„Czarne protesty” przeciwko obywatelskiemu projektowi zaostrzenia polskich przepisów aborcyjnych odbyły się w poniedziałek po południu m.in. w Sztokholmie, Malmoe, a także w stolicy Finlandii, Helsinkach.
W Sztokholmie około 200 ubranych na czarno osób demonstrowało przed polską ambasadą. Przemawiały przedstawicielki szwedzkiej organizacji „Oddolny feminizm” (szw. Feminism underifran), przekonując, że prawa kobiet w Polsce to wspólna sprawa.
Protestujący, wśród których byli także Polacy mieszkający w Szwecji, trzymali transparenty z napisami: „Polska to kraj, który nienawidzi kobiet”, „Solidarność z kobietami w Polsce”. Część osób wyrażała poparcie dla Partii Razem.
Na manifestacji pojawił się Jonas Sjoestedt, przewodniczący szwedzkiej Partii Lewicy, która wspiera mniejszościowy rząd szwedzkiego premiera Stefana Loefvena.
Jestem tu, aby pokazać, że pomysł zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce to niewłaściwy kierunek
— powiedział PAP Sjoestedt.
Na koniec protestujący ustawili się do wspólnego panoramicznego zdjęcia.
Podobne demonstracje odbyły się w poniedziałek na południu Szwecji w Malmoe, a także w stolicy Finlandii, Helsinkach, gdzie na placu Senackim demonstrowało kilkaset osób.
Wcześniej, w sobotę, manifestacja solidarności z polskimi kobietami odbyła się przed gmachem parlamentu w stolicy Norwegii, Oslo.
W poniedziałek w Polsce zorganizowano akcję protestacyjną wobec możliwego zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji. Akcja miała swój początek w internecie; jej uczestniczki zapowiedziały m.in. nieobecność w pracy. W wielu miastach zaplanowano manifestacje.
Akcja, zapoczątkowana na portalu społecznościowym, jest reakcją na obywatelski projekt ustawy „Stop Aborcji”, wprowadzający całkowity zakaz przerywania ciąży oraz kary m.in. dla kobiet, które poddadzą się aborcji. W ubiegłym tygodniu Sejm skierował go do prac w komisji, jednocześnie odrzucając w pierwszym czytaniu projekt, który miał zliberalizować obowiązujące przepisy aborcyjne.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Ponad 350 osób demonstrowało w poniedziałek wieczorem przed polską ambasadą w Londynie przeciwko projektowi ustawy zaostrzającej przepisy aborcyjne w Polsce.
Wieczorne wydarzenie - zorganizowane przez grupę „Polish Feminists” („Polskie Feministki” - PAP) i Amnesty International - zgromadziło osoby różnych narodowości, które ubrane na czarno skandowały hasła wzywające do wycofania się z planowanych zmian w przepisach aborcyjnych, a także przeciwko konserwatywnemu rządowi Beaty Szydło, m.in. „Beata, niestety, Twój rząd obalą kobiety” i „Moje ciało, mój wybór”.
Po ponad godzinnej demonstracji przed polską ambasadą, protestujący przeszli kilkaset metrów do siedziby telewizji BBC, gdzie apelowali o wsparcie brytyjskich mediów w walce o prawa kobiet. „BBC, wspierajcie nas” - skandowały.
Jedna z organizatorek protestu, Paulina Palian, podkreślała w rozmowie z PAP, że „obecność Polski wśród krajów wypisanych na stronie Amnesty International jako tych, w których prawa człowieka są zagrożone, jest powodem do wstydu”.
Słowo aborcja działa na Polaków jak płachta na byka i myślę, że to zostało celowo wykorzystane. (…) Tej ustawy nie da się poprawić, ona musiałaby zniknąć” - powiedziała, dodając, że rozpoczęcie dyskusji wokół aborcji sprawia, że dotychczas istniejący kompromis aborcyjny z 1993 roku nie będzie do utrzymania. „To nie jest mój kompromis, nikt mnie o niego nie pytał
— zaznaczyła Palian, która mieszka w Londynie od ośmiu lat i określiła się jako „artystka, aktywistka i mama”.
