Najzabawniejsze jest to, że wszyscy dokładnie widzą ciąg wydarzeń. Młody bankowiec ze stajni Rothschildów oddelegowany zostaje do obstawy coraz słabszego prezydenta. W ostatnim roku dokonuje kilku spektakularnych ruchów, by zdobyć zaufanie „rynków” i brukselskiej zgrai. A potem – gdy prezydent Holland już szoruje brzuchem o podłogę, latem ubiegłego roku, francuska wersja operacji, którą oglądaliśmy w Polsce wchodzi w fazę realizacji.
Francuska „Nowoczesna” nazywa się „En Marche!”, a francuski Petru z ogniem w oku (by – wiadomo - porwać tłumy) bełkocze frazesy. Nie jest ani lewicą, ani prawicą, jest w centrum, jest bardzo nowoczesny. I jednak od naszego Rysia sporo bystrzejszy, sporo sprawniejszy. Może zresztą klęska polskiej „operacji Petru” dała Rotschildom i Lożom do myślenia, żeby kogoś podobnego na widok publiczny nie wystawiać i podobnego obciachu we Francji nie narobić.
W fazie finałowej trzeba było z lewicą się przeprosić (po spięciach ministra Macrona ze związkami zawodowymi), więc poszły race w stronę „reżimów Orbana., Kaczyńskiego i Putina”, nawet do antyglobalistów trzeba było pomachać rewelacją, że przenoszenie firmy z kraju do kraju to złamanie wartości i reguł Unii Europejskiej
Tym oto sposobem mający wśród Francuzów poparcie zbliżone do zera, fatalny prezydent Hollande stanął na czele buntu przeciwko sobie samemu – oddelegował swego pazia, by go strasznie skrytykował i z gniewem zdetronizował. Francuzi to widzieli i to kupili. Nie są przecież takimi idiotami, żeby tej operacji nie widzieć. Nie są?
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/338722-petru-jednak-dal-rade-ale-we-francji-francuska-nowoczesna-nazywa-sie-en-marche
