Rosja jest, oczywiście, naszym przeciwnikiem. Ale choćby nim nie była, to warto nie popełniać błędu, jaki co pokolenie zdarza się popełniać również i Polakom. A już ludziom Zachodu – bez przerwy. Błędu polegającego na intuicyjnym uznaniu, że skoro Rosjanie są tak jak my biali i żyją na tym samym co my kontynencie, to są zapewne generalnie tacy jak my. Oczywiście może trochę inni, no ale bez przesady…
Tymczasem to nieprawda. Absolutnie nie chcę tu wartościować, nie chcę też demonstrować poczucia wyższości wobec Rosjan, którego zresztą nie czuję. Ale trzeba zdawać sobie sprawę z zasadniczej, kulturowej i mentalnej odmienności. Choćby po to, żeby uniknąć pomyłek i rozczarowań.
Znają Państwo wyznawców Kriszny, których taneczne pochody przeciągają od czasu do czasu przez śródmieścia wielkich miast? Kojarzą się Państwu z… no właśnie, czym? Z zaangażowaniem religijnym oczywiście, może w Polsce wciąż rodzaju nieco egzotycznego. Z łagodnym charakterem, z wegetarianizmem. Ale w każdym razie instynktownie (i, dodajmy, trafnie) uznajemy krisznatów za ludzi, bardzo oddalonych od tej rzeczywistości, w której przeżywa się narodowe emocje.
Trafnie? Trafnie. Ale, jak się okazuje, nie w Rosji. Obejrzyjcie Państwo tę paradę wyznawców Kriszny w Moskwie, 9 maja zeszłego roku. Zwróćcie uwagę na krasnoarmijne furażerki części dziewczyn, i gieorgijewskije lentoczki (symbol patriotyzmu o imperialistycznym zabarwieniu)…
A to nagranie nie wymaga tak długiego komentarza. Mama wyuczyła czterolatka śpiewać świętą pieśń z Wielkiej Wojny Ojczyźnianej „Wstawaj, strana ogromnaja”. Powiedziała, żeby śpiewać tak, iżby cały kraj powstał. I malec daje z siebie wszystko.
Nie komentuję, nie oceniam. Tylko zwracam uwagę na fakt, że oni są inni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/339271-only-in-russia-czyli-trzeba-zawsze-pamietac-ze-oni-sa-po-prostu-inni