Szczyt przywódców unijnych w Rzymie przebiegł gładko - podpisano Deklarację, wygłoszono kilka przemówień, ustawiono się do wspólnego zdjęcia. Nic szczególnego.
Ale jak zawsze w takich przypadkach, jest też parę ciekawych wniosków:
—1. Donald Tusk coraz śmielej buduje swój wizerunek w oparciu o odniesienia nie do polskości, ale do gdańskiej lokalności. W jego przemówieniu pojawił się Gdańsk - miasto budowane przez „Polaków, Niemów, Duńczyków, Żydów” i jeszcze parę narodowości. To Gdańsk jest podmiotem, a nie Polska. Może zawsze tak było?
— 2.Również II wojna światowa okazuje się być nie tragedią Polski i Polaków, ale Gdańska, który zniszczyli „Hitler i Stalin”. W rezultacie będąc dzieckiem Donald Tusk mijał ruiny zniszczonych budynków. A że Gdańsk po II wojnie wrócił do Polski, i że stał się polski? Nie ma Polski, jest Gdańsk.
— 3. W filmiku ilustrującym dzieje Unii, upadek komunizmu pojawił się wyłącznie w kontekście, tak, tak, zburzenia muru berlińskiego. Co prawda Donald Tusk wspomniał o „Solidarności”, ale z jego słów wynikało, że robotnicy w Stoczni strajkowali, bo chcieli wejść do Unii, a w czasach PRL było zakazane „nawet marzenie” o unijnych wartościach. A myśmy myśleli, że robotnicy chcieli wolnej Polski…
— 4. Żaden z kilku przywódców unijnych nawet pośrednio nie odniósł się do chrześcijańskich korzeni Europy. Nikt. Tematu nie ma, i nie było. W sumie nie wiadomo, skąd się Europa wzięła. Nawet wspominając ojców-założycieli Unii, zdołano uniknąć choćby zająknięcia się o ich chrześcijańskiej motywacji.
— 5. Chrześcijaństwa zabrakło, ale nie zabrakło „gender” i „LGTB”. Premier przewodniczącej Unii Malty Joseph Muscat za jedno z ważnych zadań Unii uznał wypełnienie postulatów środowisk mniejszości seksualnych. Kryzys kryzysem, problemy problemami, ale są sprawy naprawdę ważne, których pominąć nie można.
— 6. Hymn Unii Europejskiej nie zrobił specjalnego wrażenia na setkach dziennikarzy, obserwujących w centrum prasowym na Kapitolu transmisję z sąsiedniej sali. Nie wstał dosłownie nikt, choć gdy popłynęła melodia, kilka osób rozglądało się wokół, próbując odgadnąć intencje reszty sali.
— 7. Szczyt odbywał się w cieniu Brexitu, ale refleksji na temat przyczyn wyjścia Brytyjczyków nie było. Jedynie premier Włoch Paolo Gentiloni odniósł się do tej sprawy, uznając, że źródła decyzji Brytyjczyków tkwią w… „globalizacji”, która ma dobre, ale ma również złe strony. Innych refleksji nie było. No jeszcze przewodniczący PE Antonio Tajani przyznał, że „popełniono błędy”. Ale bez szczegółów.
— 8. Unijna czołówka - Juncker, Tajani, Tusk, Muskat - nieustannie przybijała ze sobą piątki, klepała się po ramieniu, konfidencjonalnie szeptała sobie do uszy - zapewne komplementy. To miał być pokaz pewności siebie i dobrego samopoczucia. Ale wyszło coś przeciwnego - poczucie, że to grupa kumpli, którzy są z siebie nawzajem zadowoleni, nie bardzo interesując się tym, co wokół nich.
— 9. A szefowie 27 rządów - wyjąwszy Niemcy i Francję - sprawiali wrażenie statystów, zwołanych przez wodzirejów. Przemawiali wyłącznie do dziennikarzy ze swoich krajów, już po zakończeniu ceremonii. Stopień zdominowania Unii przez biurokratyczną kastę jest dramatycznie wielki.
— 10. Premier Beata Szydło teatralnie zawahała się tuż przed złożeniem podpisu. Ten gest został jednak przyjęty przez zagranicznych dziennikarzy z lekkim zdziwieniem i niezrozumieniem. Po prostu polskie (i greckie) wątpliwości co do pierwotnej treści Deklaracji Rzymskiej były kwestią szerzej niezauważoną poza Polską, Grecją, i mediami dość specjalistycznymi.
Unia w obecnym kształcie nie ma wielkiej przyszłości, problemy będą narastały. Ale jednocześnie nie ma też wielu zainteresowanych do zmiany stanu rzeczy. Trzeba robić swoje, ale bardzo spokojnie, bo dziś urażeni wodzireje na krytykę reagują nie refleksją, ale agresją.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/333029-nie-chrzescijanstwo-ale-lgbt-nie-polska-ale-gdansk-10-uwag-po-szczycie-unii-w-rzymie