Emmanuel Macron w swojej kampanii prezydenckiej po raz kolejny uderzył w polskie państwo i ludzi stojących na jego czele. Kandydat przedstawiający się jako centrysta oskarżył rząd Prawa i Sprawiedliwości o codzienne łamanie swobód demokratycznych.
Jak czytamy w serwisie radia rmf fm, który odnotował wypowiedź Francuza, Macron wymienił na jednym oddechu Jarosława Kaczyńskiego - obok Viktora Orbana i Władimira Putina - jako „przyjaciół i sojuszników” Marine Le Pen, głównej kontrkandydatki Macrona.
Wszyscy znacie przyjaciół i sojuszników pani Le Pen. To reżimy panów Orbana, Kaczyńskiego i Putina. To nie są zwolennicy otwartej i wolnej demokracji. Codziennie łamią wiele swobód demokratycznych, a więc łamią zasady demokracji
— oświadczył Macron podczas przemówienia do swoich zwolenników na wiecu w Paryżu.
W innych relacjach cytat ten brzmi jednak nieco inaczej.
Bez entuzjazmu popierany przez większość francuskich ugrupowań Macron, przywódca ruchu „En Marche!” (Naprzód), nazwał skrajną prawicę, którą reprezentuje jego konkurentka Marine Le Pen, „narzędziami najgorszego”, szeregami „nienawistnych i tchórzliwych”.
W przyszłą niedzielę stawką będzie przyszłość społeczeństwa
— zakończył przemówienie Macron. 7 maja odbędzie się we Francji druga tura wyborów prezydenckich.
Le Pen, która w poniedziałek zebrała kilka tysięcy zwolenników na wiecu w Parku Wystawowym w podparyskiej miejscowości Villepinte, obiecała, że „wyrwie Francję z rąk rzekomych elit, które ją konfiskują, wiążą, sprowadzają na manowce”.
Przywódczyni Frontu Narodowego, która po pierwszej turze zrezygnowała z funkcji partyjnej, by przedstawiać się jako „kandydatka ludu Francji”, kilkakrotnie nazwała Macrona „reprezentantem finansjery”.
Przypomniała, jak pięć lat temu jako kandydat w wyborach prezydenckich Francois Hollande ostrzegał przed swym „prawdziwym przeciwnikiem, który nie ma imienia, nie ma oblicza, nie ma partii, nigdy nie będzie kandydował, i który przecież rządzi. Ten przeciwnik to finansjera”. Po czym krzyknęła „Tym razem ma on imię, ma twarz, ma partię i kandyduje (…), nazywa się Emmanuel Macron!”
Obserwatorzy zwracają uwagę, że ten fragment przemówienia populistycznej kandydatki skierowany był do wyborców innego populisty, skrajnie lewicowego Jean-Luca Melenchona, który w pierwszej turze wyborów prezydenckich zdobył prawie 20 proc. głosów.
Następnie Le Pen zrobiła ukłon w stronę wyborców kandydata centroprawicy Fillona, głosząc: „jestem kandydatką Francji, która wcześnie rano wstaje, która pragnie ocalić materialne, ale i niematerialne dziedzictwo Francuzów. Francji, która pracuje nad tym, by można było być dumnym z kraju, który pozostawimy (przyszłym pokoleniom) Francuzom”.
Podczas gdy sondaże znów wskazują na rosnącą przewagę Macrona, większość badanych uważa, że kampania po pierwszej turze jest „kiepska”, a punkty zdobywa w niej Le Pen.
Według poniedziałkowego badania Instytutu OpinionWay na Macrona zagłosowałoby dziś 61 proc. a na Le Pen 39 proc. wyborców. W piątek sondaż tego instytutu dawał Macronowi 59 proc. głosów, a Le Pen 41 proc.
Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)
Skąd w Macronie tak dziwne skojarzenia? I czy swobody gospodarcze, jakie przyciągają do Polski wielu zagranicznych interesów aż tak zabolały francuskiego kandydata?
lw, rmf24.pl
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/337981-macron-po-raz-kolejny-atakuje-polske-kandydat-na-prezydenta-francji-porownuje-kaczynskiego-do-putina