Media europejskie szaleją z nienawiści do prezydenta USA Donalda Trumpa, zarzucając mu oczywiście nacjonalizm i szowinizm. Brytyjski lewacko - liberalny tygodnik „The Economist” stwierdza wprost, że słowa „America first” użyte przez Trumpa w jego inauguracyjnym przemówieniu, to nie tylko szowinizm, „to konieczność zerwania z establishmentem i oddania władzy klasie pracującej”.

Zagrożenie prezydentury Trumpa dla establishmentu (czytaj: klasy uprzywilejowanej) jest głównym tematem mediów niemieckich. Czołowy niemiecki lewicowy dziennik „Süddeutsche Zeitung” podkreśla, że „epitet” America first był skierowany do wszystkich, którzy nie wybrali Trumpa i dotąd ponosili odpowiedzialność za kraj. Zdaniem nowego prezydenta wszyscy oni zawiedli, są częścią skorumpowanego, zbutwiałego układu składającego się z wtajemniczonych i bogacących się egomanów”.

Można rzec „SZ” napisał całą prawdę i tylko prawdę, nie próbując nawet poszukać kontrargumentów do słów Trumpa, bo ich brak w całym zachodnim, a także polskim establishmencie. Zamiast argumentów wyzwiska, np. że Trump ma „skarlały, pełen nienawiści charakter”.

Według drugiej wpływowej gazety niemieckiej o liberalnym obliczu „Frankfurter Allgemeine Zeitung” przemówienie Trumpa było wypowiedzeniem wojny establishmentowi, Waszyngtonowi, globalizacji i wszystkim, którzy „wysysają” amerykański naród. I tak dalej i w tym tonie w większości niemieckich i zachodnioeuropejskich gazet.

A najgorsze, że jak piszą, Ameryka będzie inną Ameryką. Te ataki medialne na Trumpa można nazwać beznadziejnym słowotokiem, znanym u nas z ataków na rząd PiS - u i na Jarosława Kaczyńskiego. Myśmy to przerabiali, co Ameryka dzisiaj i będziemy nadal przerabiać. Media świata tzw. zachodniego będą tarzać prezydenta najpotężniejszego państwa świata w brudach, co da się zauważyć na mainstreamowych portalach, serwować jego zdjęcia z wykrzywioną grymasem twarzą i czepiać się małżonki oraz całej rodziny.

Przerabiał to już Ronald Reagan, ten ” aktorzyna czwartej kategorii”, uznany przez naród i świat za najwybitniejszego prezydenta w historii USA. Nie zamierzam cytować opinii naszych mediów głównego ścieku na temat Trumpa, bo zostały „żywcem zerżnięte” z opinii na temat Kaczyńskiego. Są tylko bardziej chamskie od niemieckich, wiadomo, nasz establishment jest wytworem cywilizacji nadwiślańskiej. Albo my som jacy tacy?

Uderza w tych komentarzach, i amerykańskich i europejskich i polskich ubóstwo słownictwa, co budzi podejrzenie, że większość tych komentatorów to młodzi wykształceni z pipidówy. Trump jest faszystą, nacjonalistą, szowinistą, rasistą i dlatego nie powinien zostać prezydentem USA. Ci, którzy go nie wybrali są za to cacy, dają światu nową, globalną jakość, a że się na niej dorobili przy pomocy korupcji i oszustwa, to normalne dla klasy uprzywilejowanej, jak się rządzi milionami, to trzeba z tego coś mieć.

A naród? No właśnie coś się z tymi narodami porobiło, chcą decydować o swoim losie, bo na ten establishment pracują. Najwyraźniej tym narodom przewróciło się w głowie, wszak w atmosferze politycznej poprawności mogą robić co chcą i rozwijać swoją indywidualność w twórczych zabiegach o promocje w supermarketach.

Na razie słowa, słowa, słowa, ale ta najbardziej zdziczała część establishmentu, napuszczona przez różnych upadłych polityków i chorych z nienawiści do konserwatyzmu żurnalistów i celebrytów pokazuje i jeszcze pokaże, co to jest wolność od zasad i przyzwolenie na anarchię. Ta zdziczała część, do której należą uwolnione od dobrych obyczajów lemingi będzie demonstrować, wrzeszczeć, tłuc okna wystawowe, podpalać samochody i bić wrogów ideologii. Tak to jest, gdy energia obywatela skierowana jest na demolkę zastanego świata, który nie wiedzieć czemu dochodzi do głosu.

Nic to nie pomoże, bo Ameryka będzie inną Ameryką i chwała jej za to. A z nią, z Polską, Węgrami i innymi zniewolonymi dotąd lewacką ideologią narodami inny będzie świat. Świat skrojony na miarę człowieczeństwa.