Cóż, może się nie dać… Bo choć żaba – jak wiemy – rybą przecież nie jest (co innego ślimak wg Unii!) to jednak z całą pewnością stanąć może ością w gardle unijnym liberałom. Tak, czy siak – niezależnie od ostatecznego wyniku drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji w nadchodzącą niedzielę.
Z perspektywy interesów Francji, zwycięstwo Emmanuela Macrona równoznaczne byłoby z końcem V Republiki i pięcioletnim okresem bezkrólewia. A w realnej polityce przełoży się na poszerzenie obszarów dominacji Niemiec w strefie euro i Unii Europejskiej, bowiem Macron pozbawiony politycznego zaplecza w rodzimym parlamencie znajdzie wszak przychylność i matczyne wsparcie we frau Merkel z Berlina.
Gdyby w niedzielę wygrała Marine Le Pen przy wsparciu wyborców Republikanów, zyskałaby wraz z nimi większość w parlamencie po nadchodzących w czerwcu tego roku wyborach oraz silny mandat do zmian, zwłaszcza w obszarze polityki migracyjnej. Oczywiście, musi zrewidować już teraz szereg zapowiedzi przedwyborczych. Taką też strategię przyjęła kandydatka na fotela prezydent. Zrezygnowała z członkostwa i przywództwa we własnej partii, to jest Froncie Narodowym, przejmując jednocześnie retorykę i język (dosłownie) Republikanów. Odłożyła o dwa lata perspektywę wyjścia ze strefy euro i Unii. Atakuje Macrona za brak obycia politycznego, przeszłość w bankowości i słabość wobec ekstremistów islamskich.
Ciąży na niej jednak grzech pychy i krzywdy wyrządzanej bliźnim, bo za marne 11 milionów euro (srebrników) sprzeniewierzyła się prawu i opinii międzynarodowej zaprzedając Putinowi i wyrażając publicznie aprobatę aneksji Krymu i roli Rosji na Ukrainie, a pośrednio również w Syrii i na Bliskim Wschodzie. Tego nie sposób wybaczyć czy zapomnieć. Taki stan rzeczy rodziłby pytania o integralność decyzji podejmowanych przez władzę Republiki Francuskiej.
Z perspektywy Polski, dobrze, że tę francuską żabę muszą zjeść w całości sami Francuzi. Nam pozostaje obserwować spektakl politycznej burleski, na której - tak czy inaczej - możemy tylko zyskać, gdyż niewybaczalnym błędem byłoby obstawać tego czy innego kandydata w wyborach prezydenckich w przyjaznym przecież kraju UE… Rolę demiurga politycznego pozostawmy Putinowi. Co innego, jeśli chodzi o reperkusje gospodarczo-finansowe rozstrzygnięć we Francji. Na te rozważania zapraszam na portal wGospodarce.pl, gdzie polecam własny artykuł pod tytułem **„Czy rynki finansowe po haju wpadły nieoczekiwanie w drzemkę?”.**
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/338296-jak-przelknac-francuska-zabe-role-demiurga-politycznego-pozostawmy-putinowi