Mecenas Marię Szonert - Biniendę poznałem w czasach dla Polaków trudnych. Tuż po tragedii smoleńskiej kłamstwo zdawało się triumfować, szydercy udawali patriotów, ludzie bali się powiedzieć słowo prawdy, a na gorącym jeszcze pogorzelisku w którym zginęła narodowa elita rząd Tuska chciał budować pojednanie z Putinem.
Wtedy nasze środowisko postanowiło uruchomić portal wPolityce.pl. Nieco póżniej powstał tygodnik „wSieci”. Nie mieliśmy pieniędzy, nic poza dążeniem do prawdy nie mogliśmy zaoferować. Nawet szanse na zmianę wydawały się niewielkie. A jednak, odzew był! Od razu pojawiła się grupa odważnych, dzielnych i mądrych ludzi, którzy włączyli się w te przedsięwzięcia. Szczególnie cenne było wsparcie, zaangażowanie i pomoc ze strony mecenas Marii Szonert-Biniendy, cenionej aktywistki polonijnej w USA, prawnika. Zawsze precyzyjna, obyta w świecie, z doskonałą znajomością podnoszonych spraw.
W 2013 roku pisała na łamach „w Sieci”:
w historii lotnictwa międzynarodowego trudno znaleźć katastrofę lotniczą, w której zginąłby prezydent, czołowi przedstawiciele rządu i parlamentu oraz sztab generalny, w tym czołowi komendanci sił zbrojnych NATO. Jednak w przeszłości kilkakrotnie dochodziło do istotnych katastrof lotniczych, w których ginęły głowy państwa bądź przywódcy organizacji międzynarodowych realizujący trudne misje pokojowe. Warto przeanalizować najważniejsze przypadki takich katastrof, do których doszło w warunkach pokojowych, w celu spojrzenia na katastrofę smoleńską w historycznym kontekście analogicznych przypadków. Przyjrzyjmy się więc czterem najistotniejszym katastrofom.
Ta precyzja, to zaangażowanie (również prof. Wiesława Biniendy, męża pani mecenas) musiała boleć smoleńskich kłamców.
Nic więc dziwnego, że kiedy niedawno na prywatnym profilu facebookowym znalazł się niestosowny fotomontaż, tak się na nią rzucono. Z taką wściekłością, nienawiścią, agresją. I że próbują pozbawić ją honorowej funkcji konsula honorowego w Ohio.
Musimy jednak znać miarę. Po pierwsze cały dorobek pani mecenas Szonert-Biniendy dowodzi, że był to najwyżej techniczny błąd. Albo prowokacja.
CZYTAJ WIĘCEJ O TYM WĄTKU: Konsul Szonert-Binienda odpiera zarzuty: „To zmasowana kampania kłamstw i oszczerstw”. Moje konto na Facebooku zostało zhakowane
Warto tu przypomnieć, że Platforma nigdy nie wyciągała żadnych konsekwencji wobec swoich, autentycznie nienawistnych, wieloletnich, hejterów. Ba, niektórzy, jak Krzysztof Król, mocno awansowali. Na przykład weszli w skład prezydenckiego (za Komorowskiego) Zespołu do opiniowania odznaczeń za działalność opozycyjną. A to człowiek, który o obrońcach krzyża mówił „swołocz”, o Kaczyńskim „kretyn”, a Smoleńsk uznawał za temat żartów.
Konsekwencji nie było.
Maria Szonert-Binienda popełniła być może techniczną niezręczność. Ale tak brutalny atak na nią to zemsta za jej walkę o prawdę o Smoleńsku. A także za ostatnie działania, próbujące zmusić medie liberalno-lewicowe do elementarnej uczciwości w informowaniu o pracy niezależnych ekspertów badających tragedię 10/04/10/
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/337815-tak-brutalny-atak-na-mecenas-szonert-biniende-to-zemsta-za-jej-walke-o-prawde-o-smolensku