Sztuczka socjotechniczna jakiej z sukcesem użył w Holandii premier Mark Rutte, ideowy brat Donalda Tuska i kanclerz Angeli Merkel, wywołała zachwyt w całej Europie. Także część polskich komentatorów nie może wyjść z podziwu. Człowiek, który przez lata z pasją wspierał imigrancką muzułmańską falę wdzierającą się do jego kraju, w końcówce kampanii wyborczej stał się antytureckim jastrzębiem. A na protestujących miejscowych Turków napuścił oddziały policji, z psami włącznie.
Mniejsza o to czy Holandia i Niemcy miały rację idąc na dyplomatyczną wojnę z Ankarą w sprawie agitacji tureckich polityków w tureckich diasporach. Ważniejsze jest to, z jakim zachwytem przyjęto sięgnięcie przez Ruttego po przemoc, wytworzenie i użycie w walce o wyborców obrazów filmowych pełnych agresji, które typowe były dotąd dla rozmaitych autorytarnych reżimów. Ta jednoznaczna zgoda na użycie przemocy w obronie władzy jest bardzo niepokojącym sygnałem. Podobnie jak zachwyt cyniczną operacją przejęcia emocji antyimigranckich, który wyraża nawet „Financial Times”. Bo jeśli tak wolno robić, to wszystko wolno robić. To jawne oszustwo bo efektem rządów Ruttego będzie zapewne dalszy napływ uchodźców do Holandii. Można się spodziewać kolejnych takich operacji manipulacyjnych, w pierwszej kolejności we Francji i Niemiec gdzie dotychczasowy establishment też poczuł zapach porażki.
I w swoich mediach mówi już otwarcie: w walce z „populizmem”, które to słowo jest używane do stygmatyzacji każdej alternatywnej oferty, dopuszczalna jest każda metoda. Można więc z jednej strony powtarzać po całej Europie fake newsy, na przykład o Polsce, a z drugiej planować wprowadzenie drakońskich kar za publikację fake newsów, co zapowiedział właśnie rząd niemiecki.
Można się spodziewać, że definicja fake newsa, ocena jego szkodliwości będzie równie płynna jak stosunek do wypuszczania w celach wyborczych oddziałów policyjnych z psami na jakąś grupę narodowością. Zasadniczo tego rodzaju czyny są czymś ohydnym, ale jeśli służą szlachetnemu celowi przedłużenia władzy obecnego establishmentu, znajdzie się dla nich zrozumienie.
Przykład Holandii nie wróży wolności w Europie nic dobrego. Tym bardziej powinniśmy zrobić wszystko by tę prawdziwą wolność w Polsce, odzyskaną zaledwie kilkanaście miesięcy temu, chronić z całą mocą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/331686-operacja-holandia-to-sygnal-ze-establishment-unijny-akceptuje-manipulacje-i-uzycie-przemocy-dla-utrzymania-wladzy