Hillary Clinton na konwencji demokratów: "Będę silnym wodzem naczelnym, który stawi czoła zewnętrznym zagrożeniom"

fot. PAP/EPA/JUSTIN LANE
fot. PAP/EPA/JUSTIN LANE

Przyrzekła, że będzie dążyć do likwidacji przywilejów podatkowych dla wielkich korporacji.

Nie można pozwolić, by Wall Street niszczył Main Street (czyli zwykłych Amerykanów

— powiedziała z naciskiem.

Był to wyraźny ukłon w stronę wyborców Berniego Sandersa i odparcie zarzutów pod jej adresem, że jest „kandydatką status quo”.

Bernie, twoja kampania zainspirowała miliony Amerykanów!.. Postawiłeś problemy sprawiedliwości społecznej na samym czele. Twoja sprawa jest nasza sprawą! Teraz przekształćmy twoją pasję w realne zmiany w Ameryce

— mówiła.

Obiecała następnie dążyć do tego, czego domagał się w swej kampanii Sanders - zapewnienia „darmowych studiów dla wszystkich”, umorzenia długów absolwentów wyższych uczelni na naukę; zapowiedziała publiczne inwestycje w celu stworzenia milionów miejsc pracy.

Nie tylko zrealizujemy te inwestycje, ale nawet je sfinansujemy

— powiedziała, dodając, że zwiększone wydatki rządowe zostaną pokryte z wyższego opodatkowania bogaczy.

Wall Street i wielkie korporacje będą musiały zapłacić swój sprawiedliwy udział w podatkach. Tam są pieniądze i będziemy za nimi podążać

— oświadczyła.

W oczach lewego skrzydła Demokratów Hillary Clinton była dotąd politykiem posłusznym wielkim bankom i oligarchii wielkiego biznesu. Jej zwrot na lewo w przemówieniu na konwencji komentuje się jako wyraz starań, aby się przedstawić wyborcom jako „kandydatka zmiany”.

Mimo pozytywnych wskaźników ekonomicznych, jak wzrost PKB, większość Amerykanów - jak wskazują sondaże - nie jest zadowolona ze swej sytuacji i stanu państwa i pesymistycznie ocenia przyszłość swych dzieci.

Przemówienie Hillary zebrani na konwencji przyjęli burzliwą owacją. Na scenie dołączyli do kandydatki jej mąż Bill Clinton, Chelsea i jej mąż Marc Mezvinsky, oraz kandydat na wiceprezydenta Tim Kaine.

W ostatnim dniu konwencji, przed Hillary na mównicy wystąpiło dwoje Republikanów: Doug Elmets i Jennifer Pierotti Lim, którzy - jak powiedzieli - po raz pierwszy w życiu będą głosowali na demokratycznego kandydata. Nie mogą bowiem zaakceptować Trumpa.

Przemawiali też weterani wojen, m.in. emerytowany generał John Allen, b. dowódca wojsk USA w Afganistanie. Potężnym akcentem wieczoru było wystąpienie ojca oficera armii - muzułmanina, poległego w ataku terrorystycznym w obronie swoich żołnierzy.

wkt/PAP

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.