To, co się dzieje wokół prokurator Barbary Kijanko pokazuje, że może być ona jedynym znanym obecnie słabym ogniwem afery Amber Gold.
Barbara Kijanko, która była referentem sprawy Amber Gold w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, znowu nie stawiła się przed sejmową komisją śledczą. Tym razem bez słowa uzasadnienia. Nie to jest jednak najważniejsze. Najwyraźniej Barbara Kijanko jest ważnym elementem całej afery. Na tyle ważnym, żeby jej milczenie było złotem. Wcześniej suchej nitki nie zostawili na niej inni przesłuchiwani świadkowie. Afera Amber Gold nie była sprawą, którą mogła zakopać jedna prokurator na poziomie prokuratury rejonowej. Dotychczasowy obraz wskazuje na rozgałęziony mafijny układ, gdzie różne pomocnicze oraz osłonowe funkcje pełnili funkcjonariusze organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, zaś całość znajdowała się pod specjalnym parasolem ochronnym politycznego establishmentu Trójmiasta, powiązanego z najważniejszymi politykami w państwie. Przypomnę, że w spółce zależnej Amber Gold, OLT Express, zatrudniono syna ówczesnego premiera Donalda Tuska.
Barbara Kijanko mogła być tylko pionkiem w sprawie, która ją przerosła, a gdy zdała sobie z tego sprawę, poszła na zwolnienie lekarskie i zaczęła unikać komisji śledczej, czyli zaczęła grać na czas. Gdyby była tylko trybikiem w machinie, choć ważnym, ktoś zapewne gwarantowałby jej bezpieczeństwo. Gdy sprawa wymknęła się spod kontroli tych, którzy mogli Barbarze Kijanko składać daleko idące deklaracje bezpieczeństwa, gdyż czuli się pewnie w funkcjonującym do października 2015 r. układzie władzy, gwarancje stały się iluzoryczne. A wręcz straciły ważność. Może być więc tak, że Barbara Kijanko została kozłem ofiarnym, ale bardzo specyficznym. Mogłaby zaczął mówić i „sypać”, ale może nie mieć twardych dowodów na potwierdzenie swoich ewentualnych oskarżeń. Bez dowodów będzie słowo przeciwko słowu, i to słowu osób znacznie potężniejszych oraz ważniejszych od gdańskiej prokurator rejonowej. A na niekorzyść Barbary Kijanko działałoby jeszcze unikanie przez nią zeznań przed sejmową komisją śledczą. Może być też tak, że prokurator Kijanko została najzwyczajniej zastraszona i nie wie, co zrobić, więc gra na czas. W innej wersji ktoś znacznie ważniejszy dla sprawy niż prokurator Barbara Kijanko może potrzebować czasu na wymyślenie wariantu pośredniego, czyli przekonanie jej do powiedzenia części prawdy, bezpiecznej dla najważniejszych osób „umoczonych” w aferze. Wymyślenie takiego wariantu wymaga czasu, żeby każdemu się on opłacał, a ewentualna „ofiara” prokurator Kijanko została jej stosownie zrekompensowana.
Wbrew pozorom nieobecność i milczenie prokurator Barbary Kijanko bardzo dużo mówią. Przede wszystkim wskazują na podwójne, a może nawet potrójne dno afery, bo jest bardzo mało prawdopodobne, żeby milczała, gdyż jest zagubiona i zdezorientowana albo po ludzku czuje się winna. Prokurator z dużym doświadczeniem zawodowym, a taką osobą jest Barbara Kijanko, to nie jest ktoś naiwny, bezbronny czy zagubiony. Wszystko wskazuje na grę bądź sytuację bez wyjścia. Jednocześnie to, co się dzieje wokół Barbary Kijanko pokazuje, że może być ona jedynym znanym obecnie słabym ogniwem całej afery. I to słabe ogniwo trzeba wykorzystać. Albo stwarzając presję, której prokurator Kijanko ulegnie, albo coś jej obiecując, na przykład status świadka koronnego. Żeby doszło do przełomu, prokuratura musiałaby mieć jakąś wiedzę o ewentualnych szantażu wobec prokurator Kijanko albo o innych jej uwikłaniach. Widać, że coś się dzieje wokół jej osoby, a chyba nie ma dostatecznej wiedzy, o co może chodzić.
Niezależnie od tego, czy prokurator Barbara Kijanko jest jedyną osobą, dzięki której Amber Gold była nietykalna, co jest właściwie nieprawdopodobne, czy jest ona tylko trybikiem wielkiej machiny, na obecnym etapie sprawy wydaje się najważniejsza. Z tego powodu trzeba na nią specjalnie uważać. Także pod kątem działania seryjnego samobójcy. Lepiej dmuchać na zimne nie mając pewności, skąd pochodzi zagrożenie i co nim faktycznie jest, niż pozwolić na to, by zrealizował się czarny scenariusz, choćby na razie przesłanki po temu były niejasne. I tu chyba bez porównania więcej do zrobienia ma prokuratura niż sejmowa komisja śledcza. W tej sprawie warto szybko działać, bo może sama zainteresowana czeka na taki gest czy sygnał. W każdym razie warto to sprawdzić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/328655-moze-warto-sie-zajac-prokurator-kijanko-ze-sprawy-amber-gold-zeby-uniknac-scenariusza-z-seryjnym-samobojca