Polski ksiądz przeżył trzęsienie ziemi we Włoszech. „Moi sąsiedzi zginęli, mój dom jest zniszczony"

Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

„To, co się stało dzisiaj w nocy, to rzeczywiście cud. Dziękuję Bogu, że żyję” - podkreślał w rozmowie z TVN24 ks. Krzysztof Kozłowski, polski proboszcz mieszkający we włoskiej Accumoli. To jedno z miejsc najmocniej dotkniętych skutkami trzęsienia ziemi, do którego doszło w nocy. Według tvn24.pl dom ks. Kozłowskiego został częściowo zniszczony, duchownego udało się jednak uratować.

To, co się stało dzisiaj w nocy, to jest rzeczywiście cud. Moi sąsiedzi zginęli, mój dom jest zniszczony. Dziękuję Panu Bogu, że żyję

—podkreślił ks. Kozłowski. Duchownemu nic się nie stało. Jak opowiadał, zawaliła się m.in. przykościelna dzwonnica, która zburzyła sąsiedni dom.

Schody, które prowadziły do mojego domu całe się zawaliły, zostały tylko dwa pokoje. Tylko to zostało z mojego domu

—powiedział. Ks. Kozłowski został uratowany po dwóch, trzech godzinach. Jak tłumaczył, przez cały ten czas pozostawał w kontakcie z ratownikami.

Cały czas modliłem się tylko, żeby kolejne wstrząsy nie doprowadziły do tego, że zawali się reszta domu

—wspominał. Trzęsienie ziemi nastąpiło o godz. 3.36; ognisko wstrząsów zlokalizowano w odległości ok. 80 km na południowy wschód od miasta Perugia, na niewielkiej głębokości 10 km. Najbardziej dotknięte są regiony Umbria, Lacjum i Marche. Wstrząsy odczuwalne były także w Rzymie, oddalonym od epicentrum o 150 km. Zginęły co najmniej 73 osoby.

Ryb, tvn24.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.