W ubiegłym roku narody zbuntowały się. Zbuntowały się przeciwko dwulicowemu przymierzu biurokratów z Brukseli, liberalnych mediów światowych i zachłannego kapitału międzynarodowego. Najpierw Anglicy, a później Amerykanie. W tym roku będą kolejni
— powiedział premier Węgier Victor Orban w swoim przemówieniu z okazji Narodowego Święta Węgier. Podziękował za obecność Polakom i apelował o jedność.
To jest stawka, o którą idzie bunt, jaki rodzi dzisiaj w Europie. Musimy podjąć się walki w obronie naszej niepodległości i niezależności narodowej
— podkreślił Orban.
Poniżej pełna treść przemówienia:
Szanowni Uczestnicy Uroczystości! Węgrzy na całym świecie! Bardzo serdecznie witam naszych przyjaciół z Polski. To dla nas ważne, że - tak jak w 1848 roku - tak samo dziś są tu z nami.
Każdy naród świętuje w charakterystyczny dla siebie sposób.
Niektórzy organizują festiwale, inni wydają przyjęcia. Nasze węgierskie święto na powitanie wiosny cechuje radosna powaga.
W święta narodowe naród węgierski robi sobie zdjęcie, jakby to powiedziała nasza młodzież – selfie, z własną historią w tle. Żarzy się światło walk zrodzonych z pragnienia wolności. Rozbłyskują pełne chwały dni 1848 r., bitwy 1849 r., po czym nastaje ciemność [kapitulacji] we wsi Világos.
Podobnie jak sto lat później, kiedy po świetlanym październiku 1956 r. nastąpił mroźny listopad. Świętując nie zapominamy, że nasze walki o wolność przeradzały się w kolejne okupacje.
A jednak, na naszym rodzinnym selfie widać zwycięski naród.
My wiemy, że nas nie pokonano. To prawda, przegraliśmy wiele ważnych bitew. Ale my, Węgrzy myślimy w kategoriach nie tylko o jednej bitwy czy jednej wojennej wyprawy. Tu, w Basenie Karpackim, w strefie buforowej, gdzie spotykały się różne kultury, imperia, cywilizacje, możemy poszczycić się triumfem największym z możliwych. Wojnę o przetrwanie ojczyzny i narodu za każdym razem ostatecznie wygrywaliśmy.
I jesteśmy tutaj. Wbrew wszystkim i wszystkiemu trwamy tutaj. Tu jesteśmy i dzisiaj świętujemy najznakomitszych spośród nas, bohaterów, bez których odwagi nie byłoby nas tutaj. Dzisiaj robimy razem z nimi duże, wspólne rodzinne zdjęcie Węgrów. Chwała odważnym!
Szanowni Państwo!
Ci, którzy toczyli przeciwko nam wygrane bitwy i kampanie wojenne ostatecznie przegrali z nami wojnę.
Po Tatarach ślad zaginął, zniknęło potężne imperium otomańskie, imperium Habsburgów rozpłynęło się we mgle, a sowiecki kolos po prostu wyzionął ducha. Potężne imperia! Gdzież jest teraz wasz oścień?
Dzień 15 marca jest niezaprzeczalnym dowodem na to, że byliśmy, jesteśmy i będziemy. To jest nasz triumf.
Szanowni Państwo! Znaczenie wydarzeń 1848 r. polega nie tylko na tym, że one miały miejsce, ale i na tym, że nadal trwają, nie tylko na corocznych uroczystościach. Rok 1848 stał się naszą wewnętrzną miarą, moralnym kompasem.
Miara i kompas moralny 1848 roku mówi nam dzisiaj, ile kto jest wart na wadze ojczyzny. Kto jest wierny, oddany, kto jest patriotą, kto jest bohaterem. Pokazuje, co to znaczy wielkość. Pokazuje również, co to znaczy miernota, dwulicowość i zbrodnia przeciwko państwu. Co jest budowaniem państwa, a co jego niszczeniem.
Miara roku 1848 wskazuje każdemu z nas jego własne miejsce w narodzie.
