I stało się, co musiało: niemieccy chadecy z partii Angeli Merkel (CDU) ponieśli druzgocącą porażkę w lokalnych wyborach w Meklemburgii-Przedpomorzu
Koledzy partyjni pani kanclerz biją na alarm: tak dalej być nie może… Po prawdzie, tęgie lanie dostały wszystkie partie, prócz jednej: wedle dotychczasowych obliczeń, liberałowie z FDP w ogóle nie wejdą do parlamentu krajowego (Landtag), także Zieloni i neonaziści z NPD znaleźli się pod 5 proc. progiem, straty ponieśli również lewicowcy - socjaldemokraci z SPD i postkomuniści z Die Linke. Korki od szampana strzelały tylko w sztabie wyborczym Alternatywy dla Niemiec (AfD). Ta populistyczna, antyislamska partia zdobyła ponad 20 proc. głosów – czyli więcej niż CDU/Merkel.
W samej Meklemburgii-Przedpomorzu niewiele to zmieni. Choć teoretycznie możliwe są trzy warianty nowej koalicji rządowej, będzie raczej po staremu; w tym nadbałtyckim landzie ster władzy pozostanie w rękach wielkiej koalicji socjaldemokratów i chadeków. AfD, która urosła do rangi drugiej po SPD siły politycznej w parlamencie krajowym, zasiądzie w ławach opozycji. Jest to jednak strzał ostrzegawczy dla partii Merkel przed przyszłorocznymi wyborami do Bundestagu. Nikt już dziś nie ma złudzeń, że powodem utraty popularności do niedawna niemal powszechnie wychwalanej w Niemczech „Mutter der Nation” („matki narodu”), jest przede wszystkim jej samowolne otwarcie drzwi do własnego kraju i Europy dla islamskich przybyszów.
Wczorajsza porażka CDU z AfD, nawet jeśli dotyczy tylko wyborów regionalnych, to zdarzenie historyczne. Po raz pierwszy wielka partia ludowa przegrywa z oddolnym ruchem społecznym, który zrodził się na gruncie protestu wobec narzucanej obywatelom i nieakceptowanej polityki. Hasło Merkel: „Damy radę!”, powtarzane maniakalnie w odniesieniu do milionowej fali tzw. uchodźców, a w rzeczywistości głównie imigrantów ekonomicznych, nabrało osobliwego wydźwięku: liczba członków CDU spadła do najniższego poziomu w jej historii, odwracają się od niej także dotychczasowi, stali wyborcy. Przeciętni Niemcy, którzy stracili poczucie spokoju i bezpieczeństwa, którzy niemal każdego dnia dowiadują się o ekscesach z udziałem islamskich kandydatów na obywateli republiki, a także o podpaleniach przygotowanych dla nich schronisk i hoteli, „dali radę” wstrząsnąć Merkel, przebywającą akurat na szczycie G-20 w Chinach. Pani kanclerz wzięła udział w porannej telekonferencji z partyjnymi kolegami, na której dowiedziała się o klęsce CDU.
Gdy podczas wieczoru wyborczego podawano w sztabie wyborczym jej partii pierwsze wyniki głosowania, na sali rozległ się głośny jęk zawodu. Zaskakujący nie jest jednak sam rezultat, lecz rozczarowanie chadeków: a czego innego mogli się spodziewać? Tylko ślepcy mogli nie widzieć potęgujących się, niekorzystnych nastrojów społecznych, tylko skrajni naiwniacy mogli wierzyć, że uliczne demonstracje z transparentami, na których kanclerz malowano w burce, z podpisami „Merkel muss weg!” (Merkel musi odejść!”), ta takie sobie przemarsze bez większego znaczenia.
Triumfu AfD, partii której aktywiści raz po raz muszą się tłumaczyć, a to z proputinowskich sympatii, w tym z odwiedzin w rosyjskiej ambasadzie w Berlinie, to znów z zapowiedzi, że będą współpracować z ugrupowaniami skrajnej prawicy i neonazistów, Alternatywy bez żadnego konkretnego planu gospodarczego, nie należy przeceniać. W życiu politycznym Niemiec pojawiały się już różne efemerydy, różni - nomen omen - „Piraci”, po których szybko zaginął słuch, lecz bagatelizować świętującej obecnie sukcesy lokalne AfD także nie wolno. Większość jej wyborców wyraziła w ten sposób protest przeciw napływowi islamskich imigrantów, przy czym w Meklemburgii-Przedpomorzu, w porównaniu z innymi landami, przyjęto ich w 2015r. relatywnie niewiele, bo „tylko” 23 tys. Innych powodów zwyżki notowań tej istniejącej od trzech lat partii nie ma, bowiem makroekonomiczne wskaźniki dla Niemiec, dotyczące wzrostu gospodarczego, czy np. bezrobocia są akurat korzystne.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
I stało się, co musiało: niemieccy chadecy z partii Angeli Merkel (CDU) ponieśli druzgocącą porażkę w lokalnych wyborach w Meklemburgii-Przedpomorzu
Koledzy partyjni pani kanclerz biją na alarm: tak dalej być nie może… Po prawdzie, tęgie lanie dostały wszystkie partie, prócz jednej: wedle dotychczasowych obliczeń, liberałowie z FDP w ogóle nie wejdą do parlamentu krajowego (Landtag), także Zieloni i neonaziści z NPD znaleźli się pod 5 proc. progiem, straty ponieśli również lewicowcy - socjaldemokraci z SPD i postkomuniści z Die Linke. Korki od szampana strzelały tylko w sztabie wyborczym Alternatywy dla Niemiec (AfD). Ta populistyczna, antyislamska partia zdobyła ponad 20 proc. głosów – czyli więcej niż CDU/Merkel.
