Erdogan, islamski gołąbek pokoju… "W oczach części opinii światowej uchodzi za ofiarę puczu i bohatera"

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Właśnie dziś dzięki zamachowi cały świat usłyszał o wrogu publicznym numer jeden, 75 letnim Gulenie, niegdyś sojuszniku Erdogana, który od 1999 r. mieszka na swojej 26-akrowej posiadłości w górach Pocono w stanie Pensylwania, w  USA. To on oskarżany jest o przygotowanie zamachu i o budowanie “równoległych struktur” w instytucjach państwowych, edukacji i w wojsku. Gulen, który z wykształcenia jest immamem znany jest w Turcji i świecie islamskim od 50 lat z głoszenia filozofii, która łączy islam z mistycyzmem i promowaniem demokracji, edukacji, nauki i międzywyznaniowego dialogu. W USA majątek Gulena szacuje się od $25 do $50 mld (!). Do związanych z nim licznych organizacji pozarządowych (NGO) należy co najmniej 150 szkół czarterowych w USA. Gulen mocno finansowo popiera kampanię prezydencką Hillary Clinton.

Władze Turcji zarządzały od USA wydania Gulena oskarżając go o sprawczą rolę w spisku. Premier Turcji wprost powiedział, że kraj, który będzie udzielał schronienia zamachowcy będzie w stanie wojny z Turcją. Turecki minister pracy Sulejman Soylu posunął się znacznie dalej:

„Za tym zamachem stanu stała Ameryka”

Amerykanie poprosili o formalną prośbę wraz z dowodami o winie Gulena w zamachu, jednocześnie odrzucając insynuacje, że USA pomagał spiskowcom. Ambasador USA w Ankarze John Bass podkreślił, że takie pomówienia szkodzą dobrym stosunkom miedzy USA i Turcją. Erdogan jednak poszedł nawet dalej mówiąc:

“Turcja nie będzie zarządzana z domu w Pensylwanii. Turcja nie jest krajem, który można tanio kupić, czy sprzedać”.

Odpowiadając na pomówienia Gulen potępił zamach i nazwał oskarżenia go o inspiracje specjalnie obraźliwe, przypominając, że w ostatnich 50 latach kilkakrotnie padł ofiarą takich zamachów w Turcji. Zauważył, że prawdopodobnie to prezydent Erdogan sam zorganizował ten zamach, aby łatwiej i szybciej rozprawić się z opozycją stojącą na drodze do absolutnej władzy. Sam Erdogan niejako to potwierdza mówiąc o opozycji:

“Oni za to zapłacą wielką cenę. Ten spisek jest dla nas darem Boga i daje nam możliwość wyczyszczenia armii”

Trzeba podkreślić, że władze tureckie zablokowały w sobotę ważną do operacji przeciwko ISIS bazę lotniczą NATO w Incirliku, w której znajduje się ok. 90 głowic nuklearnych (B61) i ok. 1,500 (z 2,200 stacjonujących w Turcji) żołnierzy USA, którzy tak naprawdę stali się zakładnikami Erdogana szantażującego USA i żądającego wydania rzekomego inspiratora zamachu Gulena. Co więcej, Turcy odcięli bazie prąd i aresztowały jej dowódcę gen. Bekira E. Vana. Przypomnijmy, że  baza NATO w Incirlik jest jedną z 6 w Europie baz z programem Nuclear Sharing (program nuklearnego odstraszania głównie przeciwko Rosji). Zaś w centralnej Turcji, w Kurecik zainstalowany jest główny radar strategicznego systemu obrony przeciwrakietowej NATOUSA obejmujący nie tylko amerykańskie wyrzutnie przeciwrakietowe na okrętach w rejonie morza Śródziemnego, ale również obejmujący bazę w Radzikowie jak i w Rumunii. Już samo to zestawienie pokazuje jaką ważna rolę w NATO (członek od 1952 r.) i w systemie międzynarodowego bezpieczeństwa odgrywa Turcja.

Tym bardziej obserwatorom ważne wydaje się nagłe ocieplenie stosunków Turcji z Rosją. Kiedy USA ze zmiennym szczęściem chce oderwać Iran od zbliżenia z Rosją, Rosja chce osłabić więzi Turcji z NATOUSA. Z kolei Erdogan z sympatią spogląda na autorytarny model rządzenia w Rosji. Oczywiście marzeniem Erdogana jest odbudowa tradycji Imperium Osmańskiego (Kalifat) przy uwzględnieniu silnej pozycji islamu, w czym dotychczas przeszkadzała mu armia, broniąc świeckich tradycji republikańskich. Nie komentujmy tu sytuacji w jakiej znalazła się w związku z powyższym Unia Europejska, która już wcześniej postanowiła zapłacić Erdoganowi potężny haracz, aby tylko nie kierował następnych hord islamskich w celu destabilizacji Europy. Europa z jednej strony popiera Erdogana w przywróceniu demokratycznego porządku zagrożonego przez spiskowców, z drugiej nawołuje do ograniczenia prześladowań jego przeciwników politycznych. W każdym razie w środku lata słynna w Polsce Komisja Wenecka zapadła w twardy zimowy sen.

