Nie: czy, lecz: kiedy. To częsta odpowiedź na pytanie o przyszłe zamachy terrorystyczne w Europie. Udzielają jej również ludzie, którzy powinni raczej uspokajać niż straszyć. Nie ukrywają tego nawet takie postacie jak szef brytyjskiego kontrwywiadu MI5, który w historycznej – bo pierwszej – rozmowie z „Guardianem” powiedział:
Musimy to zrozumieć: to trwałe zagrożenie, które pozostanie z nami przez pokolenia i z którym będziemy musieli sobie poradzić.
Wypowiedź Andrew Parkera sprzed dwóch tygodni to dla nas nic zaskakującego. Akurat w Polsce mamy sporą świadomość zagrożenia islamskim terroryzmem. Tyle że sami z tą wiedzą niewiele możemy zrobić. Zmienił się rząd, jesteśmy trochę bezpieczniejsi, bo naród pokazał środkowy palec m.in. polityce otwartych drzwi dla imigrantów (jak to dobrze, że powyższa okładka „wSieci” sprzed ponad roku to nie wciąż aktualna przestroga, lecz tylko archiwalny ślad idiotycznej polityki polskiego rządu). Ważniejsze - również w kontekście naszego spokoju - jest otrzeźwienie u elitki w Berlinie. A to przyszło trochę po czasie…
PI szkoli swoich bojowników na azylantów
— alarmuje Deutsche Welle powołując się na niemieckie gazety. Bo te nagle zaczęły opisywać rzeczywistość. Ktoś w końcu pozwolił. I co my tam mamy? DW relacjonuje:
Niemiecki wywiad (Bundesnachrichtendienst, BND) ostrzega przed specjalnie wyszkolonymi bojownikami tzw. Państwa Islamskiego (PI), którzy nie budząc podejrzeń mają pomyślnie przejść w RFN przez procedury azylowe – poinformował w swoim niedzielnym wydaniu dziennik „Die Welt” (WamS). A to znaczy, że dotychczasowe kontrole i tryb postępowania azylowego już nie wystarczają.
Redakcja przypomina, że niemiecki wywiad w lecie przygotował broszurę mającą uwrażliwić obywateli na działalność ekstremistyczną. BND prosiło w niej, by osoby mające bliski kontakt z migrantami zgłaszały służbom np. zmiany w wyglądzie podejrzanych osób, „jak np. zapuszczanie długiej brody i golenie zarostu nad górną wargą”, czy też „zmiany w zachowaniu zniesławiania osób o odmiennych poglądach jako >>niewiernych<<”.
Brzmi to nieco groteskowo, ale cóż, bezradne służby chwytają się wszystkiego. Dlaczego? Bo do Federalnego Urzędu Kryminalnego wpłynęło już ponad 400 informacji o domniemanych terrorystach lub sympatykach tzw. Państwa Islamskiego, a w 80 przypadkach wszczęto śledztwo.
Dotychczas służby bezpieczeństwa twierdziły, że rosnąca liczba osób ubiegających się o azyl nie oznacza automatycznie wzrostu zagrożenia terrorystycznego w Niemczech. Nie ma żadnych „wiarygodnych dowodów” na to, że bojownicy PI mieszają się w tłum migrantów – podkreślał w ub. roku niemiecki rząd.
— przypomina Deutsche Welle, nie kryjąc rozgoryczenia. Skąd my to znamy…?
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie: czy, lecz: kiedy. To częsta odpowiedź na pytanie o przyszłe zamachy terrorystyczne w Europie. Udzielają jej również ludzie, którzy powinni raczej uspokajać niż straszyć. Nie ukrywają tego nawet takie postacie jak szef brytyjskiego kontrwywiadu MI5, który w historycznej – bo pierwszej – rozmowie z „Guardianem” powiedział:
Musimy to zrozumieć: to trwałe zagrożenie, które pozostanie z nami przez pokolenia i z którym będziemy musieli sobie poradzić.
Wypowiedź Andrew Parkera sprzed dwóch tygodni to dla nas nic zaskakującego. Akurat w Polsce mamy sporą świadomość zagrożenia islamskim terroryzmem. Tyle że sami z tą wiedzą niewiele możemy zrobić. Zmienił się rząd, jesteśmy trochę bezpieczniejsi, bo naród pokazał środkowy palec m.in. polityce otwartych drzwi dla imigrantów (jak to dobrze, że powyższa okładka „wSieci” sprzed ponad roku to nie wciąż aktualna przestroga, lecz tylko archiwalny ślad idiotycznej polityki polskiego rządu). Ważniejsze - również w kontekście naszego spokoju - jest otrzeźwienie u elitki w Berlinie. A to przyszło trochę po czasie…
PI szkoli swoich bojowników na azylantów
— alarmuje Deutsche Welle powołując się na niemieckie gazety. Bo te nagle zaczęły opisywać rzeczywistość. Ktoś w końcu pozwolił. I co my tam mamy? DW relacjonuje:
Niemiecki wywiad (Bundesnachrichtendienst, BND) ostrzega przed specjalnie wyszkolonymi bojownikami tzw. Państwa Islamskiego (PI), którzy nie budząc podejrzeń mają pomyślnie przejść w RFN przez procedury azylowe – poinformował w swoim niedzielnym wydaniu dziennik „Die Welt” (WamS). A to znaczy, że dotychczasowe kontrole i tryb postępowania azylowego już nie wystarczają.
Redakcja przypomina, że niemiecki wywiad w lecie przygotował broszurę mającą uwrażliwić obywateli na działalność ekstremistyczną. BND prosiło w niej, by osoby mające bliski kontakt z migrantami zgłaszały służbom np. zmiany w wyglądzie podejrzanych osób, „jak np. zapuszczanie długiej brody i golenie zarostu nad górną wargą”, czy też „zmiany w zachowaniu zniesławiania osób o odmiennych poglądach jako >>niewiernych<<”.
Brzmi to nieco groteskowo, ale cóż, bezradne służby chwytają się wszystkiego. Dlaczego? Bo do Federalnego Urzędu Kryminalnego wpłynęło już ponad 400 informacji o domniemanych terrorystach lub sympatykach tzw. Państwa Islamskiego, a w 80 przypadkach wszczęto śledztwo.
Dotychczas służby bezpieczeństwa twierdziły, że rosnąca liczba osób ubiegających się o azyl nie oznacza automatycznie wzrostu zagrożenia terrorystycznego w Niemczech. Nie ma żadnych „wiarygodnych dowodów” na to, że bojownicy PI mieszają się w tłum migrantów – podkreślał w ub. roku niemiecki rząd.
— przypomina Deutsche Welle, nie kryjąc rozgoryczenia. Skąd my to znamy…?
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/315585-spicie-spokojniej-to-lepiej-przygotujcie-sie-na-kolejne-zamachy-niemcy-juz-nie-ukrywaja-terrorysci-swietnie-udaja-azylantow