Obozy zagłady były niemieckie - mobilny billboard z tym napisem w języku angielskim podróżował dziś po niemieckich miastach. Ale nie bez kłopotów. Gdy banner dotarł pod siedzibę telewizji ZDF, szybko zjawiła się tam policja. Wtedy organizatorzy akcji usłyszeli, że jeśli nie chcą kłopotów, powinni opuścić miasto.
Zresztą jeszcze w trakcie podróży samochód z billboardem był kilkukrotnie zatrzymywany przez niemiecką policję.
„Nasz bus został właśnie zatrzymany przez niemiecką policję. Zaraz podamy więcej informacji”
— napisali w czwartkowe popołudnie administratorzy profilu „German Death Camps” na Facebooku. Był to pierwszy wpis dotyczący trudności akcji na terenie Niemiec.
„Chłopaków w busie złapała niemiecka policja. Przeszukali ich dokładnie i sprawdzili samochód. Nie mieli się do czego przyczepić więc puścili dalej i kazali opuścić miasto grożąc bliżej nieokreślonymi konsekwencjami. Oczywiście nikt miasta nie zamierza opuszczać”
— wyjaśniali godzinę później.
W kolejnym spotkaniu z policją organizatorom pomógł korespondent TVP Info w RFN, Cezary Gmyz.
Ostatecznie, jak poinformowano na Facebooku: „policja wypuściła już billboard na wolność!”.
ansa/facebook/pch24.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/325989-polski-billboard-pod-nadzorem-niemieckiej-policji-nieoczekiwane-klopoty-akcji-german-death-camps