Z tego należnego nam miejsca możemy być dumni. W latach 1848/49 więcej Węgrów walczyło pod flagą wolności, niż było walczących we wszystkich pozostałych państwach Europy razem wziętych.
Szanowni Państwo! 1848 r. nie jest samotną wyspą w historii Węgier.
Naród węgierski istniał już przed 1848 r., wiosną 1848 sztandar wolności wznieśliśmy nie po raz pierwszy. Rok 1848 spina klamrą powstanie Rakoczego z Październikiem roku 1956. Uwypukla kręgosłup narodu walczącego o wolność i nakreśla jego historyczną linię rodową. I właśnie ta świadomość przynależności do narodu, do narodu węgierskiego jeszcze długo będzie wzmacniać kręgosłup kolejnych pokoleń i przedłużać ich rodową linię.
Bo przyszli węgierscy uczeni, poeci, mistrzowie olimpijscy i premierzy biegają już dziś wśród nas w krótkich spodenkach i z kucykiem, w naszych przedszkolach i szkołach. Nikt jeszcze nie wie, kim będą, ale możemy mieć nadzieję, że jest wśród nich również „marcowa młodzież”, która swoim życiem dalej będzie pisała ten olbrzymi zawiły epos, będący wspólną bohaterską historią naszego narodu i wolności. Nie możemy chcieć i nie mamy takiego sposobu, by z góry określać i kierować losami naszych potomków. Dziadek Petrovics, jeśli wyobrażał sobie życie wnuka, który wszedł do węgierskiej historii pod nazwiskiem Petőfi, pewnie planował dla niego karierę godną pomocnika masarza lub mistrza rzeźnickiego.
Nigdy nie wiadomo, w kim odezwie się przejmujący i wzywający głos Ojczyzny. Z pewnością są wśród nas przyszli następcy Lajosa Kossutha i Sándora Petőfiego, a razem z nimi następcy Istvána Széchenyiego, Ferenca Deáka i Józsefa Eötvösa.
Naszym zadaniem jest przekazać dzieciom i wnukom taki kraj, takie dziedzictwo duchowe i moralne, by spośród nich mogli i chcieli wystąpić ci, którzy nie ulegną strachowi i podejmą się kolejnych czekających naród rewolucji i walk o niepodległość.
Mamy obowiązek utrzymać dla nich państwo, zachować dla nich naród, być wsparciem i wskazywać, co powinni uczynić. Zapewnić ciągłość narodu. Urzędnicy z Nagyszalonta, odważni prawnicy, pełni zapału aktorzy, mistrzowie rzeźniccy, przedsiębiorcy, matki i ojcowie, rolnicy, przemysłowcy, żołnierze, uczeni i mistrzowie sportu tworzyli ciągłość wspaniałego narodu.
Zapewnić przyszłość narodu węgierskiego, żyjącego cudem gorejącego krzewu, który od dawna stoi w płomieniach, ale wciąż istnieje i ogień go nie strawi. Czy potrzeba jeszcze silniejszej zachęty dla współczesnego młodego Węgra?
Szanowne Panie, Szanowni Panowie!
Dokładnie 2061 lat temu starożytnym Rzymem wstrząsnął pewien zamach, wiosną 1848 r. wybuchały rewolucje, również i teraz ludy Europy znajdują się w stanie buntu.
Sygnały, które zawsze wskazują na to samo: dzieje się coś złego w państwie. Węgrzy myślą trzeźwo. Nasze oczy dostrzegają sygnały, nasze uszy są wyczulone na głos czasów. Wiemy, że nie można wyprzedzić historii, ani jej zatrzymać.
Tu, w Basenie Karpackim, nauczyliśmy się, że stanie się to, co ma się stać. Wszystko ma swój określony czas, my możemy jedynie, i powinniśmy, przygotować się na zmiany.
Rewolucje 1848 r. wybuchły, ponieważ ówczesne mocarstwa odmówiły narodom prawa do transformacji ich systemów rządowych, do planowania swoich sieci gospodarek i do otwarcia swoich kultur na nowe idee.
