Zastanawiając się nad autorstwem zamachu na petersburskie metro trzeba, przede wszystkim, nie odganiać od swojej świadomości faktu, że islamistyczni wrogowie Rosji - mam tu na myśli przede wszystkim czeczeńsko-dagestańskich terrorystów z tzw. Emiratu Kaukazu - są w pełni zdolni do dokonania takiej zbrodni. Zdolni zarówno moralnie - robili tak już nie raz, jak i technicznie (obywatele Federacji to najliczniejsza grupa pośród tych bojowników ISIS, którzy nie pochodzą z Syrii ani Iraku, ich współtowarzysze z wewnątrz Rosji mają więc potężne wsparcie materialne i logistyczne). Fakt, że zbrodni dokonano w dniu, w którym w nadbałyckiej stolicy przebywa Putin (wraz z białoruskim prezydentem Łukaszenką) pasuje do tej wersji.
O tym wszystkim trzeba pamiętać, bo za każdym razem, kiedy w Rosji następuje zamach terrorystyczny miewamy silną tendencję do instynktownego odrzucania wersji oficjalnej i obarczania odpowiedzialnością kremlowskich służb specjalnych. I to daleko nie zawsze prowadzi na właściwy trop.
Ale zarazem naprawdę nie sposób wykluczyć, że zamach był prowokacją tychże służb. Bo moralnie są one również zdolne do tego bez wątpienia, czego również dowiodły już wielokrotnie. Bo moment dokonania zamachu można uznać za wskazującą na taką ewentualność poszlakę. Wybuch nastąpił wszak tydzień po pierwszych od pięciu lat udanych demonstracjach opozycyjnych, które według wielu mogły oznaczać początek punktu zwrotnego w rosyjskiej polityce i początek depopularyzacji władzy. Używanie aktów terroru, czy wręcz wywoływanie zbrojnych konfliktów dla osiągnięcia celów wewnątrzpolitycznych i zmieniania trendów społecznych drogą skupianie zagrożonego narodu wokół władzy to przecież kremlowska tradycja co najmniej od czasu drugiej wojny czeczeńskiej, które pozwoliła zdławić rosyjską demokrację, a do której hasło dały tajemnicze eksplozje materiałów wybuchowych w domach mieszkalnych w Moskwie i Riazaniu…
Ciągnąć ten wątek dalej - czy możemy z góry uznać za nieprawdopodobny taki wariant wydarzeń, zgodnie z którym za dzień czy trzy dni okaże się, że zamachu dokonało czeczeńskie komando, które przybyło z Ukrainy…? Której władze trzeba za to ukarać…? Nowa kampania na wschodniej Ukrainie jeszcze lepiej mogłaby służyć odbudowie patriotycznego zapału wokół patriotycznych władz…
A prawdziwe może być zarazem i jedno, i drugie. Jednocześnie. Biorąc pod uwagę z jednego strony nienawiść islamistów do Rosjan, z drugiej - stopień ich zinfiltrowania przez moskiewskie specsłużby, a z trzeciej np. fakt, że kilka dni temu rosyjski sąd skazał znanego czeczeńskiego terrorystę, który niegdyś uczestniczył w przygotowywaniu słynnego ataku na moskiewski teatr na Dubrowce, a teraz wpadł w rosyjskie ręce, próbując przedostać się z nieokupowanej Ukrainy na Krym…
A powiedziawszy to wszystko trzeba też jeszcze raz przypomnieć, że kaukascy wrogowie Rosji mogli zupełnie spokojnie dokonać tej zbrodni całkowicie sami, i bez jakiejkolwiek inspiracji.
Nie wiadomo, czy kiedyś zyskamy pewność co do któregoś z tych wariantów.
To po prostu taki kraj.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/334174-dwa-i-pol-warianta-nie-wiadomo-czy-poznamy-prawde-to-po-prostu-taki-kraj