Donald Trump chce otworzyć nowy rozdział w stosunkach amerykańsko-rosyjskich - powiedział moskiewskiej agencji „Interfax” doradca amerykańskiego miliardera ds. międzynarodowych George Papadopulos. Zastrzegł wprawdzie, że zależy to również od tego, czy Kreml będzie gotowy postępować na arenie międzynarodowej jak odpowiedzialny partner. Jednak zastrzeżenie to niknie w cieniu jednoznacznej treści całego wywiadu.
Papadopulos krytykuje Obamę i Hillary Clinton za to, że w okresie ich rządów relacje z Rosją spadły do najgorszego poziomu. Konflikty na Ukrainie i w Syrii, a także, jak to określił doradca, majaczący na horyzoncie konflikt wokół państw bałtyckich - wszystko to jego zdaniem dowodzi, że należy zmniejszyć poziom wrogości i razem pracować nad przeciwdziałaniem zagrożeniom, wspólnym dla obu stron - czyli przed wszystkim islamizmowi.
Papadopulos skrytykował wymierzone w Moskwę zachodnie sankcje, które jego zdaniem „doprowadziły tylko do tego, że Rosja zwróciła się w stronę Chin”.
A „zjednoczenie Chin i Rosji w geopolitycznym sojuszu nie leży w interesie Zachodu - to mogłoby mieć niedobre skutki dla interesów USA na Morzu Południowochińskim, we wschodniej części Morza Śródziemnego i na Bliskim Wschodzie. Uważam, że i Rosja, i Stany Zjednoczone powinny postrzegać Chiny, to rosnące supermocarstwo, jako potencjalne zagrożenie”
— powiedział doradca Trumpa, zastrzegając, że czyni to wyłącznie w imieniu własnym, a nie republikańskiego kandydata.
Papadopulos wymienił trzy największe, jego zdaniem, zagrożenia dla NATO - agresywne Chiny, radykalny islam i irańskie zbrojenia jądrowe. Na każdym z tych kierunków - podkreślił - Rosja może pomóc USA.
Zapytany o podstawowy przedmiot obaw Kremla, czyli przybliżanie natowskiej infrastruktury wojskowej do granic Rosji, doradca Trumpa powiedział:
Jeśli między naszymi krajami zapanuje zaufanie, to będziemy rozumieć oczekiwania drugiej strony, będziemy wiedzieć, gdzie przebiegają czerwone linie, których nie wolno naruszać.
George Papadopulos jest człowiekiem bardzo młodym (ukończył wyższą uczelnię w 2009 roku), ale latem br. Trump oficjalnie przedstawił go jako jednego z pięciu swoich kluczowych doradców w sprawach zagranicznych.
Wywiad doradcy Trumpa wpisuje się w najczarniejsze z polskiego punktu widzenia intuicje, dotyczące ewentualnej prezydentury tego multimiliardera. Parokrotnie zwracałem uwagę, że dla naszego kraju może ona być groźna przede wszystkim dlatego, iż może zintensyfikować napięcia amerykańsko-chińskie. Intensyfikacja tych napięć otwierałaby bowiem wyścig między Waszyngtonem a Pekinem o to, które ze zwalczających się imperiów zapewni sobie życzliwą neutralność Moskwy, gwarancję że nie sprzymierzy się ona z przeciwnikiem. USA za taką gwarancję mogą zapłacić Rosji ustępstwami w Europie. Niestety, Papadopulos w „Kommersancie” potwierdza w spektakularny sposób moja przewidywania.
Niepokojem napawa też fakt, że doradca Trumpa mówi o „majaczącym na horyzoncie konflikcie wokół państw bałtyckich”. Mówienie o takim ewentualnym konflikcie w kontekście nie zapowiedzi zdecydowanego powstrzymania potencjalnego agresora (przypomnijmy, że mowa o niepodległych państwach - sojusznikach Ameryki), tylko „konieczności zmniejszenia wrogości”, biorąc pod uwagę mentalność władców Kremla, może odegrać rolę wywoływania wilka z lasu. W ogóle, mówiąc o Ukrainie, państwach bałtyckich, Syrii i rozgrywanym na każdym z tych kierunków konflikcie z Moskwą doradca kandydata republikanów nieoczekiwanie używa języka, kojarzącego się z… europejskimi pacyfistami.
Krótko mówiąc: jeśli wygra Trump, Europa Wschodnia, a może i Środkowa znajdzie się naprawdę na ostrym wirażu. Wirażu, który może (choć oczywiście nie musi) skończyć się zdecydowanie niewesoło.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/310359-doradca-trumpa-skrytykowal-wymierzone-w-moskwe-zachodnie-sankcje-jesli-wygra-kandydat-republikanow-europa-wschodnia-a-moze-i-srodkowa-znajdzie-sie-naprawde-na-ostrym-wirazu