dalej niż wydarzenia z ostatniej soboty w Warszawie

— pisze Gross na łamach „NYT”, budując w ten sposób obraz rzekomo straszliwej i rasistowskiej Polski.

Dziesiątki tysięcy ludzi - wielu młodych mężczyzn, a także niektórzy rodzice z dziećmi - przybywali do stolicy Polski, aby świętować Dzień Niepodległości w marszu zorganizowanym częściowo przez dwie organizacje neofaszystowskie

— relacjonuje historyk, by przejść do skandalicznego oskarżenia!

Wymachiwali biało-czerwonymi polskimi flagami, potrząsali płonącymi pochodniami i mieli na sobie symbole „białej siły”. Nieśli transparenty z napisem „Śmierć wrogom ojczyzny” i krzyczeli: „Sieg Heil!” i „Ku Klux Klan!”

— pisze Jan T. Gross

Na dodatek manipuluje wypowiedziami prezydenta – potępiającego ksenofobiczne incydenty(!) i ministra Błaszczaka – chwalącego patriotyczne pobudki uczestników Marszu.

Polscy przywódcy wypuścili z butelki złego dżina. To, czego byliśmy świadkami na ulicach Warszawy, stanowi zagrożenie nie tylko dla liberalnej demokracji w Polsce, ale także dla stabilności i dobrobytu Unii Europejskiej

— straszy w podsumowaniu historyk.

I jak można było się spodziewać, w swoim absurdalnym tropieniu wszelkich objawów antysemityzmu, cynicznie wykorzysta w swojej narracji Holokaust.

Połowa z sześciu milionów żydowskich ofiar Holokaustu to Polacy. Dwa miliony Polaków zostało zabitych podczas okupacji niemieckiej. Ile zgonów trzeba, aby przywódcy dowiedzieli się, że słowa i idee mogą zabić?

— naciera Gross.

„Wall Street Journal” zdążył przeprosić za swoje kłamstwa na temat Marszu Niepodległości. Teraz pora na „New York Times”, który publikuje tak skandaliczne teksty, jak artykuł Jana T. Grossa.

ak/nytimes.com