Różnica w sondażach między Trumpem a Clinton od początku była niewielka, mimo usilnych starań mainstreamowych mediów, by stworzyć wrażenie wprost odwrotne
— mówi Matthew Tyrmand w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Matthew Tyrmand: Dokładnie tak. To koniec wyścigu. Już wcześniej było jasne, że Trump wygra. Teraz już nikt nie ma chyba co do tego wątpliwości. Dwa tygodnie temu stacja „ABC” opublikowała sondaż, z którego wynikało, że Clinton ma 12 punktów procentowych przewagi nad Trumpem. Tyle, że ten wynik sondażowy został osiągnięty dzięki temu, że pytano o zdanie głównie zwolenników Demokratów. To pokazuje jak zdesperowani ci ludzie są. Różnica w sondażach między Trumpem a Clinton od początku była niewielka, mimo usilnych starań mainstreamowych mediów, by stworzyć wrażenie wprost odwrotne. Co jednak ostatecznie pogrążyło kandydatkę Demokratów to afera mailowa, czyli wznowienie śledztwa przez szefa FBI Jamesa Comeya oraz Project Veritas, organizacja, z którą współpracuje i która po kryjomu nagrywała poczynania członków kampanii Clinton usiłujących zmanipulować media, opłacających ludzi, by torpedowali wiece Trumpa (za kandydatem Republikanów m.in. podążali ludzie przebrani za Donalda Ducka - red.). Ludzie zobaczyli jakimi środkami walczy i do czego zdolna jest była sekretarz stanu USA. Wszyscy o tym mówili. Najpierw tylko prawicowe media, ale w końcu sprawa dotarła do głównych stacji telewizyjnych oraz do New York Times i Washington Post. Nie dało się tego po prostu zignorować. Gdy w lipcu zamknięto śledztwo ws. prywatnego serwera Clinton powiedziałem moim znajomym: To jeszcze nie koniec. Ta sprawa wróci. I miałem rację. Szeregowi pracownicy FBI, szczególnie agenci, którzy prowadzili śledztwo ws. e-maili Clinton, byli oburzeni, gdy Comey uznał, że wprawdzie należałoby postawić byłej sekretarz stanu USA zarzuty, ale on tego nie zrobi. Zaczęli się buntować, i kontynuowali pracę za kulisami. Stąd odkrycie nowych e-maili Clinton w laptopie byłego kongresmena Anthony’ego Weinera.
No właśnie. Dlaczego Comey wtedy nie chciał ścigać Clinton, a teraz nagle zmienił zdanie?
Z bardzo prostego powodu: jego bezpośrednią przełożoną jest prokurator generalna Loretta Lynch. FBI podlega bezpośrednio Departamentowi Sprawiedliwości. Comey został nominowany na szefa FBI. Uznał, że jeśli nie umorzy śledztwa tylko postawi Clinton zarzuty, to się za niego wezmą. Straci stanowisko. Postanowił więc powiedzieć ludziom prawdę, i pozostawić im decyzję czy chcą wybrać kogoś na prezydenta, kto dopuścił się zaniedbań, karalnych zaniedbań. Mówimy o przesyłaniu tajnych dokumentów z prywatnej skrzynki mailowej w gmailu. Politycy tracili stanowiska i lądowali w więzieniu za mniej niż to. Była to więc polityczna kalkulacja ze strony Comeya, tyle, że jego podwładni nie chcieli się pogodzić z tą decyzją. Moim zdaniem tę kradzież maili z serwera Partii Demokratycznej to oni zorganizowali. Źródłem tu jest FBI, a nie Rosja. Nie mam wprawdzie na to dowodów, ale nie ulega kwestii, że środowisko amerykańskich służb nie chce, by Clinton została prezydentem. I trudno im się dziwić, biorąc pod uwagę w jaki sposób traktowała tajne dokumenty, wysyłając je z prywatnych, niezabezpieczonych kont mailowych. Ona