W imię pokoju w Europie europejscy cesarze, carowie i królowie utworzyli Święte Przymierze. Święte Przymierze pokoju stało się jednak wrogiem niepodległości narodowej, samostanowienia i wolności, zmieniając się w przymierze hipokryzji i dwulicowości.
János Arany pisał wtedy, iż dawniej silniejszy zabierał słabszemu, co tylko zdołał. Teraz jest inaczej. Świat jest kierowany przez konferencję: silniejszy, któremu zdarzy się wybryk, zbiera się z innymi i tak go uprawomocniają.
Ta historia brzmi znajomo.
W ubiegłym roku narody znów się zbuntowały. Zbuntowały się przeciwko dwulicowemu przymierzu biurokratów z Brukseli, liberalnych mediów światowych i zachłannego międzynarodowego kapitału. Najpierw Anglicy, a później Amerykanie. W tym roku będą kolejni.
Szanowni Świętujący!
Dzisiaj w Europie znów wieją wiatry 1848 r. Dziś mamy jeszcze możliwość utrzymania wyzwalającej się energii buntu w konstytucyjnych ramach i przeprowadzenia głębokiej, ale pokojowej i uporządkowanej reformy europejskiego imperium.
Przede wszystkim, Bruksela powinna zaprzestać dwulicowości, potrzebujemy szczerej rozmowy i otwartej dyskusji o przyszłości. Należy skończyć z machinacjami, kryjącymi się za pięknymi hasłami.
Széchenyi zapewniał, że „kiedy cała Europa będzie się rozpadać, z jej popiołów odrodzą się Węgry i staną na straży porządku, pokoju i wolności, jak dawniej były przedmurzem chrześcijaństwa. Wierzę, że jeśli więcej będzie w nas patriotyzmu niż zazdrości i więcej cnoty obywatelskiej niż pragnienia poklasku, będzie coś jeszcze z Węgrów, i to niemało”.
Tak, będzie coś jeszcze z Węgrów, jeśli zrozumiemy przesłanie, szpik kostny 12 Punktów [z 1848r.]: niech nastanie pokój, wolność i zgoda.
Ale jak zachować się wobec tych, którzy nie pragną pokoju, ale jego braku, nie dążą do zgody, ale do podziałów? Którzy cieszą się jedynie wtedy, jeśli mogą zniszczyć radość innych? Łatwo byłoby z nich żartować. Poznasz głupiego po śmiechu jego. Nie idźmy jednak tą drogą. Siła i poparcie większości zobowiązują. Mamy sprostać zadaniu, jakim jest budowanie narodu, a nie partyjne przepychanki.
Patrząc z perspektywy węgierskiego narodu mamy dwie drogi do wyboru. Możemy wybrać drogę prowadzącą do przestronnej bramy wielkości narodowej lub tę, która prowadzi do wciągającego bagna nienawiści. Czas wyraża prawdę i ukarze, co nią nie jest (Petőfi).
Szanowni Uczestnicy Uroczystości!
Lajos Kossuth powiedział: jesteśmy narodem, mamy prawo i moc, aby realizować nasze własne cele, a nie być narzędziami do realizacji obcych celów.
Możliwe, że dla Brukseli i międzynarodowego kapitału nie liczy się przeszłość ani przyszłość węgierskiego narodu. Ale dla nas się liczy.
Możliwe, że dla Brukseli i kapitału międzynarodowego nie liczy się bezpieczeństwo Europejczyków. Ale dla nas się liczy.
Możliwe, że dla Brukseli i kapitału międzynarodowego nie liczy się, czy przetrwamy jako Węgrzy. Ale dla nas się liczy. My wiemy, co János Arany sformułował następującymi słowami: „jeśli wywieje nas zawierucha czasów, Bóg na zawsze straci Węgrów”.
Słowa te również dziś są aktualne. Oto stawka buntu, jaki rodzi się dzisiaj w Europie. Musimy odważnie podjąć czekające nas boje w obronie naszej niepodległości i narodowej niezależności.
