Francuzi wyczekują kogoś, kto ośmieli się wreszcie jasno powiedzieć, kim są i co ich łączy – zamiast wmawiać im, że wszystko ich dzieli. A klasa polityczna – jak w Anglii, jak w Ameryce, jak i w Polsce – ciągle nie rozumie, że sama ponosi winę za własną klęskę
—pisze Agnieszka Kołakowska w najnowszym numerze „Teologii Politycznej Co Tydzień”: Francuski wybór.
Na zaledwie kilka dni przez wyborami prezydenckimi we Francji liderem sondaży jest centrysta Emmanuel Macron.
CZYTAJ WIĘCEJ: Macron faworytem sondaży. Badania nie pozostawiają złudzeń - to on wygra wybory prezydenckie we Francji. O ile wejdzie do II tury…
Jak podkreśla Kołakowska przedwyborczy chaos jest „wydaje się bardziej przygnębiający i chaotyczny niż kiedykolwiek przedtem”. Co jest tego powodem?
Są to cztery sprawy: islam, oligarchia klasy politycznej, Rosja i antysemityzm. Niestety, tylko dwie pierwsze będą istotne w tych wyborach, ale szokująca jest ich nieobecność w publicznej przestrzeni. Politycy o nich milczą (oprócz Marine Le Pen, ale tylko na temat islamu), choć stoją one jak cztery wielkie słonie w pokoju. A poza gospodarką, na której uzdrowienie nadziei nie ma, są to najważniejsze kwestie dla Francji
—czytamy w „TP”.
Spośród czterech najważniejszych spraw, Kołakowska wskazuje islam jako element najważniejszy.
O islamizacji Francji, o terroryzmie islamskim, muzułmańskich gettach, bezprawiu, jakie w nich panuje, radykalizacji młodych muzułmanów, muzułmańskim antysemityzmie – o tych sprawach mówi tylko Marine Le Pen, choć też bardzo niewiele i dość selektywnie. O tym, jak w liberalnej demokracji chronić judeochrześcijańskie wartości, by zarazem zachować liberalną demokrację, nie mówi nikt. I tu jest to coś, co te wybory łączy z Trumpem i z Brexitem: w obu przypadkach przegrali ci, którzy z braku odwagi czy przez ideologiczną ślepotę udawali, że nie widzą słonia w pokoju
—tłumaczy.
To co z pewnością interesuje Polaków najbardziej, to relacje francusko-rosyjskie jakie mogą zawiązać się po wyborach prezydenckich we Francji.
Prawie wszyscy poważni kandydaci w wyborach prezydenckich są prorosyjscy w mniejszym lub większym stopniu. Marine Le Pen normalnie dostaje pieniądze z Moskwy; Fillon lubi mówić o swoim „przyjacielu Putinie”
—zaznacza Kołakowska, dodając:
Francuskie gazety o tym wszystkim informują, ale bez zadawania zbyt wielu pytań, bez szczególnego niepokoju i tym bardziej bez oburzenia. Czasem nawet, w porywie pobłażliwości, odsyłają do artykułów sowietolożki Françoise Thom – jednej z bardzo niewielu francuskich uczonych, poza Alainem Besançonem, którzy widzą w Rosji zagrożenie.
Dla francuskich wyborców to jednak islam i klasa polityczna, to sprawy, które są najistotniejsze.
We Francji, tak samo jak w Anglii i w Ameryce, wyborcy sztucznie podzieleni według rasy, religii i płci przez narzuconą im politykę tożsamości, traktowani z pogardą przez elity i klasę polityczną, pouczani, że nie wolno im mówić o swoim kraju i swojej kulturze, swojej historii i swoich tradycjach, wyczekują kogoś, kto ośmieli się wreszcie jasno powiedzieć, kim są i co ich łączy – zamiast wmawiać im, że wszystko ich dzieli. A klasa polityczna – jak w Anglii, jak w Ameryce, jak i w Polsce – ciągle nie rozumie, że sama ponosi winę za własną klęskę
—podkreśla.
*Tekst pierwotnie ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita” w dniu 09.03.2017., a następnie został przedrukowany w najnowszym numerze „Teologii Politycznej Co Tydzień”: Francuski wybór.
kk/Teologia Polityczna
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/336083-kolakowska-o-wyborach-nad-sekwana-francuzi-wyczekuja-kogos-kto-osmieli-sie-wreszcie-jasno-powiedziec-kim-sa-i-co-ich-laczy