To był cud - mówi zakonnica uratowana spod gruzów. Zdjęcie 35-letniej Marjany Lleshi z Albanii siedzącej na ziemi w zakrwawionym habicie, która wysyła SMS-y do przyjaciół z wiadomością, że jest już bezpieczna, stało się jednym z symboli trzęsienia ziemi, które nawiedziło środkową część Włoch.
Kiedy doszło do najsilniejszego wstrząsu, zakonnica przebywała w klasztorze w Amatrice. Obudziła się cała w pyle i we krwi. Uwięziona w pokoju próbowała wezwać pomoc, jednak nikt nie odpowiadał.
Tracąc nadzieję na ratunek, napisała SMS-a do swoich przyjaciół, w którym prosiła, by modlili się za jej duszę.
Na szczęście pomoc nadeszła. Uratował mnie pewien młody człowiek
— relacjonowała.
Uratowana zakonnica natychmiast poinformowała swoich przyjaciół, że przeżyła. Człowieka, który wyciągnął ją spod gruzów zaś nazwała „aniołem”.
Zakonnica należy do Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości, które założyła matka Teresa z Kalkuty. Dlatego też miała nadzieję, że uda się na odbywającą się w przyszłym tygodniu kanonizację matki Teresy. Niestety jej wyjazd stoi pod znakiem zapytania, gdyż w wyniku kataklizmu zginęły trzy siostry zakonu oraz cztery starsze kobiety, którymi opiekowały się zakonnice.
Bilans ofiar trzęsienia ziemi wzrósł do 278 ofiar śmiertelnych.
lap/AP/TVP Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/306202-uratowal-mnie-aniol-zakonnica-uratowana-spod-gruzow-stala-sie-symbolem-tragedii-ktora-dotknela-wlochy