Musimy zahamować Brukselę. Musimy obronić nasze granice, nie możemy dopuścić do przymusowego osiedlania ludności. Należy sprawić, by siatka finansowana z zagranicznych źródeł stała się przejrzysta, a regulacja podatków, wysokości wynagrodzeń i opłat za energię czy komunalnych pozostała w ramach kompetencji wewnętrznych. Pod tym względem, moi Drodzy Przyjaciele, możemy liczyć tylko na siebie. Z tego względu odpowiedzialność za rządy powinna w dalszym ciągu spoczywać w rękach ugrupowań narodowych.
Szanowni Państwo!
Wiosną 1848 r. ziarna rewolucji zostały zasiane w glebie wielu narodów. Jednak w większości z nich ziarno wolności nie wykiełkowało. Niekiedy ptaki wydziobały nasiona, gdzie indziej gleba była mało żyzna lub młode plony zostały zduszone przez chwasty. Jak to się stało, że właśnie węgierska ziemia była i jest najbardziej podatna na to, by zakorzeniła się w niej wolność?
Odpowiedź jest przed nami. Synowie każdego narodu dążą do szczęśliwego życia, my również. Jednak każdy naród może być szczęśliwy tylko w taki sposób, w jaki pozwala na to jego natura. My, Węgrzy, szczęśliwe życie możemy wieść tylko idąc drogą wolności i niepodległości. Dla nas Ojczyzna bez wolności i niepodległości nie jest prawdziwym domem. A tacy, jak my, nie mogą być szczęśliwi w ojczyźnie, która nie jest ich domem.
Szanowni Państwo!
Naród to nie tylko wspólny język, kultura i wspólna przeszłość, naród to także wszystkie te chwile próby, poprzez które historia spoiła nasze serca. Dlatego w minionych latach na nowo staliśmy się silnym narodem. Nasze serca scaliła walka o naszą narodową i chrześcijańską Konstytucję. Połączył je wspólny bunt przeciwko niewoli, jaką sprowadziło na nas zadłużenie. Scaliła nasze serca także walka o niezależność gospodarczą i bitwa, w której odparliśmy napływ ludności oblegającej Europę i nie dopuściliśmy, aby ręce Brukseli od wewnątrz otworzyły zamknięte bramy.
Szanowni Świętujący!
Stoimy na własnych nogach i jemy własny chleb, nie jesteśmy sługami ani węgierskich, ani obcych potęg. Setkom tysięcy ludzi daliśmy pracę i wzmocniliśmy rodziny. Znieśliśmy podziały klasowe, podziały związane z pochodzeniem, wiekiem, przekonaniami religijnymi i politycznymi, i stworzyliśmy prawdziwą jedność narodową. Udało nam się to wbrew groźbom i protestom ze strony przymierza hipokryzji.
Przyjaciele!
Nie ma jednak takiej jedności, na utrzymanie której nie trzeba by było codziennie pracować. Nie ma takich rezultatów, które same by się obroniły. To my musimy stać w ich obronie. Nigdy nie ma gotowego państwa. Nigdy nic nie będzie nam dane za darmo i rywale z własnej dobrej woli nie ustąpią. Nie oddadzą ani pola, ani szans, ani pracy, ani zysku czy dobrobytu.
Naszym zadaniem jest, by wreszcie wypracowana jedność przynosiła owoce i każdego dnia na nowo i dalej musimy ją budować. Węgierski naród umacnia się, rozwija i zasłuży we wspólnocie narodów europejskich na uznanie należne mu ze względu na jego talent i sumienność. Miano bycia Węgrem będzie znów czymś pięknym, godnym swojej dawnej wielkiej sławy.
Niech żyje węgierska wolność, niech żyje Ojczyzna!
— zakończył premier Węgier.
Tłumaczenie Katarzyna Zombory
Do nabycia w naszej księgarni: „Stosunki polsko-węgierskie w latach 1945-1970”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/331561-tylko-u-nas-orban-w-narodowe-swieto-wegier-musimy-podjac-sie-walki-w-obronie-naszej-niepodleglosci-i-niezaleznosci-narodowej-to-stawka-o-ktora-idzie-bunt-w-dzisiejszej-europie-przemowienie