Podczas piątkowego przemówienia, podsumowującego rok 2016, premier Viktor Orbán oświadczył, że Węgry chętnie przyjmą obywateli państw zachodnich, którzy będą uciekać ze swych krajów przed liberalizmem, poprawnością polityczną i bezbożnością. Powiedział:
Tych prawdziwych uchodźców naturalnie przyjmiemy. Ci przerażeni niemieccy, holenderscy, francuscy, włoscy politycy i dziennikarze, ci chrześcijanie zmuszeni do opuszczenia ojczyzny, którzy swoją Europę stracili we własnej ojczyźnie, znajdą ją z powrotem u nas.
Część komentatorów potraktowała słowa Orbána jak intelektualną prowokację pod adresem państw Europy Zachodniej. Jednak scenariusz, jaki zarysował węgierski premier, nie jest wcale taki nierealny. W historii wielokrotnie dochodziło do przypadków, gdy duże grupy decydowały się na opuszczenie własnej ojczyzny z powodu prześladowań religijnych. Dziś zresztą jest to zjawisko powszechne choćby wśród zagrożonych eksterminacją chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Czy jednak jest możliwe w naszej części świata?
W 2010 roku Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie wydała raport o nietolerancji i dyskryminacji chrześcijan na Starym Kontynencie. Wskazywała w nim na systematyczny proces negowania oraz pozbawiania wyznawców Chrystusa ich praw, w tym wolności sumienia, wolności słowa i wolności wyznania. Mówiła też o marginalizacji i wykluczeniu społecznym ze względu na poglądy religijne.
Co roku podobne raporty publikuje Obserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie w siedzibą w Wiedniu. Przytacza dane statystyczne, z których wynika, że od lat narasta trend nietolerancji zarówno społecznej, jak i rządowej wobec wyznawców Chrystusa. Coraz częściej zdarza się, że chrześcijanie są karani wysokimi grzywnami, zwolnieniami z pracy, a nawet aresztowaniami za odmowę podporządkowania się przepisom, które sprzeciwiają się ich wierze.
Nierzadko można spotykać się z tezą, że chrześcijanie nie mogą być prześladowani w krajach zachodnich, ponieważ stanowią tam większość mieszkańców. Jednak “argument większości” jest chybiony, co pokazuje np. historia Meksyku czasie rządów Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej lub bliższa nam historia PRL-u.
Według dyrektor wiedeńskiego Obserwatorium dr Gudrun Kugler, dzisiejsza nietolerancja dotyczy tych, którzy na serio traktują swą religię i jej przykazania. Mogą liczyć natomiast na pełną akceptację ci, którzy chrześcijanami są jedynie nominalnie (jako osoby ochrzczone), ale nie wyciągają konsekwencji z wymogów swej wiary. Ordynariusz diecezji Southwark z Wielkiej Brytanii arcybiskup Peter Smith podsumował to następująco:
Religia jest traktowana jako prawnie dopuszczalna prywatna ekscentryczność, możliwa za zamkniętymi drzwiami, raz w tygodniu, ale w żaden sposób nie można jej dawać wyrazu w pracy czy w życiu publicznym.
Obserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie dysponuje bogatą dokumentacją obejmującą tysiące przypadków różnego rodzaju represji wobec wyznawców Chrystusa. Co znamienne, przodują w nich kraje zachodniej części naszego kontynentu.
Mamy więc lekarzy, którzy nie mogą otrzymać dyplomu ginekologa, dopóki nie dokonają aborcji. Pracownice sierocińców, które pozbawia się pracy, ponieważ nie zgadzają się na oddawanie dzieci do adopcji parom homoseksualnym. Pielęgniarki zwalniane ze szpitali, bo nie chcą uczestniczyć w procederze aborcji. Pracowników społecznych zawieszonych w wykonywaniu obowiązków, bo radzili swym nieuleczalnie chorym podopiecznym, by pomodlili się przed śmiercią do Boga. Rodziców pozbawianych praw rodzicielskich, ponieważ nie chcą, by ich dzieci w przedszkolach poddawane były deprawującej edukacji seksualnej. Osoby aresztowane za mówienie, że homoseksualizm jest grzechem. Kierowników urzędu stanu cywilnego karanych wysokimi grzywnami i zakazem wykonywania zawodu za odmowę udzielenia ślubu parom jednopłciowym. Ludzi zwalnianych z pracy za noszenie chrześcijańskich symboli, np. łańcuszka z krzyżykiem.
Podobne przykłady można mnożyć. Nie ma natomiast takich doniesień z Polski czy z Węgier. Dlatego absolutnie wyobrażalna jest sytuacja, w której chrześcijanie poddawani opresji i nie mogący swobodnie wyrażać swej wiary w krajach zachodnich, mogą zacząć emigrować do Europy Środkowej. Myślę, że nie tylko Węgry, ale i Polska mogłyby z otwartymi ramionami przyjąć takich przybyszów. Mamy przecież bogatą tradycję historyczną tolerancji religijnej. Dawna Rzeczposopolita nie bez powodu nazywana była krajem bez stosów. Dziś mogłaby być krajem bez terroru poprawności politycznej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/327254-orban-zaprasza-do-osiedlania-sie-na-wegrzech-europejczykow-z-zachodu-sterroryzowanych-poprawnoscia-polityczna