igrała z ich życiem i w ogóle się tym nie przejmowała. Przecież w ten sposób mogli zostać zdemaskowani. Zadaniem tych ludzi jest strzeżenie tajemnic tego kraju, ale ona ma to gdzieś. Myślę, że agenci FBI aktywniej uczestniczyli w ujawnianiu poczynań mafii Clintonów, niż nam się wydaje. Hillary Clinton, Huma Abedin (najbliższa doradczyni kandydatki Demokratów - red.), Cheryl Mills (była szefowa biura Billa Clintona), Terry McAuliffe (gubernator Wirginii zbierający fundusze dla kampanii Clinton - red.), John Podesta (szef kampanii Clinton), jego brat Tony Podesta (lobbysta na usługach m.in. Arabii Saudyjskiej oraz Rosji) oraz Doug Band (szef Teneo Consulting, spółki piorącej brudne pieniądze i handlującej wpływami dla Clintonów) – wszyscy ci ludzie odpowiedzą za swoje czyny przed sądem. Cała ta mafia pójdzie na dno. Dzięki Bogu. Clintonowie zawsze używali i wciąż używają państwa do tego, by się wzbogacić. Osiągnęli bezprecedensowy poziom politycznej korupcji. Na koszt bezpieczeństwa narodu i dobra wspólnego.
Hillary Clinton i jej otoczenie robili – za wsparciem mainstreamowych mediów - co w ich mocy, by zrobić z Donalda Trumpa nie tylko rusofila, ale polityka chodzącego na pasku Kremla. Na ile to jest prawdą? Są na to jakieś dowody?
Nie ma na to żadnych dowodów. Ale to nie przeszkadzało byłej sekretarz stanu USA i jej współpracownikom szerzyć dalej te kłamstwa. Clinton powiedziała podczas jednego ze swoich przemówień, że kilkunastu oficerów służb może potwierdzić powiązania Trumpa z Rosją, potem musiała się z tego wycofać. Ona kłamie w żywe oczy. Nie ma żadnych dowodów na to, że Rosja steruje Trumpem, ani w jakikolwiek inny sposób jest zaangażowana po jego stronie. Zapewne Kreml usiłuje mieszać w kampanii. To, że Clinton twierdzi, iż Trump chodzi na ich pasku Rosjan zapewne cieszy, bo dzięki temu wydają się silniejsi i bardziej wpływowi niż są. Z Clinton zaś jest tak, że prawda się nie liczy a cel uświęca środki. W otoczeniu Trumpa były dwie osoby, które były oskarżane o kontakty z Kremlem - Paul Manafort, który w początkowej fazie, przez kilka miesięcy kierował kampanią kandydata Republikanów. Wszyscy wiedzą, że Manafort to lobbysta, który lobbował już w Waszyngtonie na rzecz rozmaitych dyktatorów. Kongo, Filipiny, Ukraina. Brał pieniądze od różnych rządów. Po oficjalnej nominacji Trumpa na kandydata Republikanów, Manafort został zastąpiony kimś innym. Drugim był Carter Page. Doradca Trumpa ds. zagranicznych związany z przemysłem ropy naftowej. On także opuścił ekipę Trumpa. Demokratom nie udało się więc oczernić kandydata Republikanów i moim zdaniem zwycięży on w każdym ze swing states (stany niezdecydowane - red.), a nawet w stanach tradycyjnie głosujących na Demokratów, jak Michigan czy Wisconsin i Pensylwania. Na Florydzie w zasadzie już wygrał (Na Florydzie oddano już 4 mln głosów, i na razie Trump prowadzi - red.). Wewnętrzne sondaże Partii Republikańskiej pokazują, że Trump ma zwycięstwo w tym kluczowym stanie w kieszeni.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/314025-matthew-tyrmand-to-koniec-wyscigu-juz-wczesniej-bylo-jasne-ze-trump-wygra-teraz-juz-nikt-nie-ma-chyba-co-do-tego-watpliwosci-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.