Szef Rady Europejskiej Donald Tusk musiał tonować w Brukseli emocje po ostrej wymianie zdań między przedstawicielami UE i brytyjską premier Theresą May, mówiąc, że tylko kłócąc się obie strony do niczego nie dojdą a same negocjacje staną się niemożliwe.
Te negocjacje są wystarczająco trudne. Jeśli zaczniemy się kłócić jeszcze zanim się one zaczną, staną się niemożliwe
— powiedział na konferencji prasowej po spotkaniu z szefową norweskiego rządu Tusk.
To aluzja do słów brytyjskiej premier Theresy May, która oskarżyła w środę urzędników z Brukseli o groźby pod adresem Wielkiej Brytanii i próbę wpływu na wynik wyborów.
Stawka jest za wysoka, żebyśmy tracili kontrolę nad naszymi emocjami, ponieważ jest nią codzienne życie i interesy milionów obywateli po obu stronach kanału
— wskazał szef Rady Europejskiej.
Apelował też, by pamiętać, że aby osiągnąć sukces w negocjacjach dotyczących Brexitu, potrzebna jest „dyskrecja, umiar, wzajemny szacunek i maksimum dobrej woli”.
Słowa te mogą być odebrane jako krytyka m.in. pod adresem Komisji Europejskiej, która była źródłem przecieku na temat fatalnego przebiegu kolacji szefa KE Jean-Claude’a Junckera z May w Londynie. W poniedziałkowym wydaniu „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opisał dotychczas nieznane kulisy spotkania Junckera z May 26 kwietnia, po którym szef KE miał być „do głębi wstrząśnięty” i sceptyczny ws. negocjacji dotyczących warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.
Juncker następnego dnia nie omieszkał poinformować Angelę Merkel o przebiegu rozmowy z brytyjską premier. Stwierdził, że May żyje w innej galaktyce i jest „pełna złudzeń”. Pod wpływem tej rozmowy Merkel zmieniła tekst swojego oświadczenia, które wygłosiła wkrótce potem w Bundestagu, podkreślając, że „niektórzy w Wielkiej Brytanii ulegają złudzeniom” ws. przebiegu negocjacji.
O napięciach na linii Bruksela-Londyn mówił też w czwartek rzecznik KE Margaritis Schinas. O tym, jak napięte muszą być nastroje w Brukseli mogą świadczyć jego słowa, że KE „jest zbyt zajęta pracą”, żeby zajmować się tylko Brexitem.
Nie jesteśmy naiwni, wiemy, że odbędą się wybory w Wielkiej Brytanii. Ludzie emocjonują się zawsze przed wyborami, a te w Wielkiej Brytanii dotyczą głównie Brexitu. Jednak tutaj w Brukseli jesteśmy bardzo zajęci naszą pracą. (…) Jesteśmy bardzo zajęci i nie „zbrexitujemy” naszej pracy
— powiedział.
Brytyjska premier oskarżyła w środę unijnych przywódców i urzędników, że posuwają się do „specjalnie wymierzonych” pod adresem Wielkiej Brytanii gróźb, które według niej mogą być próbą wpłynięcia na wynik czerwcowych przedterminowych wyborów parlamentarnych w tym kraju.
Zdaniem Theresy May „wydarzenia ostatnich kilku dni pokazują, iż niezależnie od naszych życzeń i tego, jak rozsądne może być podejście niektórych europejskich liderów, są w Brukseli tacy, którzy nie chcą, żeby te negocjacje (w sprawie Brexitu - PAP) się powiodły”.
UE wskazuje, że najpierw powinny zostać uzgodnione „zasady rozwodu”, w tym kluczowa sprawa rozliczenia finansowego, a dopiero później kwestie przyszłej współpracy z Wielką Brytanią. Z kolei Brytyjczycy chcą natychmiast rozpocząć rozmowy o umowie o wolnym handlu, a o kosztach „rozwodu” porozmawiać na końcu procesu negocjacji.
Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca i powinna opuścić wspólnotę w ciągu dwóch lat, do 29 marca 2019 roku.
Komisja Europejska przedstawiła w środę projekt mandatu do negocjacji warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Główny negocjator ze strony UE Michel Barnier rozwiewał iluzje Brytyjczyków, że Brexit będzie bezbolesny.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP), pg
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/338366-zamiast-rozmow-o-brexicie-klotnie-i-inwektywy-tusk-lagodzi-awanture-stawka-jest-za-wysoka-zebysmy-tracili-kontrole-nad-naszymi-emocjami