W samej Meklemburgii-Przedpomorzu niewiele to zmieni. Choć teoretycznie możliwe są trzy warianty nowej koalicji rządowej, będzie raczej po staremu; w tym nadbałtyckim landzie ster władzy pozostanie w rękach wielkiej koalicji socjaldemokratów i chadeków. AfD, która urosła do rangi drugiej po SPD siły politycznej w parlamencie krajowym, zasiądzie w ławach opozycji. Jest to jednak strzał ostrzegawczy dla partii Merkel przed przyszłorocznymi wyborami do Bundestagu. Nikt już dziś nie ma złudzeń, że powodem utraty popularności do niedawna niemal powszechnie wychwalanej w Niemczech „Mutter der Nation” („matki narodu”), jest przede wszystkim jej samowolne otwarcie drzwi do własnego kraju i Europy dla islamskich przybyszów.
Wczorajsza porażka CDU z AfD, nawet jeśli dotyczy tylko wyborów regionalnych, to zdarzenie historyczne. Po raz pierwszy wielka partia ludowa przegrywa z oddolnym ruchem społecznym, który zrodził się na gruncie protestu wobec narzucanej obywatelom i nieakceptowanej polityki. Hasło Merkel: „Damy radę!”, powtarzane maniakalnie w odniesieniu do milionowej fali tzw. uchodźców, a w rzeczywistości głównie imigrantów ekonomicznych, nabrało osobliwego wydźwięku: liczba członków CDU spadła do najniższego poziomu w jej historii, odwracają się od niej także dotychczasowi, stali wyborcy. Przeciętni Niemcy, którzy stracili poczucie spokoju i bezpieczeństwa, którzy niemal każdego dnia dowiadują się o ekscesach z udziałem islamskich kandydatów na obywateli republiki, a także o podpaleniach przygotowanych dla nich schronisk i hoteli, „dali radę” wstrząsnąć Merkel, przebywającą akurat na szczycie G-20 w Chinach. Pani kanclerz wzięła udział w porannej telekonferencji z partyjnymi kolegami, na której dowiedziała się o klęsce CDU.
Gdy podczas wieczoru wyborczego podawano w sztabie wyborczym jej partii pierwsze wyniki głosowania, na sali rozległ się głośny jęk zawodu. Zaskakujący nie jest jednak sam rezultat, lecz rozczarowanie chadeków: a czego innego mogli się spodziewać? Tylko ślepcy mogli nie widzieć potęgujących się, niekorzystnych nastrojów społecznych, tylko skrajni naiwniacy mogli wierzyć, że uliczne demonstracje z transparentami, na których kanclerz malowano w burce, z podpisami „Merkel muss weg!” (Merkel musi odejść!”), ta takie sobie przemarsze bez większego znaczenia.
Triumfu AfD, partii której aktywiści raz po raz muszą się tłumaczyć, a to z proputinowskich sympatii, w tym z odwiedzin w rosyjskiej ambasadzie w Berlinie, to znów z zapowiedzi, że będą współpracować z ugrupowaniami skrajnej prawicy i neonazistów, Alternatywy bez żadnego konkretnego planu gospodarczego, nie należy przeceniać. W życiu politycznym Niemiec pojawiały się już różne efemerydy, różni - nomen omen - „Piraci”, po których szybko zaginął słuch, lecz bagatelizować świętującej obecnie sukcesy lokalne AfD także nie wolno. Większość jej wyborców wyraziła w ten sposób protest przeciw napływowi islamskich imigrantów, przy czym w Meklemburgii-Przedpomorzu, w porównaniu z innymi landami, przyjęto ich w 2015r. relatywnie niewiele, bo „tylko” 23 tys. Innych powodów zwyżki notowań tej istniejącej od trzech lat partii nie ma, bowiem makroekonomiczne wskaźniki dla Niemiec, dotyczące wzrostu gospodarczego, czy np. bezrobocia są akurat korzystne.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/307224-merkel-nie-daje-rady-historyczna-kleska-cdu-w-wyborach-lokalnych-niemcy-dali-wyraz-co-mysla-o-polityce-imigracyjnej-jej-rzadu