Erdogan oskarżonym o spisek grozi zastosowaniem kary śmierci, z której Turcja zrezygnowała w 2004 r. w ramach spełniania warunków ubiegania się o członkostwo w UE. Może już ma dość czekania w przedsionku i pukania do zamkniętych drzwi? Jeszcze kilka tygodni temu po Brexicie tureccy politycy argumentowali, że to Turcja ze względu na swój demograficzny, ekonomiczny i militarny potencjał powinna zająć miejsce Wielkiej Brytanii. Wydaje się, że dziś jej szanse wstąpienia do UE znacznie zmalały.

Co wiemy o sytuacji w samej Turcji w aspekcie jej bezpośredniej przyszłości? Otóż niepokojącym czynnikiem są rosnące nożyce demograficzne między Kurdami a Turkami. Mimo troskliwych nawoływań Erdogana wskaźnik urodzeń wśród Turków ciągle spada i wynosi ok. 1,5 dziecka, przy ok. 4% wśród Kurdów co plasuje ich wśród najwyższych wskaźników w świecie. Co nie jest bez znaczenia podobnie wyglądają wskaźniki zawierania małżeństw, które jeszcze bardziej pogłębią różnice w rozrodczości między Kurdami (południowy wschód), a Turkami (północny zachód). W latach 2001 do 2015 statystyki w największym tureckim mieście, Istambule (dziś 16 mln mieszkańców, w porównaniu z 1975 - 2 mln) odnotowały, aż 30% spadek zawierania małżeństw, jeszcze gorzej wygląda to dla stolicy, w Ankarze gdzie odnotowano 40% spadek. Życie w wielkim skupisku miejskim zasadniczo zmienia człowieka, 30 lat temu ok. 50% tureckiej populacji mieszkało w miastach, dziś wskaźnik ten wynosi już 75%.

Oczywiście usiłowania Erdogana mające na celu zwiększenia roli islamu w życiu obywateli i sposobie funkcjonowania państwa spotykają się z wielkim poparciem islamskich duchownych.Po uśmierzeniu puczu Sheikh Yusuf Qaradawi, prezydent World Federation of Muslim Scholars, skupiającej islamskich wykładowców obrządku sunnickiego z całego świata przysłał na ręce Erdogana list zapewniający o swojej sympatii.

Mefail Hizli, naczelny mufti Ankary, który wcześniej potępił papieża Franciszka za uznanie zbrodni ludobójstwa w Armenii, oświadczył zaraz po powstrzymaniu zamachu:

“We śnie widziałem proroka od Allaha, który nakazał mi skierować lud turecki do Erdogana”

Mesjanistyczne dążenia Erdogana do objęcia swoim patronatem świata islamu (Kalif), nie znajdują jednak zrozumienia w świecie arabskim. Jeden z arabskich komentatorów napisał, żeby Erdogan darował sobie wysiłki w celu przywrócenia Imperium Osmańskiego, które podbijając Arabów (bitwa Marj Dabiq w 1516 r.) na 400 lat zamknęło ich w ciemnocie, tyranii, niesprawiedliwości i  zacofaniu. Podkreślając, że właśnie te 400 lat cofnęło rozwój cywilizacji arabskiej, w porównaniu z cywilizacją Europy zachodniej i stworzyło warunki do skolonizowania Arabów przez Europejczyków, a następnie przez USA.

Jak wiemy Zachód ustami swoich przedstawicieli pośpiesznie wyraził zadowolenie ze zdławienia wojskowego puczu, udzielając poparcia demokratycznie wybranemu rządowi. Zdławienie puczu, nawet jeśli był to pucz “prowadzony” oznacza osłabienie armii, czyli tradycyjnego sojusznika zachodu. Dziwi też błyskawiczna reakcja rządu, podejrzewanego nawet o posiadanie list spiskowców jeszcze przed zamachem…

Poza uzyskaniem sympatii Putina i wzrostu podejrzeń na zachodzie Erdogan musi się liczyć ze spadkiem aktywności zyskownego ruchu turystycznego i przynajmniej okresowym wystudzonym zapałem zachodnich inwestorów, trzeba dodać, że rozwój Turcji polega na pożyczaniu ogromnych sum pieniędzy. Największe problemy mogą wystąpić w zespołowej akcji NATO przeciwko ISIS i reżimowi Bashara al-Assada w Syrii, którego 2,7 mln obywateli uzyskało schronienie w Turcji. Jak już wspomniałem problemem, który wywołuje krytykę zachodnich polityków (w tym UE) jest nawoływanie nawet przez Erdogana do zastosowania przeciwko spiskowcom kary śmierci. Prezydent Turcji swoje stanowisko motywował tym, że nie ma sensu żywić spiskowców przez ileś tam lat w więzieniu, skoro lud (ok. 88%) żąda dla nich kary śmierci.

Powstaje pytanie, czy na naszych oczach czasem nie powstaje nowa oś Berlin-Moskwa-Ankara? Czyżby Putin ponownie uciekł do przodu? Obserwatorzy zachwycający się przyjętym w Warszawie twardym stanowiskiem NATO wobec Rosji mają nowy orzech do zgryzienia. Inną sprawą jest wizja zwycięstwa Donalda J. Trumpa w nadchodzących jesienią wyborach prezydenckich w USA. Właśnie zakończyła się konwencja Partii Republikańskiej. Dziś niewielu komentatorów może powiedzieć jakie będą konsekwencje ewentualnego dojścia do władzy tego “nieobliczalnego” polityka, ale o tym następnym razem…

« poprzednia strona
12

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych