Dochodzenie w sprawie podejrzeń o wykorzystywanie przez kandydata centroprawicowej partii „Les Republicains” na prezydenta Francji Francoisa Fillona funduszy publicznych do wynagradzania członków własnej rodziny za fikcyjną pracę rozszerzono na dwoje z jego dzieci - podały w czwartek cytowane przez francuskie media źródła bliskie śledztwu.
Według nich śledczy badają obecnie, jaką pracę świadczyli na rzecz Fillona córka Marie i syn Charles. Pozycja Fillona w sondażach wyraźnie się pogorszyła w następstwie podanej 25 stycznia przez lewicowy tygodnik satyryczny „Le Canard Enchaine” informacji, iż małżonka byłego premiera Penelope Fillon pełniła w latach 1998-2002 funkcję parlamentarnej asystentki najpierw męża, a potem jego następcy, za co otrzymała z kasy parlamentu łącznie około 500 tys. euro brutto. „Le Canard Enchaine” twierdzi jednak, iż kobieta faktycznie nigdy nie pracowała w tym charakterze.
We wtorek ten sam tygodnik napisał, że żona Fillona zarobiła o 331 tys. euro więcej niż podawano wcześniej. Ponadto według „Le Canard Enchaine” Penelope Fillon otrzymała kolejne 100 tys. euro za pracę w piśmie „La Revue des deux Mondes” w latach 2012-2013.
Teraz śledczy pod lupę wzięli także dzieci Fillona. Marie i Charles Fillon mieli być zatrudnieni jako asystenci parlamentarni ojca w latach 2005-2007, gdy był on senatorem. Miały otrzymać w tym okresie wynagrodzenie w wysokości łącznie 84 tys. euro. Jak donosi dziennik „Le Monde” śledczy weszli dziś do Senatu i zażądali wydania dokumentów dotyczących zatrudnienia dzieci kandydata na prezydenta. Przewodniczący Senatu Gérard Larcher przekazał je dobrowolnie. Jak na razie prokuratura nie przesłuchała dzieci Fillona.
Zatrudnianie członków rodziny w roli asystentów parlamentarnych jest we Francji legalne. Wielu deputowanych tak właśnie robi. Tyle, że prawo wymaga by asystenci realnie wykonywali pracę za którą są wynagradzani z pieniędzy podatników. 76 proc. Francuzów powątpiewa w argumenty Fillona, że praca jego żony była jak najbardziej prawdziwa. 350 tys. osób podpisało petycję z żądaniem zwrotu przez Penelope Fillon publicznych pieniędzy, jakie zarobiła.
Koledzy Fillona z jego własnej partii powoli się od niego odwracają. Według dziennika „Le Figaro” w szeregach „Les Republicains” trwają gorączkowe poszukiwania innego kandydata na prezydenta, który mógłby zastąpić Fillona. Byłemu posłowi grożą bowiem zarzuty prokuratorskie. Wówczas, jak zapowiedział, wycofa się z wyścigu o fotel prezydencki.
Alain Juppe, który przegrał z Fillonem prawybory na prawicy, odmówił bycia „planem B”. Jak zaznaczył „nie będzie kamizelką ratunkową dla nikogo”. Niewykluczone więc, że tym planem B będzie Nicolas Sarkozy. Europoseł „Les Republicains” Renaud Muselier zaznaczył w rozmowie z dziennikiem „La Provence”, że Fillon „stracił wiarygodność”.
Zapewne wszystko odbyło się zgodnie z prawem i jestem równie pewien, że Fillon nie zostanie za nic skazany. Jednak z punktu widzenia moralnego to nadużycie systemu, i tego Francuzi mu nie wybaczą. Stracił wiarygodność. Powinien to zaakceptować i się wycofać. […] Musimy jak najszybciej znaleźć wyjście z tej przykrej sytuacji
—podkreślił Muselier. Fillon twierdzi jednak, że jest niewinny, że zatrudniał rodzinę zgodnie z prawem. O rozkręcenie afery oskarżył rządzącą lewicę, która według niego chce dokonać „zamachu stanu”. Zapowiada walkę do końca.
Kiedy człowiek decyduje się być kandydatem w wyborach prezydenckich, to się potem nie skarży na brutalność ataków. Stawię im czoło do samego końca. Będę kandydatem w tych wyborach
—oświadczył Fillon.
Ryb, lemonde.fr, La Provence, lefigaro.fr, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/326044-francja-nie-tylko-zona-fikcyjna-praca-dzieci-fillona-pod-lupa-prokuratury-zatrudnial-syna-i-corke-jako-asystentow-w-senacie-stracil-wiarygodnosc