W Salonie Dziennikarskim w TVP INFO powiedziałem, że skoro są demonstracje na ulicach rosyjskich miast żądające demokracji i zatrzymania korupcji, skoro Kreml ma kłopoty, to za chwilę możemy się spodziewać jakiejś wojenki albo zamachu. Choć to przerażająco przewidywalny scenariusz, nie sądziłem że spełni się w ciągu 24 godzin.
Od 300 lat Rosja rządzona jest batem, strachem i poczuciem dumy z imperialnej potęgi. Nie chcąc dać Rosjanom pomysłu, by mieć mogli własne, osobiste ambicje i marzenia, rosyjscy władcy jako substytut dostarczają im marzenia o potędze Rosji i dumę z tego, że się jej „wszyscy boją”. A jeśli komuś przychodzą do głowy jakieś demokratyczne brednie, wtedy Rosja pokazuje jak bardzo jest zagrożona – z zewnątrz albo od wewnątrz.
Pozwolę sobie przytoczyć fragment mego tekstu z roku 2008:
„Skąd bierze się troglodycka buta Putina i jego załogi? Dlaczego rządząca elita Rosji działa jak tępy osiłek, który w trakcie rozmowy zdaje sobie sprawę, że nie sprosta konwersacji, więc coraz bardziej pochmurnieje i wreszcie rzuca spode łba „chcesz w ryja?” A wreszcie wali z byka – najsłabszych. Niestety odpowiedź jest jedna: straszliwy, jak dotąd nieprzezwyciężalny kompleks niższości. Strasznie szkoda Rosji, strasznie szkoda Rosjan. Rządząca kagiebowska sitwa uznaje, jak zawsze to zwykła była robić, że tylko budowanie i podtrzymywanie poczucia zewnętrznego zagrożenia daje jej pewność wewnętrznego poparcia. W nagrodę Rosjanie dostają powracające poczucie imperialnej siły. „Możemy dać w ryja każdemu!” – tak mogłyby brzmieć słowa rosyjsko-sowieckiego hymnu. To jakby marsz kiboli, tyle, że naprawdę uzbrojonych i czasem naprawdę siejących śmierć. Ale czy to rzeczywiście Rosjanom wystarcza? Czy rzeczywiście tak masowo popierają kagiebowska politykę „chcesz w ryja?” Czy jedyne o czym marzą, to żeby się ich bali?
Myślę, że nie. Że oni chcą, żeby ich szanowali. Żeby nimi nie gardzili. Żeby nie uważali ich za troglodytów i pijaków. Czy to nie jak najbardziej ludzkie, normalne, zrozumiałe pragnienie? Ale jednocześnie nie wierzą, ze maja na to szanse, ciągle i sprytnie im się to wmawia. Nie wierzą w umizgi znacznej części elit Zachodu, w sługusowskie pienia poniżonego gazową pensją byłego przywódcy Niemców Schroedera. Więc brną w coś w rodzaju desperackiej samotności i pijackiej buty. Każdy psycholog, każdy psychiatra jest w stanie dokładnie opowiedzieć jak bardzo kompleks wyższości połączony jest kompleksem niższości, jak bardzo tym pierwszym zasłania się ten drugi. A przecież cywilizowani, przewidywalni, niezakompleksieni Rosjanie są w interesie nas wszystkich. Jak więc ich wyleczyć?
Może tak, jak leczy się pacjenta z silna neurozą. Łagodnie nawiązując kontakt, spokojnie odnajdując pola niekonfliktowe, budując relację, zaufanie, spokój, poczucie nieodrzucenia, wspólnoty. Ale zawsze najpierw – uniemożliwiając agresję. Wobec otoczenia i wobec siebie samego. Dzisiejsza Rosja powinna być traktowana jak pacjent, który swoim powtarzanym na okrągło „chcesz w ryja?!” i biciem słabszych - nie wie jak szkodzi otoczeniu, ale i jak bardzo szkodzi sobie samej i swojej przyszłości.
Gruziński rajd prezydenta Kaczyńskiego obserwowałem z zapaterowskiej Hiszpanii. Z tamtej perspektywy wyglądał szczególnie romantycznie i brawurowo. I szczególnie skutecznie. Zgadzam się z oceną znającego dobrze i Rosję, i Europę Bernarda Marguieritte’a, że polski prezydent uratował honor Europy. Obudził Zachód z otępienia. Gdyby nie ten rajd, ta noc w Tbilisi, ta emocjonalna reakcja, bylibyśmy dziś w innej Europie, w innym świecie. Jeśli nikt nie powie terroryzującemu autobus osiłkowi „stop”, osiłek rychło przejmie ster.
Czy Europa potrafi wyleczyć kompleks niższości Rosjan? Czy rozumie, że ta kuracja wymaga pełnej solidarności w reagowaniu na „chcesz w ryja?!”. (Salon 24, 20 września 2008 r)
Co się zmieniło przez te 8 i pół roku? Sporo niestety. Na gorsze. Nie tylko Polska straciła Prezydenta i połowę politycznej elity oraz godność i tożsamość na wiele lat, dziś z takim trudem odbudowywaną, ale moskiewski reżim – czując swą bezkarność - stał się jeszcze bardziej bezwzględny. Widzi brak reakcji świata, jego cynizm, strach, naiwność. Ale przede wszystkim cynizm. Rosja widzi sklerozę liderów Europy, zidiocenie alienację brukselskiej biurokracji upojonej lewackimi eksperymentami. Naturalny odruch obronnym Europejczyków wykorzystuje wzmacniając swoje wpływy w ruchach prawicowych. Rosja widzi spsienie elit i podporządkowanie ich Berlinowi, więc Berlin jedynie uznaje za partnera. Rosja przez prowokacje, terror i niejawne układy pcha do Europy tysiące muzułmańskich imigrantów, jak słusznie zauważa Witold Gadowski, by sama się przed islamizacją obronić, a Unię rozsadzić.
Co to znaczy dla Polski? Że na potęgę budować musimy swoje bezpieczeństwo, bo – dokładnie jak to w Tbilisi przewidział Lech Kaczyński - po kolejnej fali prodemokratycznych czy antykorupcyjnych demonstracji w Rosji, okaże się, że łotewscy terroryści okropnie gnębią rosyjską mniejszość… A potem, że litewscy terroryści…. A potem…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/334196-jest-w-rosji-antyrzadowa-demonstracja-bedzie-w-rosji-terrorystyczny-zamach