Zorganizowaliśmy to wydarzenie, bo wiedzieliśmy, że musimy pokazać solidarność z Polkami
— mówiła PAP Ulrike Schmidt z brytyjskiego Amnesty International.
Nie mamy stanowiska dotyczącego tego, czy aborcja jest ogółem dobra czy zła, ale wierzymy, że kobiety powinny mieć dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji
— tłumaczyła.
Jak dodała, proponowane rozwiązania prawne przypominają jej legislację z Salwadoru i Nikaragui, gdzie „wiele kobiet nie może pójść i skonsultować się z lekarzem, bo mogłyby być aresztowane, jeśli lekarz uzna, że kiedyś dopuściły się aborcji - a często można pomylić aborcję z poronieniem”.
Wiele kobiet jest w tych krajach w więzieniu z tego powodu. Nie chcemy, aby polskie kobiety podzieliły ich los
— podkreśliła.
Jedna z protestujących, Linda Goździk, przekonywała w rozmowie z PAP, że dyskusja o prawach kobiet dotyka w równym stopniu Polek mieszkających w Polsce, jak i na emigracji.
Ja nie mam planów, żeby tu pozostać, chciałabym kiedyś wrócić. Jestem z Łodzi, widzę, jak Łódź się zmienia, chciałabym ją wspierać. (…) W tym projekcie przeszkadza mi przymus, brak wyboru, szacunku dla naszych indywidualnych decyzji
— mówiła.
Wcześniej w poniedziałek odbył się także drugi „czarny protest” - w porze przerwy lunchowej na Parliament Square przed brytyjskim parlamentem protestowało około 200 osób.
Liberalny brytyjski dziennik „The Independent”, który od marca br. ukazuje się tylko w formie cyfrowej, poinformował w poniedziałek wieczorem na Twitterze, że informacje o „czarnych protestach” w całej Europie będą na okładce wtorkowego wydania.
gah/PAP
Polecamy książkę: „Cel Andrzej Duda. Przemysł pogardy kontra prezydent zmiany” - Sławomir Kmiecik. Do nabycia TUTAJ!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Czarne protesty” przeciwko obywatelskiemu projektowi zaostrzenia polskich przepisów aborcyjnych odbyły się w poniedziałek po południu m.in. w Sztokholmie, Malmoe, a także w stolicy Finlandii, Helsinkach.
W Sztokholmie około 200 ubranych na czarno osób demonstrowało przed polską ambasadą. Przemawiały przedstawicielki szwedzkiej organizacji „Oddolny feminizm” (szw. Feminism underifran), przekonując, że prawa kobiet w Polsce to wspólna sprawa.
Protestujący, wśród których byli także Polacy mieszkający w Szwecji, trzymali transparenty z napisami: „Polska to kraj, który nienawidzi kobiet”, „Solidarność z kobietami w Polsce”. Część osób wyrażała poparcie dla Partii Razem.
Na manifestacji pojawił się Jonas Sjoestedt, przewodniczący szwedzkiej Partii Lewicy, która wspiera mniejszościowy rząd szwedzkiego premiera Stefana Loefvena.
Jestem tu, aby pokazać, że pomysł zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce to niewłaściwy kierunek
— powiedział PAP Sjoestedt.
Na koniec protestujący ustawili się do wspólnego panoramicznego zdjęcia.
Podobne demonstracje odbyły się w poniedziałek na południu Szwecji w Malmoe, a także w stolicy Finlandii, Helsinkach, gdzie na placu Senackim demonstrowało kilkaset osób.
Wcześniej, w sobotę, manifestacja solidarności z polskimi kobietami odbyła się przed gmachem parlamentu w stolicy Norwegii, Oslo.
W poniedziałek w Polsce zorganizowano akcję protestacyjną wobec możliwego zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji. Akcja miała swój początek w internecie; jej uczestniczki zapowiedziały m.in. nieobecność w pracy. W wielu miastach zaplanowano manifestacje.
