Słynną 6-tą ulicę w Miami, zwaną „małą Hawaną”, na wieść o śmierci Fidela Castro wypełniły w sobotę nad ranem miejscowego czasu setki kubańskich emigrantów, wznosząc okrzyki „Cuba Libre!”, „Libertad!”. Tłum szybko gęstniał, ulicę zamknięto dla samochodów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nie żyje Fidel Castro, wielki komunistyczny zbrodniarz, idol lewicy
Reakcje wśród kubańskich polityków emigracyjnych na Florydzie oscylują między nadzieją na przyspieszenie zmian politycznych „na wyspie”, a sceptycyzmem co do możliwości „zasadniczych zmian” w perspektywie kilku lat.
Ramon Raul Sanchez, lider organizacji politycznej kubańskich emigrantów „Ruch Demokracja”, który zerwał się z łóżka nad ranem miejscowego czasu, aby przyłączyć się do świętujących, podziela ten sceptycyzm.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy dotyczące perspektyw politycznych, jakie otwiera śmierć historycznego lidera kubańskiej rewolucji, powiedział:
Nie sądzę, aby śmierć tyrana oznaczała wolność dla narodu kubańskiego.
„New York Times” i „Los Angeles Times”, podkreślają w pierwszych komentarzach po śmierci Fidela Castro, że wpływ „rewolucyjnej ikony”, jaką był przywódca rewolucji kubańskiej, nie ograniczał się do samej Kuby, a „jego cień” - jak sformułował to „Miami Herald” - przez pięćdziesiąt lat rozciągał się nad całą Ameryką Łacińską i światem.
Peter Schechtert, ekspert z ośrodka analiz Rady Atlantyckiej w Waszyngtonie zastanawia się, czy śmierć Fidela Castro przyniesie istotne zmiany w sposobie rządzenia Kubą. Fidel Castro - podkreśla ekspert - pozostawił swemu bratu, Raulowi, całkowitą wolność działania i nigdy nie krytykował zapoczątkowanej w 2014 roku przez prezydenta USA Baracka Obamę odwilży w stosunkach USA-Kuba.
ak/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/316992-fiesta-w-miami-na-wiesc-o-smierci-castro-kubanscy-emigranci-swietuja-lecz-wielu-nie-ma-nadmiernych-zludzen