O pół miliona więcej obywateli Polski głosowało na Andrzeja Dudę, niż na Bronisława Komorowskiego, w drugiej rundzie wyborów prezydenckich 2015 roku (pełne wyniki kandydatów wynosiły odpowiednio 8,6 i 8,1 milionów głosów).
Wyobraźmy sobie, że mimo to Andrzej Duda przegrał i wrócił do Strasburga, a Bronisław Komorowski wygrał i pozostał w Pałacu Prezydenckim na drugą kadencję. Niemożliwe? W Polsce niemożliwe, bo mamy normalną ordynację na wybory prezydenckie: większość głosów wyraża wolę narodu politycznego. Z tego samego powodu niemożliwe we Francji i wszystkich innych państwach świata wybierających prezydentów w głosowaniu powszechnym. Ale możliwe w Stanach Zjednoczonych Ameryki – możliwe i właśnie wydarzyło się po raz piąty, a po raz drugi licząc od 2000 roku włącznie.
Podczas kampanii wyborczej zwolennicy Donalda Trumpa zapewniali, że Amerykanów oburzonych globalizacją i liberalizmem, i dlatego popierających multimiliardera z Piątej Alei na Manhattanie, jest więcej od obrońców „Nowego Porządku Światowego”, zatem zwolenników Hillary Clinton. Mylili się. Kandydatka Partii Demokratycznej otrzymała o pół miliona głosów więcej od kandydata Partii Republikańskiej (różnica między 60,7 milionami a 60,2 milionami).
Trump wprowadzi się do Białego Domu dzięki ordynacji wyborczej stosowanej w 48 stanach – na 50 istniejących – która potrafi wolę mniejszości czynić wolą narodu (podobna ordynacja obowiązuje w Federalnym Dystrykcie Kolumbia – mieście stołecznym Waszyngtonie). Każdy z tych 48 stanów przyznaje wszystkie swoje miejsca w Kolegium Elektorów kandydatowi, który wygrywa na terytorium tego stanu – niezależnie, czy różnicą jednego głosu, czy na przykład 0,8 milionów lub nawet 2,4 milionów głosów, jak odpowiednio w Teksasie i Kalifornii w 2016 roku. Układ sił wśród elektorów bywa odwrotny od układu sił wśród obywateli całego państwa. W 2000 roku George W. Bush wygrał wybory na prezydenta mimo, że główny kontrkandydat Al Gore dostał we wszystkich stanach również o pół miliona głosów więcej (różnica między 51,0 a 50,5 milionami). W latach 2000 i 2016 system zlekceważył wolę takiej samej liczby bezwzględnej Amerykanów.
W popularnym micie zasada „zwycięzca bierze wszystko” stanowi element amerykańskiego federalizmu, bo wzmacnia podmiotowość stanów. Lecz konstytucja USA milczy o tej zasadzie. Rzeczywisty federalizm przejawia się inaczej: każdy stan ma konstytucyjne prawo ustalać swoje zasady wyboru elektorów (wewnątrz niektórych stanów decentralizacja obejmuje także poziom powiatów: same ustalają szczegółowe procedury wyborcze, między innymi rodzaj maszyn do głosowania i kształt papierowych lub elektronicznych kart wyborczych). Dwa stany – Maine i Nebraska – nie przyjęły zasady „zwycięzca bierze wszystko” i wprowadziły ordynacje przydzielające elektorów w przybliżeniu zgodnie z rozkładem głosów. Powstały liczne inicjatywy naprawy całości systemu, między innymi poprzez porozumienie między stanami. Do porozumienia przystąpiły już stany (i miasto Waszyngton) mające razem blisko jedną trzecią wszystkich miejsc elektorskich.
Średnie sondaży przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi 2016 roku trafnie pokazywały, który z głównych kandydatów ma przewagę poparcia w całych Stanach Zjednoczonych – Hillary Clinton nad Donaldem Trumpem – chociaż przewagę tę zawyżały o jeden do dwóch punktów procentowych powyżej granicy błędu statystycznego. Zawiodły modele i algorytmy prognostyczne, uwzględniające sytuację wewnątrz poszczególnych stanów i prawdopodobny skład Kolegium Elektorów. Po wyborach – według już nie prognoz, lecz faktów wyborczych – obraz Ameryki uniesionej i przemienionej przez Trumpa jak nowego Ronalda Reagana jest oderwany od rzeczywistości. Między innymi dlatego, że Reagan nie był izolacjonistą polityczno-militarnym ani protekcjonistą gospodarczym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/315100-o-pol-miliona-wiecej-glosow-miala-clinton-niz-trump-to-przewaga-jak-dudy-nad-komorowskim
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.