A tak się dobrze zapowiadało... Unia Europejska powinna być silna, owszem, ale nie siłą dyktatu brukselskiego, lecz jej państw członkowskich

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Wizyta kanclerz Merkel w Warszawie i jej rozmowy z premier Szydło i przywódcami państw Grupy Wyszehradzkiej można w skrócie określić jako poszukiwanie przez elity unijne lekarstwa na kryzys tożsamości Unii Europejskiej, którego główne przyczyny tkwią w nieodpowiedzialnym zaproszeniu imigrantów muzułmańskich do Europy, parciu szefów Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego do utworzenia supermocarstwa europejskiego bez granic, rządzonego twardą ręką urzędników, uważających się za jedyne autorytety w tej liczącej pół miliarda społeczności.

Najwyraźniej panowie Juncker, Schulz, Timmermans czy Verhofstadt nie dostrzegają coraz wyraźniejszych symptomów rozpadu UE, do którego przyczynia się spadek konkurencyjności gospodarki unijnej na światowych rynkach, brak perspektyw młodego pokolenia, nękanego bezrobociem i biurokracją, a przede wszystkim poprawnością polityczną, ideologią odbierającą młodym ludziom szacunek do wartości uniwersalnych, do tradycji narodowych i do siebie samych.

Wizyta kanclerz Niemiec pokazała dobitnie, że zarówno Polska jak i pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej nie zamierzają rezygnować z własnych i wspólnych interesów na rzecz interesów garstki uzurpatorów politycznych z Brukseli. Premier Szydło po zakończeniu wizyty Angeli Merkel opowiedziała się za silniejszą Europą. „Państwa narodowe muszą mieć więcej do powiedzenia. Obywatele muszą poczuć, że Bruksela zajmuje się ich sprawami, a nie sprawami elit.” Zdaniem premier Szydło najważniejsze problemy, to bezpieczeństwo, praca, wspólny rynek, zwiększenie pomocy humanitarnej, zabezpieczenie granic zewnętrznych. Angela Merkel wyraziła, acz teoretycznie i taktycznie poparcie dla reformy Unii Europejskiej, zwracając uwagę, że Traktat Lizboński ją umożliwia. Warto więc zauważyć że jest on nieco łagodniejszą kopią Konstytucji Europejskiej, którą w referendach odrzucili Francuzi i Irlandczycy, niestety traktat jest opatrzony preambułą czyli Kartą Praw Podstawowych, narzucającą obywatelom ideologię lewacko-liberalną jako podstawę integracji politycznej.

Ostatnie wydarzenia pokazują, że coraz więcej krajów ma dość takiej integracji, domagając się uszanowania suwerenności i podmiotowości w stosunkach z Brukselą. Powstają nieformalne bloki, takie jak „Trójmorze”, z udziałem 12 państw środkowej i południowej Europy, z Austrią włącznie, a więc krajów traktowanych przez Brukselę, a przede wszystkim przez Niemcy głownie jako rynek zbytu dla ich produktów, tandety nie wyłączając. Na spotkaniu państw „Trójmorza” w Dubrowniku prezydent Duda powiedział m.in.

Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że kraje regionu „Trójmorza” to istotna część wspólnoty euroatlantyckiej. Nasze państwa chcą i mają ku temu potencjał, by te wspólnotę wzbogacać i aktywnie działać na rzecz jej rozwoju.”

Prezydent RP podkreślił, konieczność zniuansowania układu relacji między „centrum” i wskazanymi przez nie „peryferiami”, którego istotą jest jednokierunkowy transfer rozwiązań politycznych, ekonomicznych i kulturowych.

Bardzo często abstrahuje się od narodowej wrażliwości i lokalnego kontekstu, uwarunkowanego odmienną historią i tradycją”.

Z tych między innymi powodów dwanaście państw ABC (Adriatyk, Bałtyk, Morze Czarne) zawiązało nieformalną grupę na rzecz wspólnego działania dla obrony interesów regionu i poszczególnych państw. Na tym nie koniec procesu dzielenia się Unii. Mówi się o idei powstania nowej Ligi Hanzeatyckiej - skupiającej państwa nordyckie usytuowane w basenie Morza Bałtyckiego i Północnego. Kraje północnej Europy nie rozumieją Europejczyków z Południa, z powodu rożnych w mentalności, tradycji i obyczajów. Jak widać nasza „wspólnota” zamiast jednoczyć się „pod berłem” Brukseli, najwyraźniej się dzieli i tylko patrzeć, jak orędownicy ścisłej integracji, Niemcy, Francja i Włochy zamienią się z „jądra Europy” w samotnych myśliwych. Nic dziwnego, że Angela Merkel gania od stolicy do stolicy w poszukiwaniu akceptacji dla imigrantów ekonomicznych z krajów muzułmańskich, lecz ta forma multikulturalnej integracji nie pasuje coraz większej liczbie państw członkowskich, czego dowodem jest postawa krajów Grupy Wyszehradzkiej.

cd na następnej stronie

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.