Te ciągłe wolty czynią ją mało wiarygodną. Najpierw zaprasza wszystkich, karci ostro tych, którzy się z tym nie zgadzają, wywyższa się moralnie, by teraz nagle stwierdzić, że wobec imigrantów trzeba być twardym i bezlitośnie deportować tych, którzy nie zasługują na azyl
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Hans-Olaf Henkel, niemiecki przedsiębiorca i polityk, były prezes Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego (BDI) oraz poseł do Parlamentu Europejskiego z frakcji Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR).**
wPolityce.pl: Kanclerz Niemiec Angela Merkel zaapelowała do swoich rodaków podczas zjazdu młodzieżówki CDU w Paderborn o aktywniejsze pielęgnowanie tradycji chrześcijańskich jako panaceum na obawy przed islamem. Niemcy powinni jej zdaniem śpiewać chrześcijańskie pieśni na Boże Narodzenie i do tego grać na flecie. To dość kuriozalna propozycja….
Hans-Olaf Henkel: (śmiech). Owszem. I dość nietypowa dla pani kanclerz. Widocznie przypomniała sobie, że jest córką pastora i przewodzi partii, czyli CDU, która ma w nazwie słowo „chrześcijańska”. Jak dotąd nie dała się bowiem poznać jako apostoł wiary i tradycji chrześcijańskiej, a już tym bardziej moralności. Nie podejrzewam jej także o to, że chciałaby zostać męczennicą za wiarę. Moim zdaniem Merkel usiłuje najzwyczajniej na świecie odwrócić uwagę od swojej katastrofalnej polityki uchodźczej.
Ta polityka się w ostatnich miesiącach znacznie zmieniła. Dziś już nie ma mowy o „Willkommenskultur”. Zamiast tego pani kanclerz zapowiada szybkie deportacje…
Doszło do zwrotu w polityce imigracyjnej rządu w Berlinie. O 180 stopni. Najpierw Merkel wpuściła do Niemiec prawie milion uchodźców, nie rejestrując ich, nie sprawdzając ich tożsamości. A teraz werbalnie – bo jak na razie nie fizycznie – wygania ich z powrotem z kraju. To straszna hipokryzja. Bo to, że może tak dziś mówić zawdzięcza innym krajom UE - Węgrom, Austrii, Szwecji, które nie zachowały się tak jak Niemcy. Za to te kraje były przecież ostro krytykowane przez panią kanclerz. Te ciągłe wolty czynią ja mało wiarygodną. Najpierw zaprasza wszystkich, karci ostro tych, którzy się z tym nie zgadzają, wywyższa się moralnie, by teraz nagle stwierdzić, że wobec imigrantów trzeba być twardym i bezlitośnie deportować tych, którzy nie zasługują na azyl. To nie jest spójne. Może by było, gdyby przy okazji przyznała, że jej wcześniejsza polityka była błędna. Ale nie zrobiła tego.
Pani kanclerz nie zrezygnowała jednak z domagania się od swoich europejskich partnerów solidarności w kwestii uchodźców. System kwot nie działa, więc pojawił się pomysł stworzenia wspólnej unijnej polityki azylowej. To rozwiąże problem?
Osobiście popieram pomysł wspólnego prawa azylowego, ale to nie oznacza, że jestem za przyjęciem milionów gospodarczych imigrantów. Ponad 70 proc. ubiegających się w ub. r. w Niemczech o azyl to mężczyźni. To pokazuje, że ci ludzie nie uciekli do Europy przed wojną tylko poszukując lepszego, wygodniejszego życia. Wspólne unijne prawo azylowe byłoby tu pomocne ponieważ brak jednolitych kryteriów powoduje, że np. Francja uznaje o wiele więcej wniosków o azyl niż Niemcy, więc wielu imigrantów stara się o azyl nad Sekwaną i gdy go otrzymuje przyjeżdża do Niemiec. Tak być nie powinno. Kryteria przyznania azylu powinny być więc te same wszędzie. Tak rozumiem wspólną politykę azylową, a nie jako system przymusu przyjmowania imigrantów.
W Niemczech mnożą się głosy bardzo krytyczne wobec pani kanclerz. Nie mniej jednak nie ma wobec niej tak naprawdę alternatywy. Czy jest?
W Niemczech toczy się obecnie walka wyborcza. W zasadzie w Niemczech zawsze toczy się walka wyborcza, bo obok wyborów parlamentarnych mamy wybory do parlamentów krajów związkowych. Nie ma jak uciec przed kampanią i polityką. Co się zaś tyczy bez-alternatywność Merkel, to ona sama zapewne tak uważa, tak jak uważa, że jej polityka jest bez-alternatywna. To jest oczywiście kompletna bzdura. Żadna polityka i żaden polityk nie jest bez-alternatywny. Każdego można wymienić na innego. Kanclerza też.
Na razie nie widać jednak nikogo na horyzoncie. Zapowiadają się kolejne 5 lat Merkel…
Bardzo możliwe. Gdyby CDU była firmą, a ja bym był przewodniczącym jej Rady Nadzorczej, zwolniłbym panią Merkel i zatrudnił na jej miejsce Friedricha Merza (przewodniczący frakcji CDU w Bundestagu w latach 2000-2002, członek Komisji Trójstronnej-red.) Pod kierownictwem Merkel firma CDU traci ciągle klientów. Jeśli się nic nie zmieni, grozi jej bankructwo. Należy więc wymienić jej szefostwo, tych, którzy za tę sytuację odpowiadają. Gdyby Merz przewodniczył CDU, powstała by ona jak feniks z popiołów. AfD byłaby o wiele słabsza niż jest dziś, dzięki nieudolności pani kanclerz. Niestety Angela Merkel nie posiada na tyle przyzwoitości, by się wycofać i wziąć w ten sposób odpowiedzialność za swoje błędy. Ma pani więc rację, pewnie będziemy musieli z nią wytrzymać jeszcze jedną kadencję. Czy nam się to podoba czy nie.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
17 listopada w Warszawie odbędzie się polska premiera książki Joachima Starbatty oraz Hansa-Olafa Henkela „Niemcy na kozetkę. Dlaczego Angela Merkel ratuje świat, rujnując swój kraj?”.
Premiera będzie miała miejsce w Empiku Junior, przy ul. Marszałkowskiej 116/122 w Warszawie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/312887-henkel-o-propozycji-merkel-by-niemcy-spiewali-chrzescijanskie-piesni-przypomniala-sobie-ze-jest-corka-pastora-i-co-oznacza-skrot-cdu-nasz-wywiad