Jeśli nie Merkel, to kto? Rząd Beaty Szydło musi podjąć rzeczowy dialog z Niemcami, choćby dlatego, że zawsze może być gorzej

Fot. FNDE/CC/Wikimedia Commons
Fot. FNDE/CC/Wikimedia Commons

W polityce kanclerz Merkel absurd goni absurd. Najbardziej jaskrawym przykładem jej zagubienia, jeśli nie desperacji w obliczu islamskiego tsunami i wynikających stąd zagrożeń było porozumienie z Turcją, której zgwałcona przez Niemcy wspólnota przyznała kilka miliardów euro na zatrzymanie u siebie fali imigrantów, a także obiecała zniesienie wiz i przyspieszenie negocjacji akcesyjnych, choć nie tak dawno rząd w Berlinie upierał się, że nie ma miejsca w unii dla Turków z uwagi na ich „odrębność kulturową”. Nikt tak ostatnio nie ograł Niemiec, Europy i USA jak prezydent Recep Erdoğan, który właśnie szykuje się do wizyty w Moskwie…

Hasło Merkel na dziś brzmi in extenso: „Damy radę!”. Niemieccy politycy są pragmatykami i zapewne dadzą radę. Jeśli będzie taka potrzeba, na własny użytek zmontują nawet najdziwniejszą koalicję. Liczy się jutro, a nie wczoraj. Dziś, w efekcie polityki Merkel aż 87 proc. Niemców wypowiada się przeciw członkostwu Turcji w UE, a 77 proc. obawia się, że wkrótce dojdzie do kolejnych, krwawych zamachów w RFN. Fatalny bilans.

Modlę się do Boga, zabierz władzę tej kobiecie” (Claudia Korn), „W jaki gnój nas wpakowała! Dość już. Merkel, niech pani wreszcie odejdzie!” (Heidemarie Jedner), „Jak długo mamy jeszcze czekać?!” (Hans Friese), „Czy żyjemy w systemie totalitarnym? Czy Merkel może nas zmusić przez masową imigrację ludzi obcych wyznań i ideologii do zmiany społecznej struktury?” (Carl Soost).

Nie wybierałem, to pierwsze z brzegu wpisy czytelników pod tekstem w chadeckim tygodniku „Focus” na temat terrorystycznego zagrożenia w Niemczech. Pozostałe są niemal identyczne lub jeszcze bardziej dosadne, innych nie ma. Nic z tego jeszcze nie wynika. Ale w tym kontekście wyłania się pytanie o niebagatelnym znaczeniu dla Europy, a przede wszystkim dla nas, dla Polski: jeśli nie Merkel, to kto…?

Tymczasem niepopularna ostatnio nie tylko między Odrą a Renem „Mutter der Nation” nie ma liczących się kontrkandydatów na jej miejsce. Po cichu marzy o rewanżu za swą wyborczą klęskę sprzed lat szef dyplomacji w jej gabinecie Frank Walter Steinmeier (SPD), nazywany przez rosyjskie media „naszym człowiekiem”. Nie bez podstaw. Był szefem biura, zausznikiem i protegowanym ekskanclerza-rusofila Gerharda Schrödera, który zrujnował stosunki z USA, wraz z prezydentem Jacquesem Chirakiem i Władimirem Putinem budował nową oś Berlina i Paryża z Moskwą, podważał sens istnienia NATO, że o gazowej pępowinie z Rosją, ułożonej na dnie Bałtyku wbrew protestom Polski i krajów nadbałtyckich nie wspomnę. Na marginesie, jego „spadkobierca” Steinmeier określił niedawne ćwiczenia Sojuszu Północnoatlantyckiego w naszym kraju, jako drażniące Rosję wymachiwanie szabelką…

Warto o tym pamiętać przy wyrażaniu „Schadenfreude” - jak to określił „Die Welt” - przez polskich polityków w komentarzach odnośnie do problemów spowodowanych przez nierozważną politykę rządu RFN. Jakkolwiek to zabrzmi, nie znam bardziej przyjaznych Polsce niemieckich władz od kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Joachima Gaucka. Choćby w myśl zasady, że najbardziej niebezpieczni są ci, których nie znamy… Problemy Niemiec, acz przez nie same sprowokowane, są dziś problemami Europy, której potrzebna jest konstruktywna dyskusja, przedstawianie przez rząd premier Beaty Szydło własnych, rzeczowych argumentów i przekonywanie do swych racji. Choćby dlatego, że zawsze może być gorzej…

« poprzednia strona
12

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.