Akcja, zapoczątkowana na portalu społecznościowym, jest reakcją na obywatelski projekt ustawy „Stop Aborcji”, wprowadzający całkowity zakaz przerywania ciąży oraz kary m.in. dla kobiet, które poddadzą się aborcji. W ubiegłym tygodniu Sejm skierował go do prac w komisji, jednocześnie odrzucając w pierwszym czytaniu projekt, który miał zliberalizować obowiązujące przepisy aborcyjne.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Ponad 350 osób demonstrowało w poniedziałek wieczorem przed polską ambasadą w Londynie przeciwko projektowi ustawy zaostrzającej przepisy aborcyjne w Polsce.
Wieczorne wydarzenie - zorganizowane przez grupę „Polish Feminists” („Polskie Feministki” - PAP) i Amnesty International - zgromadziło osoby różnych narodowości, które ubrane na czarno skandowały hasła wzywające do wycofania się z planowanych zmian w przepisach aborcyjnych, a także przeciwko konserwatywnemu rządowi Beaty Szydło, m.in. „Beata, niestety, Twój rząd obalą kobiety” i „Moje ciało, mój wybór”.
Po ponad godzinnej demonstracji przed polską ambasadą, protestujący przeszli kilkaset metrów do siedziby telewizji BBC, gdzie apelowali o wsparcie brytyjskich mediów w walce o prawa kobiet. „BBC, wspierajcie nas” - skandowały.
Jedna z organizatorek protestu, Paulina Palian, podkreślała w rozmowie z PAP, że „obecność Polski wśród krajów wypisanych na stronie Amnesty International jako tych, w których prawa człowieka są zagrożone, jest powodem do wstydu”.
Słowo aborcja działa na Polaków jak płachta na byka i myślę, że to zostało celowo wykorzystane. (…) Tej ustawy nie da się poprawić, ona musiałaby zniknąć” - powiedziała, dodając, że rozpoczęcie dyskusji wokół aborcji sprawia, że dotychczas istniejący kompromis aborcyjny z 1993 roku nie będzie do utrzymania. „To nie jest mój kompromis, nikt mnie o niego nie pytał
— zaznaczyła Palian, która mieszka w Londynie od ośmiu lat i określiła się jako „artystka, aktywistka i mama”.
Zorganizowaliśmy to wydarzenie, bo wiedzieliśmy, że musimy pokazać solidarność z Polkami
— mówiła PAP Ulrike Schmidt z brytyjskiego Amnesty International.
Nie mamy stanowiska dotyczącego tego, czy aborcja jest ogółem dobra czy zła, ale wierzymy, że kobiety powinny mieć dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji
— tłumaczyła.
Jak dodała, proponowane rozwiązania prawne przypominają jej legislację z Salwadoru i Nikaragui, gdzie „wiele kobiet nie może pójść i skonsultować się z lekarzem, bo mogłyby być aresztowane, jeśli lekarz uzna, że kiedyś dopuściły się aborcji - a często można pomylić aborcję z poronieniem”.
Wiele kobiet jest w tych krajach w więzieniu z tego powodu. Nie chcemy, aby polskie kobiety podzieliły ich los
— podkreśliła.
Jedna z protestujących, Linda Goździk, przekonywała w rozmowie z PAP, że dyskusja o prawach kobiet dotyka w równym stopniu Polek mieszkających w Polsce, jak i na emigracji.
Ja nie mam planów, żeby tu pozostać, chciałabym kiedyś wrócić. Jestem z Łodzi, widzę, jak Łódź się zmienia, chciałabym ją wspierać. (…) W tym projekcie przeszkadza mi przymus, brak wyboru, szacunku dla naszych indywidualnych decyzji
— mówiła.
Wcześniej w poniedziałek odbył się także drugi „czarny protest” - w porze przerwy lunchowej na Parliament Square przed brytyjskim parlamentem protestowało około 200 osób.
Liberalny brytyjski dziennik „The Independent”, który od marca br. ukazuje się tylko w formie cyfrowej, poinformował w poniedziałek wieczorem na Twitterze, że informacje o „czarnych protestach” w całej Europie będą na okładce wtorkowego wydania.
gah/PAP
Polecamy książkę: „Cel Andrzej Duda. Przemysł pogardy kontra prezydent zmiany” - Sławomir Kmiecik. Do nabycia TUTAJ!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/310642-lewackie-szczucie-na-polskie-wladze-ma-miejsce-rowniez-poza-granicami-kraju-pretekstem-czarny-protest?strona=2